Rogowska wyskakała brąz

Rogowska wyskakała brąz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anna Rogowska zdobyła brązowy medal olimpijski w skoku o tyczce. 23-letnia zawodniczka pokonała w konkursie poprzeczkę na wysokości 4,70.
To był najwspanialszy spektakl w historii skoku o tyczce kobiet. W głównych rolach wystąpiły dwie Rosjanki i dwie Polki. Dwie płakały ze szczęścia, dwie ze smutku. Jelena Isinbajewa, której kariera zaczęła się w Bydgoszczy upiększyła złoty medal rekordem świata, zaś Anna Rogowska brązowy wynikiem 4,70, o 1 cm gorszym od jej rekordu Polski.

Swietłana Fieofanowa przyjechała do Aten po złoty medal. Wyjedzie ze srebrnym (4,75). Monika Pyrek marzyła o medalu. Czwarte miejsce (4,55) uznała za jej osobistą tragedię.

Meczem Rosja - Polska emocjonował się cały stadion. Rywalizacja czterech zawodniczek na poziomie jakiego w igrzyskach jeszcze nie  było plus pokerowe zagrywki Rosjanek zapewne na długo pozostaną w  pamięci nie tylko bezpośrednich obserwatorów, ale także milionów telewidzów na całym świecie.

W olimpijskim okresie poziom kobiecej tyczki podniósł się aż o 31 cm. Cztery lata temu w Sydney Amerykanka Stacy Dragila zdobyła złoty medal skokiem na wysokość 4,60. We wtorek, 24 sierpnia, Isinbajewa pokonała w pierwszej próbie 4,91. Dragili, wielokrotnej rekordzistki świata w hali i na stadionie zabrakło w finałowej rywalizacji. Nie przebrnęła przez eliminacje.

Isinbajewą dobrze znają bydgoscy miłośnicy lekkiej atletyki, którzy rok temu kibicowali jej na stadionie Zawiszy. Tam zaliczyła 4,65 i zdobyła złoty medal młodzieżowych mistrzostw Europy. Opuszczając Bydgoszcz mówiła:

"Na pożegnalnej kolacji i dyskotece było super. Tańczyłam z nowo poznanymi polskimi przyjaciółmi. Bardzo miło będę wspominała ponowny pobyt w Bydgoszczy. To szczęśliwe dla mnie miasto. W  zasadzie tu rozpoczęła się moja kariera, gdy w 1999 roku zostałam mistrzynią świata kadetek skokiem na 4,10".

Monika Pyrek płakała jak bóbr. Płakał także jej trener Wiaczesław Kaliniczenko. "To co się stało bardzo mnie boli. Dla mnie to jest tragedia, bo wszystko podporządkowałam startowi na igrzyskach. Gratuluję medalu Ani Rogowskiej. On jej się należał za cały ten sezon, choć jej pierwsze dwie próby na 4,55 nie wyglądały dobrze. Zajęłam czwarte miejsce, ale nie mam się z czego cieszyć" -  powiedziała Pyrek.

Jakże odmienny nastrój panował na linii Anna Rogowska - trener Jacek Torliński, który po każdym udanym skoku narzeczonej darł się wniebogłosy.

I taki jest ten sport. Ktoś musi przegrać by inny wygrał. W  wieczornym spektaklu na skoczni o tyczce widać to było jak na  dłoni.

Wyniki konkursu skoku o tyczce:

1. Jelena Isinbajewa (Rosja) - 4,91 - rekord świata

2. Swietłana Fieofanowa (Rosja) - 4,75

3. Anna Rogowska (Polska) - 4,70

4. Monika Pyrek (Polska) - 4,55

5. Thorey Edda Elisdottir (Islandia) - 4,55

6. Vanessa Boslak (Francja) - 4,40

6. Naroa Agirre (Hiszpania) - 4,40

6. Dana Ellis (Kanada) - 4,40

6. Anżeła Bałachonowa (Ukraina) - 4,40

10. Stephanie Mccann (Kanada) - 4,40

11. Pavla Hamackova (Czechy) - 4,40

12. Katerina Badurova (Czechy) - 4,20

13. Silke Spiegelburg (Niemcy) - 4,20

13. Alejandra Garcia (Argentyna) - 4,20

Dana Cervantes (Hiszpania) - nie zaliczyła pierwszej wysokości.

