Kto kłamał w aferze starachowickiej?

Kto kłamał w aferze starachowickiej?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W procesie, który ma wyjaśnić tzw. aferę starachowicką przeprowadzono konfrontację świadków - funkcjonariuszy CBŚ i policji. Prasa donosiła wcześniej, że b. szef CBŚ wycofał się z części swych zeznań.
Przed Sądem Okręgowym w Kielcach trwa proces posłów Andrzeja Jagiełły, Henryka Długosza i Zbigniewa Sobotki, oskarżonych w sprawie tzw. przecieku starachowickiego.

Na początku rozprawy sąd przesłuchał funkcjonariusza kieleckiego CBŚ.

Następnie przeprowadzono konfrontację zeznań świadków: byłego dyrektora Centralnego Biura Śledczego, obecnie komendanta śląskiej policji Kazimierza Szwajcowskiego, dwóch funkcjonariuszy CBŚ w Kielcach oraz naczelnika wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji (KWP) w Kielcach Andrzeja Sierzputowskiego.

Przesłuchanie i konfrontacja, które miały wyjaśnić przebieg spotkań ówczesnego dyrektora CBŚ z jego podwładnymi w Kielcach oraz funkcjonariuszy kieleckiego CBŚ z funkcjonariuszami KWP w Kielcach, odbywały się z wyłączeniem jawności. Zeznający świadkowie powołali się bowiem na obowiązek zachowania tajemnicy służbowej.

"Konfrontacja spełniła swój cel, każdy ze świadków precyzował okoliczności swoich dotychczasowych zeznań. Konfrontacja służy ze swej istoty wyjaśnieniu rozbieżności, z tym że trzeba pamiętać, że chodzi często o drobne szczegóły. Chodzi o to, żeby organ procesowy nabrał pewności co do jakichś szczegółów, które mogły umknąć w czasie zeznań" - powiedział po rozprawie prokurator Krzysztof Zimoński. Ze względu na wyłączoną jawność rozprawy oskarżyciel nie skomentował treści zeznań.

Zadowolony z konfrontacji był obrońca Sobotki mec. Wojciech Tomczyk. Według niego, w sposób zdecydowany przebiegła ona na korzyść jego klienta. Poinformował jednocześnie, że złożył wniosek o kolejną konfrontację świadków, który będzie jeszcze musiał doprecyzować, tj. wskazać konkretne fragmenty zeznań. Nie chciał jednak powiedzieć, o których świadków chodzi.

"Rzeczpospolita" napisała w lipcu, po pierwszym przesłuchaniu Szwajcowskiego przed sądem, że były dyrektor CBŚ wycofał się z części swoich zeznań. Według dziennika, w śledztwie Szwajcowski zeznał, że informował ówczesnego komendanta głównego policji Antoniego Kowalczyka o szczegółach planowanej akcji w Starachowicach.

Na kolejną rozprawę, która odbędzie się w poniedziałek, sąd zaplanował przesłuchanie w charakterze świadków byłego starosty starachowickiego Mieczysława S., byłego wiceprzewodniczącego rady powiatu Marka B., domniemanego szefa starachowickiej grupy przestępczej Leszka S. oraz sekretarza generalnego SLD Marka Dyducha.

Prokuratura Okręgowa w Kielcach oskarżyła Andrzeja Jagiełłę (dawniej SLD, obecnie niezrzeszony) i Henryka Długosza (dawniej SLD, obecnie niezrz.) o utrudnianie postępowania karnego. Byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotkę (SLD) oskarżono o ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, godzenie się na utrudnianie postępowania przygotowawczego oraz  godzenie się na narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w trakcie zakupu kontrolowanego broni palnej, amunicji i narkotyków. Oskarżonym grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Chodzi o poinformowanie starachowickich samorządowców, że planowana jest akcja CBŚ, wymierzona w nich i zawiązanych z nimi miejscowych gangsterów. Brali w niej udział działający pod przykryciem policjanci. Śledztwo wykazało, że ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka przekazał informację o akcji ówczesnemu kieleckiemu baronowi SLD Henrykowi Długoszowi, a ten Andrzejowi Jagielle (posłowi SLD). Ten z kolei ostrzegł starachowickich samorządowców.

Sobotkę o akcji miał zaś poinformować ówczesny komendant główny policji Antoni Kowalczyk.

em, pap