Prezydent odpowie komisji

Prezydent odpowie komisji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Aleksander Kwaśniewski zadeklarował gotowość złożenia zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen.
"Jestem gotów pomóc komisji i odpowiedzieć na pytania. Im szybciej by się to mogło stać, tym lepiej - i dla sprawy, i dla urzędu, który pełnię. Zwłaszcza że odpowiedzi są proste" - powiedział prezydent w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Prezydent - jak twierdzi - o sprawie zatrzymania na początku lutego 2002 roku ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego dowiedział się z mediów, ponieważ do 17 lutego tamtego roku był poza krajem. "Zadzwoniłem wtedy do ministra (szefa ówczesnego Urzędu Ochrony Państwa Zbigniewa) Siemiątkowskiego, by się dowiedzieć, co się właściwie dzieje. Powiedział mi, że były poważne powody do zatrzymania Modrzejewskiego i że nie jest to  związane z Orlenem. I ja mu ufam, bo to jest człowiek, który nie  dałby się nakłonić do działań bezprawnych" - zapewniał Kwaśniewski.

Swoje spotkania z premierem Leszkiem Millerem 18 i 20 lutego 2002 roku prezydent określa jako "głównie poświęcone przygotowaniom do posiedzenia Rady Gabinetowej, które odbyło się 21 lutego. Jego przedmiotem były sprawy gospodarcze, negocjacje z Unią Europejską i nasza polityka wschodnia wobec zbliżającej się wizyty prezydenta Putina. To, że spotkamy się po raz drugi przed Radą Gabinetową, ustalone było w poniedziałek, 18 lutego. W spotkaniu mieli również wziąć udział (Marek) Ungier i (Marek) Wagner jako sekretarze Rady" - powiedział.

Kwaśniewski zwrócił uwagę, że temat PKN Orlen "też pojawił się w  kontekście krążącej po Warszawie informacji, iż Jan Kulczyk chce być szefem Rady Nadzorczej PKN Orlen". "Wcześniej, już od 18 lutego, o rozmowę w tej sprawie zabiegał u mnie (ówczesny minister gospodarki) Wiesław Kaczmarek. Ta rozmowa odbyła się 20 lutego po  południu. Minister Kaczmarek powiedział mi, że to jest zły pomysł i ja się z nim zgodziłem. Oznajmiłem mu, że ma działać tak, jak uważa" - oświadczył prezydent.

"A wieczorem spotkał się pan z Leszkiem Millerem. Dlaczego ta  rozmowa miała miejsce w Kancelarii Premiera, a nie u pana w  pałacu?" - zapytał dziennikarz.

"To był rzadki przypadek - odparł prezydent. - Wtedy tak umówiliśmy się, byłem bowiem w mieście i po prostu było wygodniej po drodze przyjechać do premiera, by nie tracić czasu, bo już nazajutrz miało się odbyć posiedzenie Rady Gabinetowej. W tej wieczornej rozmowie obok innych spraw pojawił się temat Orlenu i  Kulczyka. Premier zaproponował więc, abyśmy spytali o to samego Kulczyka. I on się wtedy pojawił..."

"A zatem czekał w pokoju obok?" - spytał dziennikarz.

"Nie wiem, czy czekał, bo to premier aranżował spotkanie - odparł prezydent. - W każdym razie przyszedł Kulczyk i powiedział, że nie aspiruje do funkcji szefa rady nadzorczej Orlenu. I na tym się sprawa skończyła. O żadnych innych nazwiskach w kontekście tej rady nie rozmawialiśmy. Ja zresztą żadnych nazwisk nie znałem i w  ogóle się nie zajmowałem i nie zajmuję radami nadzorczymi firm, bo  to nie są moje kompetencje".

Na uwagę dziennikarza "Rzeczpospolitej", że Kaczmarek twierdzi, iż Marek Ungier przekazał mu listę kandydatów do Rady Nadzorczej PKN Orlen, prezydent odpowiedział, że czekając na spotkanie z nim, Kaczmarek rozmawiał z Ungierem i "ta rozmowa w sposób naturalny również dotyczyła nazwisk, bo przecież krążyły one po Warszawie i  nie stanowiły większej tajemnicy". "Ale żadnej listy sporządzonej na piśmie nie było. Kaczmarek przyszedł na spotkanie ze mną z  własnym projektem, w którym Kulczyka nie było, i ja to w pełni zaakceptowałem" - oświadczył prezydent.

Kwaśniewski zdecydowanie opowiedział się za zjednoczeniem lewicy (połączenie z UP i SdPl forsuje SLD, zaś SdPl jest temu przeciwna). "Lewica ma w Polsce od 15 do 30 proc. elektoratu i jest po prostu potrzebna. A jeśli chce wykorzystać ten potencjał społecznego poparcia, jaki jej pozostał po  dramatycznych przejściach ostatnich kilku lat, to musi się zjednoczyć, ale musi też wyciągnąć wnioski i wykluczyć ludzi, którzy ją obciążają i którzy się nie sprawdzili" - powiedział. Dodał, że nie chce mówić o nazwiskach, "ale wystarczy czytać pierwsze strony gazet - także pana gazety - by wiedzieć, o kogo chodzi". Według prezydenta, na lewicy "musi też nastąpić zmiana generacyjna, bo epoka +ojców założycieli+ obecnej polskiej lewicy zbliża się do końca". "Mówię tu także o sobie" - dodał.

Podkreślił, że chętnie będzie patronował porozumieniu lewicy i  pomagał w pracy nad sformułowaniem czytelnego sygnału dla opinii, że lewica jest razem i może zaproponować rozsądny program dla  Polski. "Natomiast trudno mi sobie wyobrazić kierowanie strukturami partyjnymi - ten czas jest już poza mną" - zaznaczył.

Wśród najlepszych - jego zdaniem - kandydatów na prezydenta Kwaśniewski wymienił pięć osób. "Są to - wymieniam w kolejności alfabetycznej - Marek Belka, Marek Borowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Józef Oleksy, Jerzy Szmajdziński" - powiedział. Są one - jak twierdził - przygotowane pod względem politycznym, intelektualnym i moralnym do tej roli.

Prezydent jest spokojny o szanse na uzyskanie przez rząd Marka Belki wotum zaufania w Sejmie w październiku. - Nie widzę dziś "argumentów merytorycznych, aby ci, którzy głosowali za tym rządem, mieli teraz głosować przeciw". "Premier Belka, co miał zrobić, to zrobił: ustawa zdrowotna jest, nasz komisarz ma bardzo ważną tekę w Brukseli, polscy rolnicy zaczną dostawać dopłaty bezpośrednie już w październiku" - argumentował.

Jego zdaniem, najlepszy termin na wybory parlamentarne to maj lub czerwiec.

em, pap