Festiwal teledysków

Festiwal teledysków

Dodano:   /  Zmieniono: 
XXXV Sopot Festival
Największe letnie festiwale muzyczne, traktowane dotychczas jako spotkania towarzyskie i branżowe, zyskują coraz trwalszy rys komercyjny. Zarabiają na nich zarówno organizatorzy, jak i firmy fonograficzne promujące debiutantów i nowości płytowe. - O fenomenie polskich festiwali przekonaliśmy się chociażby w tym roku, kiedy owacje dostały wszystkie największe gwiazdy Opola. Natomiast bilety na sopocki festiwal zostały wyprzedane jednego dnia, tydzień przed jego otwarciem - mówi Wojciech Trzciński, dyrektor obu imprez. Tegoroczny XXXV Sopot Festival rozpoczyna się 21 sierpnia.

Festiwale w Opolu i Sopocie to przede wszystkim jedna z najlepszych inwestycji TVP SA. - Koszt jednej godziny telewizyjnego show z Opola czy Sopotu jest porównywalny z nakładami na wyprodukowanie programu rozrywkowego, łącznie z projektem scenografii i scenariuszem - ocenia Wojciech Trzciński. Teledyski w ramówce publicznej telewizji stanowią rzadkość, a wobec niewielkiej popularności telewizji kablowych i kanałów muzycznych transmisje z koncertów biją rekordy oglądalności. To sprawia, że w festiwale chętnie inwestują sponsorzy. - Przy tak szerokiej widowni wzrasta też cena minuty reklamy, dlatego korzyści są wymierne - dodaje Trzciński. Poza tym telewizja zastrzega sobie prawo wielokrotnej emisji zarejestrowanego materiału. Zeszłoroczny koncert z Opola "Zielono mi" na życzenie widzów prezentowano już czterokrotnie. Piosenki-zwycięzcy festiwali osiągają najwyższe notowania na letnich listach przebojów. Po sopockich koncertach w całej Polsce nucono "Embarras" Ireny Santor (1961 r.), "Do zakochania jeden krok" Andrzeja Dąbrowskiego (1972 r.), "Jaskółkę uwięzioną" Stana Borysa i "Małgośkę" Maryli Rodowicz (1973 r.) czy "Bananowy song" Voxu (1980 r.). Młode pokolenie dyktowało sezonowe hity w rodzaju "Zanim zrozumiesz" Varius Manx (1994 r.) i "To co mam" Kasi Kowalskiej (1995 r.). - "Opole" i "Sopot" to forma reklamy dla firm fonograficznych. Tu ich przedstawiciele prezentują premierowe utwory największych gwiazd oraz "testują" debiutantów - twierdzi Tomasz Gawiński, dyrektor biura prasowego XXXV Sopot Festival ?98. - Festiwal pomaga wypromować wykonawcę i jego płytę - zapewnia Stanisław Trzciński, dyrektor artystyczno- repertuarowy PolyGram Polska. Drugie miejsce w ubiegłorocznym Międzynarodowym Konkursie Piosenki w Sopocie pomogło zwiększyć wpływy ze sprzedaży płyt Natalii Kukulskiej. W Opolu udanie zadebiutowali natomiast Reni Jusis i Hi Street, związani z kompanią muzyczną Pomaton EMI, a także Boom Box z PolyGramu. - To ogromna szansa, dlatego każdy festiwal poprzedza "przepychanka" firm fonograficznych, chcących umieścić w ramówce imprezy jak najwięcej swoich artystów - twierdzi Jerzy Tolak, menedżer Justyny Steczkowskiej. Organizatorzy podkreślają jednak, że konkurencja pozwoliła podnieść poziom konkursu w Sopocie. Dziś do eliminacji dopuszczani są wyłącznie artyści młodzi, ale już legitymujący się pierwszymi sukcesami i nagraną płytą. W tym roku w konkursie o Bursztynowego Słowika Polskę będzie reprezentowała Anna Maria Jopek. Mankamentem sopockiego święta jest natomiast kryterium doboru wykonawców występujących w roli gwiazd. W celu zminimalizowania kosztów wyboru dokonuje się spośród tych artystów, którzy są obecni podczas sezonu letniego na tournée w Europie. Wpisanie Sopotu w zaplanowaną już trasę obniża między innymi wydatki na przejazd i przewóz sprzętu. Wynik - w tym roku obok niezaprzeczalnych gwiazd, takich jak Chris Rea czy The Corrs, wystąpi drugoligowa Tanita Tikaram. - Sopot to zjawisko socjologiczne i "zdrowy snobizm". Namiastka Lazurowego Wybrzeża w naszych realiach - ocenia Tomasz Gawiński. Polacy chcą spędzać wakacje tak jak największe gwiazdy estrady, dlatego lato festiwali pokrywa się z mapą najchętniej odwiedzanych miejscowości wypoczynkowych. Miasta festiwalowe utrzymują się z tego, co zarobią w sezonie. - Latem zajętych jest 100 proc. miejsc noclegowych. Apogeum przypada na czas trwania festiwalu. Wówczas przepełnione są nawet hotele w Gdańsku i Gdyni - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. Miasto sprzedało właśnie kilka nieruchomości z przeznaczeniem na kolejne hotele i pensjonaty. - Zapowiedzi festiwalu są zawsze identyfikowane z miastem, więc jesteśmy promowani jako gospodarze - mówi Leszek Pogan, prezydent Opola. - Każdego roku do Opola przyjeżdża coraz więcej turystów, dlatego w ciągu najbliższych dwóch lat powstanie kilka nowych obiektów rekreacyjnych i hoteli. Letnie festiwale piosenki przetrwają nie tylko dzięki dochodom, jakie przynoszą organizatorowi, fonografii i miastom. Opole stanowi najważniejsze podsumowanie roku w polskim przemyśle muzycznym. - Niestety, w naszym kraju nie ma zwyczaju grania klubowego, co umożliwia artystom wymianę doświadczeń i wspólne słuchanie muzyki, a tutaj mogą się spotkać wykonawcy, kompozytorzy, menedżerowie i producenci. To jest w tej chwili jedyne takie forum - ocenia Stanisław Trzciński. Sopocka impreza pozostanie natomiast największym w kraju "letnim festiwalem gwiazd" nie elitarnym, ale popularnym. 

Więcej możesz przeczytać w 34/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.