Moździerzami w Polaków (aktl.)

Moździerzami w Polaków (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Iraku ostrzelano z moździerzy polski Obóz Babilon. Na bazę spadło kilkanaście pocisków, wybuchy były także wokół jednostki. Trzech Polaków zostało rannych.
Dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku generał Andrzej Ekiert poinformował dziennikarzy akredytowanych w Obozie Babilon, że ostrzał przeprowadzono prawdopodobnie z drogi łączącej prowincje Babil z prowincją Karbala. Strzały oddano z odległości 2- 3 kilometrów. Ostrzał trwał około siedmiu minut.

"Granaty były strzelane pośpiesznie. Linia ognia jest nam znana. Zdziwiła mnie pora ataku, ponieważ ostrzały były do tej pory prowadzone tylko nocą" - podkreślił generał.

Według oficjalnych informacji przekazanych przez dowództwo, w kierunku bazy odpalono siedem pocisków. Jednak sami dziennikarze naliczyli ich przynajmniej dziesięć.

O opanowaniu przedstawicieli polskich mediów, świadczyć może choćby zachowanie technika Telewizji Polskiej Jana Krawczyka, który mimo, że znalazł się w bardzo blisko eksplozji jednego z pocisków, zdołał pobiec po środki opatrunkowe i sam opatrzył jednego z żołnierzy.

Jeden z pocisków trafił w budynek sztabu dowodzenia ukraińskiego kontyngentu wojskowego. Nie wyrządził jednak większych strat w budynku, odrywając jedynie niewielką część elewacji.

Atak wywołał panikę wśród cywilnych pracowników miejscowej stołówki, w której pracują Indusi i Afrykanie. Już po ataku, korespondent PAP w Iraku po raz pierwszy ujrzał całkowicie opustoszałe pomieszczenia, tętniące zazwyczaj życiem i odgłosami hinduskiej muzyki.

Na zewnątrz widać było ślady krwi, pozostawione przez rannego Indusa. Gdy Indusa trafił odłamek moździerza, jadł on obiad. Porozrzucane wokoło resztki jedzenia i plastikowe naczynia świadczyły o tym, w jakim pośpiechu uciekali stamtąd pracownicy stołówki.

W sumie rannych zostało siedem osób, wśród nich trzech Polaków (według rzecznika Sztabu Generalnego płk. Zdzisława Gnatowskiego -  dwóch żołnierzy i cywil). Po opatrzeniu niegroźnych ran Polacy wrócili do miejsc swojego zamieszkania na terenie Obozu.

Wśród pozostały rannych, jak się dowiedział korespondent PAP w  dowództwie wielonarodowej dywizji, są trzej pracownicy firmy KBR, zaopatrującej bazę między innymi w żywność - dwóch Amerykanów i  obywatel Indii. Kolejnym rannym, wbrew temu, co na początku przekazywał rzecznik dowództwa, był holenderski, a nie amerykański żołnierz. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Jak zaznaczył gen. Ekiert, zamachu "nie należy wiązać" z przedpołudniową wizytą w obozie naczelnego dowódcy sił NATO w Europie gen. Jamesa Jonesa.

W obozie podwyższono środki bezpieczeństwa. Wszystkie przebywające w nim osoby, mają nakaz noszenia kamizelek kuloodpornych i hełmów.

sg, pap