Jagieliński wita w klubie

Jagieliński wita w klubie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Partia Ludowo-Demokratyczna ponownie ma w Sejmie klub. Po odejściu Zbigniewa Witaszka szeregi PLD zasilił Janusz Lisak.
Szef PLD Roman Jagieliński powiedział, że jego klub zgłosi Lisaka do komisji badającej sprawę PKN Orlen.

Sam Lisak mówi, że wstąpił do klubu PLD, by bardziej skutecznie niż z pozycji posła niezależnego móc wspierać rząd premiera Marka Belki.

Wtorkowa rezygnacja Witaszka oznaczała, że klub PLD przestaje istnieć, do utworzenia klubu potrzeba bowiem 15 posłów. Tym samym PLD mogła stracić miejsce w komisji śledczej. W komisji przedstawicieli mają tylko kluby.

To właśnie Witaszek zasiada w orlenowskiej komisji śledczej, a  wszedł tam z ramienia Federacyjnego Klubu Parlamentarnego, który przekształcił się w klub PLD. Jagieliński zapowiedział, że PLD na  miejsce Witaszka zgłosi właśnie Lisaka. Jak dodał, liczy na  poparcie tej kandydatury przez SLD i UP; będzie także rozmawiał z  SdPl.

Lisak twierdzi, że to nie obietnica miejsca w sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen przekonała go, by wstąpił do klubu. "Wręcz przeciwnie, wcale nie chciałem do komisji kandydować" -  podkreślił. Jak dodał, to Jagieliński namówił go do kandydowania. O tym, czy Lisak zastąpi Witaszka, zdecyduje cały Sejm.

Szef PLD poinformował, że Lisak nie wstąpił do partii, a jedynie do klubu. Z inicjatywą przyjęcia go do klubu wyszedł sam Jagieliński i - jak mówił - przekonywał Lisaka przeszło tydzień. "Trzeba było wydyskutować tę sprawę, Lisak jest z określonego środowiska, musiał więc przekonać swój zespół w okręgu wyborczym" -  wyjaśniał szef PLD.

Na uwagę, że Lisak raczej nie jest kojarzony z ruchem ludowym, Jagieliński odparł: "Przecież w drugim członie mamy nazwę +demokratyczna+". "Lisak jest wybitnym demokratą, ma ideały centrolewicowe, a jest to bardzo bliski program PLD" - zapewniał.

Według Jagielińskiego, Lisak do PLD "wniesie dobrą znajomość ustawy budżetowej". Lisak, który jest wiceszefem komisji finansów, będzie tam reprezentował PLD. "Poza tym nasz nowy poseł jest bardzo sprawny intelektualnie, to jest dla nas ogromne wsparcie. Jego przystąpienie do naszego klubu może wyjść tylko na dobre" -  ocenił.

Zdaniem Lisaka, istnienie klubu PLD jest ważne z punktu widzenia koalicji rządowej. "Ważne, by PLD funkcjonował jako klub wspierający gabinet premiera Belki. Gdybym nie zdecydował się na  wejście do klubu, przestałby istnieć, a to całą koalicję rządzącą stawiałoby w zdecydowanie gorszej sytuacji" - dowodził.

Lisak, ostatnio niezrzeszony, wcześniej był członkiem Unii Pracy. Po utworzeniu Socjaldemokracji Polskiej przez Marka Borowskiego, podczas kwietniowego kongresu UP Lisak zgłosił projekt uchwały zakładającej zacieśnienie współpracy z SdPl i połączenie się obu partii przed najbliższymi wyborami parlamentarnymi. Projekt poparło czterech delegatów. Pięć dni później Lisak odszedł z UP.

Jak wyjaśniał, opuścił Unię, ponieważ nowe kierownictwo partii zdecydowało, że UP nie jest już w koalicji. Choć - jak dodał -  unici w praktyce są w koalicji. "W takim bardzo pogmatwanym scenariuszu nie chciałem uczestniczyć" - podkreślił.

Lisak zaprzeczył też, jakoby chciał zostać członkiem SdPl, a  posłowie Socjaldemokracji nie chcieli go przyjąć. "Zgłaszając projekt uchwały na kongresie chciałem, by UP wraz z innymi ugrupowaniami lewicy budowała nową formację lewicową. Ten proces należało zacząć od rozmów z nowym wtedy bytem - SdPl" - tłumaczył.

Lisak przyznał, że część członków klubu PLD ma w swoich życiorysach niechlubne karty. "Ale nie tylko w tym klubie są tacy posłowie" - zaznaczył. Dodał także, że "od dłuższego czasu zachowują się oni w sposób absolutnie poprawny i można domniemywać, że karę za swoje błędy już ponieśli".

ss, pap