Premier Ukrainy raniony... jajkiem

Premier Ukrainy raniony... jajkiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Ukrainy Wiktor Janukowycz został przewieziony do szpitala po trafieniu... jajkiem rzuconym z tłumu.
Jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformowała rzeczniczka premiera Hanna Herman.

Do incydentu doszło w Iwano-Frankowsku (zachodnia Ukraina) na  placu przed wejściem do miejscowego uniwersytetu. Gdy Janukowycz wysiadał z autobusu w jego stronę poleciało jedno lub kilka jajek. Tak przynajmniej początkowo informowało otoczenie Janukowycza. "Cios jajkiem" miał być tak silny, że premier zaczął tracić równowagę i ochrona przeprowadziła go do innego pojazdu. Potem mówiono o tym, że w stronę premiera poleciało kilka twardych przedmiotów.

Jak twierdzi świadek tych wydarzeń, korespondent telewizji 5. Kanał, premier przybył na spotkanie ze studentami Uniwersytetu Podkarpackiego. Na dziedzińcu oczekiwało około tysiąca studentów.

"Atmosfera od początku była niezdrowa, gdyż nawet ci, którzy trzymali plakaty ze słowami poparcia dla Janukowycza jako kandydata na prezydenta, skandowali nazwisko jego głównego rywala, lidera opozycji Wiktora Juszczenki. Gdy tylko premier wyszedł z  autobusu, ktoś z tłumu rzucił jajkiem lub przedmiotem, przypominającym jajko. Premierem zajęła się ochrona i on natychmiast zniknął z pola widzenia" - podał korespondent 5. Kanału.

Wersja rzeczniczki Herman jest nieco inna. "Ze strony tłumu, gdzie widać było symbolikę polityczną Juszczenki, rzucono dwoma przedmiotami. Oni krzyczeli +Juszczenko, Juszczenko...+, potem rzucili czymś twardym i premier zachwiał się. Obecnie Janukowycz przebywa w szpitalu. Jego życiu i zdrowiu nie grozi niebezpieczeństwo".

Ukraińskie MSW poinformowało, że zatrzymano 17-letniego studenta, syna dziekana jednego z wydziałów miejscowego uniwersytecie. On miał znajdować się w grupie zwolenników Janukowycza i rzucić w  niego jajkiem. Drugie jajko - jak twierdzi milicja - znaleziono w  kieszeni studenta...

Przedstawiciele sztabu wyborczego Juszczenki w Iwano-Frankowsku w  pierwszych komentarzach określili ten incydent jako prowokację ze  strony władz.

Wydarzenie to było też komentowano w parlamencie. Iwan Bokij z  Socjalistycznej Partii Ukrainy, kierowanej przez innego kandydata na prezydenta Ołeksandra Moroza, powiedział: "Od dawna uprzedzaliśmy, że w tej kampanii będzie dużo prowokacji. Mamy absolutnie pewne informacje o tym, że są one przygotowywane w  Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, które wydaje prowokatorom lewe papiery. Dokumenty te mają potwierdzać, że osoby wciągnięte do  prowokacji są w taki czy inny sposób związane z opozycją. Jestem absolutnie przekonany, że w incydencie w Iwano-Frankowsku brała udział taka właśnie, przeszkolona przez MSW, osoba".

Prezydent Leonid Kuczma, który popiera w wyborach premiera Janukowycza już wiosną zapowiedział, że tegoroczne wybory będą najbardziej brutalne i brudne w historii Ukrainy. Na pytanie dziennikarza, skąd takie przypuszczenie, odpowiedział: "Gdyż stawka jest bardzo wysoka".

Z sondaży wynika, że zwycięzca tegorocznych wyborów zostanie wyłoniony ze starcia między liderem opozycji Juszczenką i  premierem Janukowyczem. Z najnowszych badań wynika, że Juszczenko ma blisko 10-procentową przewagę nad swoim rywalem.

ss, pap