LPR: Miodowicz do wymiany

LPR: Miodowicz do wymiany

Dodano:   /  Zmieniono: 
LPR zaapelowała do liderów Platformy Obywatelskiej, by - w związku z doniesieniami tygodnika "Wprost" - wymienili Konstantego Miodowicza, który zasiada w komisji śledczej ds. PKN Orlen, na innego posła.
"To uprawianie polityki na poziomie śmietnika" - uważa Miodowicz.

Szef klubu Platformy Jan Rokita oświadczył natomiast PAP, że  liderzy PO odrzucili apel liderów LPR, traktując go jako "kolejną manifestację nieprzyjaźni, do której zdążyli się przyzwyczaić".

Apel Ligi ma związek z doniesieniami poniedziałkowego tygodnika "Wprost", który napisał, że właściciele spółki J&S Grzegorz Jankilewicz i Sławomir Smołokowski na początku lat 90. w  "ekspresowym terminie" dostali polskie obywatelstwo. Według gazety, powołującej się na b. oficera UOP, ówczesny szef UOP Miodowicz, który odpowiadał za sprawdzenie osób ubiegających się o  obywatelstwo, zabronił sprawdzania Jankilewicza i Smołokowskiego. Miodowicz zaprzeczył temu na łamach "Wprost", a PAP powiedział w  poniedziałek, że zarzuty wobec niego są nieprawdziwe.

Na początku 2002 roku PKN Orlen miał podpisać z firmą J&S kontrakt na dostawę rosyjskiej ropy. W tym czasie UOP zatrzymał szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. B. minister skarbu Wiesław Kaczmarek twierdzi, że zatrzymanie Modrzejewskiego miało zapobiec zawarciu kontraktu. M.in. tym wątkiem zajmuje się komisja.

"Apelujemy do Jana Rokity i Donalda Tuska o zmianę swojego przedstawiciela w komisji. Osoba, która zasiada w komisji, nie  powinna być kojarzona ze spółką J&S i jej właścicielami" -  argumentował jeden z liderów LPR Zygmunt Wrzodak na konferencji w  Sejmie. Zapewnił, że apel nie jest grą polityczną przeciwko Platformie. "Nam zależy, by jak najszybciej wyjaśnić prawdę" -  dodał.

Zdaniem Wrzodaka, w komisji Miodowicza mógłby zastąpić na  przykład Rokita. "Nawet bylibyśmy z tego zadowoleni, komisja może byłaby ciekawsza i bardziej dynamiczna" - ocenił. Jego zdaniem, jeśli doniesienia "Wprost" są prawdziwe, "to jest to skandal". Jeśli zaś nie są prawdą, Miodowicz powinien podać gazetę do sądu.

Wrzodak przypomniał, że na posiedzeniu Sejmu pod koniec lipca zadał pytanie dotyczące m.in. tego, w jaki sposób Jankilewicz i  Smołokowski otrzymali obywatelstwo. Jak relacjonował, prezes Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców Piort Stachańczyk powiedział wówczas, że wniosek Jankilewicza badany był przez UOP i Komendę Główną Policji. "Nie chciał powiedzieć, czy były badane powiązania tych dwóch panów ze służbami specjalnymi sowieckimi i rosyjskimi" -  zaznaczył poseł LPR.

Miodowicz w poniedziałkowej rozmowie z PAP dodał, że LPR nie  kieruje się względami rzeczowymi, tylko politycznymi. Skomentował także zapewnienia Wrzodaka, że apel nie jest grą polityczną. "Wypowiedź ta podkreśla cynizm autorów inicjatywy" - ocenił.

"Dopóki nie zostaną przedstawione dowody na takie tezy - świadek lub dokumenty - rezerwuję sobie prawo do określania tych, którzy formułowali zarzut, mianem +potwarców+ i ludzi, którzy kierują się złą wolą" - powiedział Miodowicz. Dodał też, że nie zamierza podawać gazety do sądu, ponieważ obok zarzutów zamieściła także jego wypowiedź.

Tymczasem Rokita oświadczył, że liderzy Platformy, jeśli mają do  wyboru całkowicie sprzeczne ze sobą relacje liderów LPR i  Konstantego Miodowicza, to wierzą Miodowiczowi.

"Pan poseł Giertych zapowiedział nam parę tygodni temu, że będzie PO i jej członków zwalczał wszelkimi metodami na każdym kroku. Jego wybór, ale mogę go tylko ostrzec, że Lepper robił to samo i  nie wyszło mu to na dobre" - podkreślił szef klubu PO.

Przed wyborem składu komisji ds. PKN Orlen, na początku lipca tego roku, zastrzeżenia do kandydatury Miodowicza zgłaszał Ryszard Zbrzyzny (SLD). Mówił m.in., że komisja będzie musiała też wyjaśnić okoliczności przyznania w 1991 r. właścicielom tej spółki - "panom J. i S." - polskiego obywatelstwa przez ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę. Miodowicz podkreślił, że za formułowanie tych zarzutów wytoczył Zbrzyznemu proces cywilny.

ss, pap