Sprawa ma oczywisty podtekst polityczny, a organizatorom zamachu chodziło o wywołanie niepokojów społecznych przed zaplanowanymi na 31 października wyborami prezydenckimi - dowodzi Ołeksandr Miłenin z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy.
Według mera Kijowa Ołeksandra Omelczenki, sprawców wybuchu należy jednak szukać wśród członków rywalizujących ze sobą grup kryminalnych.
Milicja jednak nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność za eksplozje ponoszą ludzie związani z Ukraińską Partią Narodową (UPN), która należy do centroprawicowej koalicji Nasza Ukraina, kierowanej przez kandydata na prezydenta z ramienia opozycji, byłego premiera Wiktora Juszczenkę.
Jak twierdzi Miłenin, przy zatrzymanych znaleziono przedrukowane z internetu instrukcje przygotowania bomby domowej produkcji i - jak to określił przedstawiciel MSW - literaturę polityczną.
Szef sekretariatu UPN Bohdan Sokołowski zdecydowanie odrzucił te oskarżenia. Jednocześnie potwierdził, że 26 sierpnia milicja zatrzymała m.in. ciężarną pracownicę sekretariatu partii Natalię Kowalczuk.
Juszczenko uważany jest za faworyta w wyborach prezydenckich, które mają się odbyć 31 października. Jego głównym rywalem jest reprezentant obozu władzy, premier Wiktor Janukowycz.