********************************************

23-letnią Annę Rogowską (SKLA Sopot) już wcześniej, 19 lipca, szef szkolenia PZLA Jerzy Skucha nazwał "przebojem olimpijskiego lata", po tym jak w Salonikach, pokonując wysokość 4,71, ustanowiła rekord Polski i przebojem wdarła się do elity w tej konkurencji. We wtorek, kiedy na ateńskim stadionie wywalczyła medal dodał: "Miałem nosa! To jest przebój".

Na szczyt tej "listy przebojów" zawodniczka Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego pięła się od 16 maja, rozpoczynając sezon zwycięstwem w mityngu w Bydgoszczy. Skoczyła wówczas 4,50. 4 lipca wyrównała w Iraklionie należący do Moniki Pyrek rekord kraju (4,65), by po dwóch tygodniach stać się samodzielną liderką krajowej listy.

Szkoleniowcem Rogowskiej jest jej narzeczony Jacek Torliński, były tyczkarz, asystent trenera kadry Edwarda Szymczaka. Jako juniorka Ania nie odniosła większych sukcesów. Rok temu, startując 19 lipca w Bydgoszczy, zdobyła brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Europy wynikiem 4,35. Miesiąc później zajęła siódme miejsce w mistrzostwach świata w Paryżu, z rezultatem o 10 cm lepszym. Jak twierdzi, tak szybki w tym roku postęp, to efekt między innymi wzmożonych ćwiczeń gimnastycznych.

"Od jesieni 2003 roku Jacek wprowadził do treningów wiele gimnastyki i akrobatyki, które opracował dla nas trener Andrzej Kaśkow. Ćwiczyłam na poręczach, kółkach, drążku, batucie. To był szok, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam - wyznaje Rogowska. - Nauczyłam się na przykład salta w tył z miejsca i obrotów na  drążku z zatrzymaniem w staniu na rękach" - powiedziała Rogowska, która za swoje zalety uważa szybkość, zwinność i siłę. W  wyciskaniu leżąc na ławeczce unosi sztangę ważącą 65 kg.

Anna Rogowska (171 cm, 54 kg) urodziła się 21 maja 1981 roku w  Gdyni. W wieku 14 lat rozpoczęła pierwsze zajęcia lekkoatletyczne. Rok 1995 to początki biegania na 100 m przez płotki w MTS-ie Sopot pod okiem trenerki Ewy Kiczeli. Rok 1999 to zmiana konkurencji na  skok o tyczce, do którego zachęcona została sukcesami koleżanek z  klubu. Pierwszą wysokością, jaką udało się jej pokonać było 2,40 m.

Pierwszym natomiast poważnym startem były w 2002 roku halowe mistrzostwa Europy w Wiedniu, gdzie zajęła 12 miejsce. Za  największy sukces uważa szóstą lokatę w halowych mistrzostwach świata w Birmingham w 2003 roku.

"Od początku związana jestem z Sopotem, gdzie uczęszczałam do szkół i chodziłam na pierwsze treningi. Swoją przyszłość wiążę z tym miastem, gdzie mieszkam wraz z rodzicami, bratem Mariuszem oraz ulubienicą - suczką Daylą. Moje zainteresowania poza sportem to fotografia, książki (czytam Williama Whortona, Umberto Eco i Stevena Kinga) oraz film. Ulubione to American Beauty i Seksmisja. Jeśli chodzi o muzykę, najchętniej sięgam po płyty Erykah Badsu, Tracy Chapman, czy Macy Gray" - wyjawiła rekordzistka Polski.

