Nie, minister zgodził się po prostu przychylić do prośby generała, który zwyczajnie złożył wniosek o odejście na zasłużoną, warto dodać zapewne wysoką, emeryturę. Nie będzie więc już żadnego wewnętrznego śledztwa w sprawie policyjnych przetargów i sprawdzania czy (były już) komendant był winny czy nie - bo skoro odszedł, nie ma tematu. Taka to już u nas praktyka. Nie zwolniono niegdyś innego byłego zastępcę komendanta głównego za pijaństwo, tylko przesunięto do innych ważnych zadań, nie zawiesza się urzędników państwowych do czasu wyjaśnienia sprawy (i ewentualnego postawienia prokuratorskich zarzutów), tylko zgadza się na odejście rzeczonego z pracy. I tak karawana będzie jechać dalej. To dziwnie pojęta solidarność wysokich urzędników państwowych.
Violetta Krasnowska