Miller nie przyszedł do prokuratury (aktl.)

Miller nie przyszedł do prokuratury (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie doszło do zaplanowanego na wtorek przez katowicką prokuraturę przesłuchania byłego premiera Leszka Millera.
Miał on zeznawać jako świadek w postępowaniu, które ma  wyjaśnić kulisy zatrzymania w 2002 roku ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.

Były premier powiedział w Sejmie dziennikarzom, że nie stawił się na wtorkowe przesłuchanie, bo nie otrzymał na nie wezwania. "Ja bardzo chętnie pojadę do Katowic, tylko muszę otrzymać powiadomienie" - powiedział.

Miller został wezwany na godz. 10.00, jednak kiedy do godz. 11.30 nie pojawił się w gmachu prokuratury, stało się jasne, że do  przesłuchania tego dnia nie dojdzie.

"Przesłuchanie nie odbyło się dlatego, że nie stawił się świadek. Chcę podkreślić, że nie mamy dowodu prawidłowego doręczenia wezwania, w związku z tym musimy poczekać, żeby zobaczyć, jakie były przyczyny tego niestawiennictwa" - powiedział dziennikarzom rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach Tomasz Tadla.

Po wysłaniu wezwania prokuratura zakłada, że świadek pojawi się w  ustalonym terminie. Dopiero wówczas, jeżeli wezwana osoba nie  stawi się na przesłuchaniu, prokuratura ustala, dlaczego tak się stało. ?Bardzo często zdarza się, że nie otrzymujemy potwierdzenia odebrania wezwania, a świadek się pojawia na przesłuchaniu. Dochodzi też do sytuacji, że mamy potwierdzenia wezwania, a  świadka nie ma" - wyjaśnił Tadla.

Dodał, że wezwanie do Millera zostało wysłane przed kilkoma tygodniami; kiedy prokuratura ustali, dlaczego wtorkowe przesłuchanie nie doszło do skutku, wyznaczy kolejny termin i  ponownie wezwie świadka.

Pytany przez dziennikarzy, czy prokuratura wezwie ponownie na  świadka b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, Tadla powiedział, że jeżeli będzie taka potrzeba, to tak się stanie.

Wcześniej zastępca Prokuratora Generalnego Kazimierz Olejnik powiedział w radiowej Trójce, że ponowne przesłuchanie Kaczmarka jest "bardzo wskazane i wysoce prawdopodobne". Jego zdaniem poniedziałkowe zeznania Kaczmarka przez sejmową komisją śledczą, która także bada okoliczności zatrzymania Modrzejewskiego, w  jednym punkcie różniły się od tego, co b. minister skarbu mówił w  prokuraturze. Wówczas zeznał on, iż 7 lutego 2002 r. był przekonany, że UOP zostanie użyty w stosunku do ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego; natomiast przed komisją śledczą powiedział, że nie był o tym przekonany.

Dziennikarze pytali też prokuratora Tadlę o wtorkową publikację w  "Rzeczpospolitej". Dziennik wydrukował fragmenty notatki sporządzonej przez prokuratora Dariusza Kawalca z prokuratury w  Katowicach, jednego z prowadzących postępowanie w sprawie PKN Orlen. Z notatki wynika, że b. szef warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej Zygmunt Kapusta w trakcie rozmowy z Kawalcem oświadczył, że nie zamierza stawić się na przesłuchanie do  Katowic, a - w razie otrzymania wezwania - uda się do lekarza. W  poniedziałek komisja śledcza przyjęła dezyderat, w którym zwróciła się do ministra sprawiedliwości, by wyjaśnił, dlaczego prokurator Kapusta utrudnia śledztwo w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego.

"Takich okoliczności absolutnie nie było. To przesłuchanie doszło do skutku w czerwcu i w tej chwili jesteśmy już na zupełnie innym etapie postępowania przygotowawczego" -powiedział Tadla.

Wcześniej w radiowej Trójce Olejnik nazwał "horrendalnym nieporozumieniem" opinie, że Kapusta "utrudnia śledztwo" w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego. Przyznał jednak, że początkowo miały miejsce "perturbacje" w kontaktach prokuratura Kapusty i  prokuratorów katowickich.

Katowicka prokuratura wyjaśnia, czy w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego nie doszło do nadużycia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Postępowanie w tej sprawie rozpoczęto po publikacji w "Gazecie Wyborczej". 2 kwietnia, powołując się na  b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, dziennik napisał, że  ówczesnego szefa PKN Orlen zatrzymano za wiedzą premiera Millera, by uniemożliwić zawarcie wartego 14 mld zł kontraktu na dostawę rosyjskiej ropy naftowej.

W lutym 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu zarzutu w  sprawie ujawnienia ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji został zwolniony. W 2003 r. Modrzejewski został o to formalnie oskarżony. Nie przyznał się do  winy. Grozi mu do 3 lat więzienia i 1 mln zł grzywny. Krótko po  tamtym zatrzymaniu przestał być prezesem koncernu.

Dotychczas w tej sprawie w katowickiej prokuraturze zeznawali m.in. Wiesław Kaczmarek, Andrzej Modrzejewski, Jerzy Urban, były minister oraz wiceminister gospodarki Jacek Piechota i Marek Kossowski, a także były szef UOP Zbigniew Siemiątkowski, była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik i polityk SLD Lech Niokolski. Przesłuchano też prokuratorów i funkcjonariuszy UOP, prowadzących wówczas śledztwo przeciwko Modrzejewskiemu.

ss, pap