KRRiT sprawdza Sokołowską

KRRiT sprawdza Sokołowską

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji sprawdza, czy w KRRiT doszło do zaniedbań w związku z pracą w departamencie prawnym Janiny Sokołowskiej.
Na razie obserwujemy to na bieżąco - powiedziała we wtorek przewodnicząca Krajowej Rady Danuta Waniek. Dotąd wykryto jeden taki przypadek.

"Gazeta Wyborcza" ujawniła we wtorek, że była dyrektor departamentu prawnego w KRRiT, Janina Sokołowska, odeszła z pracy nie - jak przypuszczano - z powodu swego udziału w tzw. aferze Rywina, ale - z powodu swoich długów. Do KRRiT docierały pisma komornika, który chciał zająć pensję Sokołowskiej. Ta, przejmując całą pocztę w obawie przed ujawnieniem jej problemów finansowych, zdestabilizowała pracę Rady.

"Po odejściu Janiny Sokołowskiej na posiedzeniu Rady, w obecności wszystkich członków, przedstawiono mi informację, że nie jesteśmy w stanie wnieść apelacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego w  sprawie zakwestionowania naszej decyzji dotyczącej Radia Złote Przeboje z Wrocławia, ponieważ zaniedbano terminu wniesienia takiej apelacji" - wyjaśniła Waniek.

"Kiedy w trybie natychmiastowym odchodzi dyrektor departamentu, trzeba zrobić bilans. Wynikało z niego, że termin odwołania minął nam kilka dni temu" - dodała.

Waniek powiedziała, że postanowiła zwolnić Sokołowską (odeszła ona z pracy 29 czerwca br.) po tym, jak dyrektor generalny Rady poinformował ją o pismach od komornika, które docierały do KRRiT. "Uznałam, że jest to przyczyna, dla  której powinien ustać stosunek pracy z Janiną Sokołowską" -  wyjaśniła.

Szefowa Krajowej Rady zapytana, w jakim jeszcze stopniu problemy finansowe dyrektorki departamentu destabilizowały pracę działu, tłumaczyła, że departament ten w ciągu ostatniego roku - od czasu wybuchu tzw. afery Rywina - "pracował w szczególnym klimacie i pod szczególną obserwacją". "To nigdy nie sprzyja pozytywnemu i  sprawnemu załatwianiu spraw. Ale jak do tej pory - po odejściu Sokołowskiej - ujawniło się tylko jedno takie zaniedbanie" -  zaznaczyła.

Zdaniem Waniek, w departamencie prawnym od czasu, gdy wybuchła tzw. afera Rywina "była ciężka atmosfera". Wiele osób odeszło, a  nowych pracowników trudno było znaleźć. "Nie dawaliśmy ogłoszeń, bo konkurs jesteśmy zobowiązani ewentualnie przeprowadzić na  stanowisko dyrektora. To nie w tym rzecz" - podkreśliła. "Niełatwo takie osoby znaleźć, warunki płacowe w KRRiT nie są konkurencyjne" - dodała.

Poinformowała, że w poniedziałek podjęła decyzję o zatrudnieniu na stanowisku p.o. dyrektora departamentu prawnego "młodego prawnika". "Ponieważ ten departament jest jednym z nerwów Rady, uważałam, że nie należy sprawy przewlekać" - zaznaczyła, podkreślając, że Rada potrzebuje pomocy prawnej.

Zdaniem szefowej KRRiT, jest to istotne tym bardziej, że media naciskają na zwolnienie kolejnej osoby z tego działu - Iwony Galińskiej (również zamieszanej w tzw. aferę Rywina). Oświadczyła, że ona nie ocenia pracy Galinskiej źle.

Prokuratura Krajowa wydała Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie pisemne polecenie postawienia zarzutu fałszerstwa ustawy Janinie Sokołowskiej, Iwonie Galińskiej - szefowej i wiceszefowej departamentu prawnego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz  Tomaszowi Łopackiemu z Ministerstwa Kultury.

Śledztwo w sprawie "przerobienia w marcu 2002 r. dokumentu w  postaci rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i  telewizji poprzez usunięcie z treści art. 36 ust. 3 pkt 1 wyrazów +lub czasopisma+" prowadziła od lipca 2003 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Brak tych słów oznaczał, że wydawcy czasopism mogli kupić ogólnopolską telewizję, a wydawcy dzienników - nie.

W trakcie śledztwa podawano, że biegli informatycy zbadali już zabezpieczone przez prokuraturę dyski komputerów, na jakich pracowano nad projektem nowelizacji. Ustalono, że słowa "lub czasopisma" zostały skreślone w komputerze Iwony Galińskiej, wiceszefowej departamentu prawnego KRRiT 25 marca 2002 r., między godz. 14.56 a 17.55. Według Prokuratury Krajowej, były podstawy by  przyjąć, że w tym czasie z Galińską był Łopacki, a całość nadzorowała Sokołowska. Biegły stwierdził, że cały akapit w  tekście ustawy został zastąpiony inną wersją, już bez tych słów.

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie w ubiegłym tygodniu umorzyła prowadzone śledztwo z powodu niewykrycia sprawców. Decyzja ta  została jednak uchylona przez Prokuraturę Krajową. Śledztwo w  sprawie zniknięcia słów "lub czasopisma" z projektu ustawy o rtv zostało wznowione i przekazane Prokuraturze Apelacyjnej w  Białymstoku.

ss, pap