Udana operacja

Dodano:   /  Zmieniono: 
W samorządowym starciu wyborczym wszyscy dostali jakąś nauczkę i są dzięki temu mądrzejsi i bardziej wyważeni
Wybory samorządowe robią wrażenie zaledwie potyczki głównych sił politycznych w porównaniu z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Prezydenckie są prawdziwą wojną, a parlamentarne to długa, ciężka bitwa. Wystarczy porównać zaangażowanie sił i środków, huk medialnej artylerii i emocje, jakie budzą. Być może wybory lokalne z natury rzeczy muszą być cichsze, spokojniejsze i mniej zauważalne. Być może samorząd w Polsce nie ma jeszcze takiej władzy, o którą warto by się bić z większą werwą. Wydaje się jednak, że znaczenie tych wyborów stopniowo wzrasta, a ich porządkujące działanie widać już dosyć dobrze.

Wybory samorządowe są testem wiarygodności głównych aktorów występujących na scenie centralnej. Partie rządzące oczekują potwierdzenia swojej silnej pozycji, a ugrupowania opozycyjne chcą pokazać, że rosną w siłę i w następnych wyborach pokonają rządzących.
Po raz nie wiem który muszę wyrazić podziw dla rozsądku i przytomności polskiego wyborcy. To prawda, że nadal większość rodaków ignoruje wybory, ale ci, którzy w nich uczestniczą, podejmują decyzje jasne i mocne jak ruch skalpela w ręku doświadczonego chirurga. W operacji wyborczej amputuje się przede wszystkim skrajności - drobne, niepotrzebne wyrostki mogące komplikować życie. Ludzie nie boją się ich odciąć, mimo niemal świętych nazw: Ojczyzna, Rodzina Polska.
Po ostatniej operacji samorządowej widać, że stoimy już mocno na dwóch nogach. Brnę w ryzykowne porównania, ale trudno: lewa i prawa noga zdają się mieć dzisiaj prawie tę samą siłę, co niewątpliwie sprzyja zachowaniu równowagi. Tuż po wyborach lewa noga była trochę przestraszona, że schudnie i straci mięśnie, a prawa czuła się mocna i przygotowywała się nawet do rzutu karnego. Przypomnę konkrety, aby było wiadomo, o co chodzi: w bezpośrednim programie po wyborach Leszek Miller, z trudem hamując wściekłość, sypał zjadliwymi żartami jak ktoś, kto przegrał wybory. Marian Krzaklewski triumfował i zachowywał się jak zwycięzca. Później część jego dobrego nastroju przeszła na Millera i obaj stanęli na najwyższym podium, zrównani i uspokojeni.
Mechanizm podobny do naczyń połączonych zrównał także dwie pomniejsze siły. Nie będę już ich porównywał do ludzkich członków, żeby nikogo nie obrazić i nie wywołać sporu. Nie mogę przecież nazwać Unii Wolności i PSL rękami, bo zbyt różnią się między sobą. Poza tym unia zaraz powie, że ona nie jest ręką, ale głową i że dla niej PSL może być najwyżej częścią ciała służącą do siedzenia.
Chodzi mi w sumie o to, że obok dwóch głównych sił (AWS i SLD) utrwaliły się już dwie - i tylko dwie - siły zapasowe. I w dodatku mogą one współpracować w razie konieczności z dowolną siłą główną. Dwa warianty już znamy: SLD z PSL i AWS z UW. Nie braliśmy jeszcze rządów AWS z PSL i SLD z UW. Ciekawe, czy któryś z tych układów zaistnieje na głównej estradzie naszej polityki?
Wyniki ostatnich wyborów są dla mnie przekonującym dowodem, że nasza polityka - w zadziwiająco szybkim tempie - układa się według modelu znanego demokracjom zachodnim. Tyle że one miały na to dwa wieki w warunkach wolności. A III Rzeczpospolita niespełna dziesięć lat! Okazuje się, że naprawdę Polak potrafi. To znaczy on sam może nie za bardzo, ale czyni to w jakiś prawie cudowny sposób zbiorowa mądrość Narodu. A przynajmniej tej części, która uczestniczy w wyborach.
I jeszcze jedno. W samorządowym starciu wyborczym wszyscy dostali jakąś nauczkę i są dzięki temu mądrzejsi, spokojniejsi i bardziej wyważeni. Wszystko nam idzie ostatnio tak dobrze, że aż zaczynam się trochę niepokoić. Przecież tak lubimy narzekać i biadolić, a tu coraz mniej powodów. Odpukuję w nie malowane drewno i oby tak dalej!
Więcej możesz przeczytać w 44/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.