Rogowska jest absolwentką II LO w Sopocie, a obecnie studentką III roku AWFiS w Gdańsku na wydziale Turystyki i Rekreacji.

Anna Rogowska, sprinter Łukasz Chyła i przeszkodowiec Jakub Czaja to olimpijczycy z Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego.

"Ich start w igrzyskach to efekt sześcioletniej pracy trenerów i  działaczy klubu w programie +Razem do Aten+. To nawet lepiej niż  zakładaliśmy. Liczyliśmy na dwóch olimpijczyków - ocenił dyrektor sopockiego klubu Jerzy Smolarek. - A wszystko zaczęło się w 1998 roku, kiedy wraz z nieżyjącym już Walentym Wejmanem, prekursorem polskiej tyczki, postanowiliśmy wcielić w życie ideę +Razem do  Aten+. Pomysł polegał na szukaniu przyszłych olimpijczyków w  szkołach Trójmiasta i okolic, nawiązywaniu współpracy z placówkami i nauczycielami. Wszystko po to, by wyselekcjonować najbardziej utalentowanych sportowców i podjąć z nimi pracę. Odwiedziliśmy wiele szkół województwa pomorskiego, a ścisłą współpracę nawiązaliśmy z ośmioma. Przez nasz klub przewinęło się tysiące młodych zawodników i zawodniczek. Ale tak być musi, jeśli chcemy wyszukać najbardziej predysponowanych do sportu".

********************************************

"Jestem w szoku" - to pierwsze słowa wypowiedziane przez brązową medalistkę ateńskich igrzysk, 23- letnią Annę Rogowską, po zakończeniu najwspanialszego konkursu w  historii skoku o tyczce kobiet.

"Jestem w szoku. Cały czas nie dociera do mnie, że zdobyłam medal olimpijski. Uwierzę w to, że go mam gdy zawiśnie na mojej szyi. To  był bardzo ciężki konkurs. Podczas jego rozgrywania na stadionie wiele się działo, było dużo długich przerw. Tym bardziej cieszę się, że zachowałam koncentrację i w kolejnych próbach skakałam coraz lepiej. Dwukrotne strącenie poprzeczki na wysokości 4,55 nie  zdeprymowało mnie, bo ja często tak właśnie skaczę. Mam problemy na niższych wysokościach, a później idzie mi coraz lepiej.

Przez ostatnie miesiące wszystko podporządkowałam startowi na  igrzyskach. Moja forma była coraz lepsza, skakałam coraz wyżej i  zaczęłam wierzyć, że mogę odegrać jakąś rolę w konkursie olimpijskim. Moja radość jest ogromna. Trudno ją opisać.

Nie zwracałam uwagi na rywalizację Rosjanek, nie skupiałam się też na tym czy będę miała srebrny medal czy brązowy. Dla mnie najważniejszy był medal olimpijski. Wydaje mi się, że wysokość 4,75 była dzisiaj dla mnie za duża. Podobnie sądzę, że nie byłam jeszcze w stanie wygrać z obiema Rosjankami. One prezentują za  wysoki poziom. Mam nadzieję, że tak jak w ostatnich dwóch latach robiłam znaczne postępy, tak w następnym sezonie również dołożę kilka centymetrów do mojego rekordu.

Pamiętam jak cztery lata temu oglądałam olimpijski konkurs w  telewizji i trzymałam kciuki za Monikę Pyrek. Wtedy, choć skakałam wówczas 3,60 po raz pierwszy pomyślałam, że bardzo chciałabym wystąpić kiedyś na igrzyskach i powalczyć o medal.

Swój udział w moim sukcesie ma także Monika Pyrek, bo trudny rywal na skoczni, jest jak najlepszy przyjaciel. M.in. dzięki niej miałam motywację do coraz lepszego skakania, gdyż na początku chciałam jej dorównać, a później być lepszą od niej. Ona nie miała dziś szczęścia, ale też zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Czwarte miejsce to jej duży sukces, choć ona tak nie uważa" -  powiedziała Anna Rogowska.

ss, pap