Unijne prawo jazdy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od 2008 roku wejdzie w życie unijne plastikowe prawo jazdy. Ma ono ułatwić kierowcom swobodne podróżowanie po krajach UE i dzięki specjalnym zabezpieczeniom utrudnić podrabianie dokumentu.
Ministrowie transportu państw Unii Europejskiej porozumieli się wieczorem w Luksemburgu w  sprawie unijnego prawa jazdy. Pojawi się ono w użyciu najwcześniej w 2008 roku, gdyż decyzja Rady wymaga jeszcze akceptacji eurodeputowanych.

Zgodnie z osiągniętym kompromisem, wymiana dotychczasowych dokumentów nie będzie obowiązkowa. Oznacza to, że posiadacze plastikowego prawa jazdy, wydawanego w Polsce od końca lat 90. mogą posługiwać się nim aż do wygaśnięcia daty ważności. Ministrowie ustalili bowiem, że będzie ono obowiązkowe jedynie dla osób wyrabiających sobie nowy dokument.

Ministrom kolejny raz nie udało się porozumieć natomiast w sprawie tzw. eurowiniet, czyli wspólnego, przejrzystego systemu opłat w UE od pojazdów ciężarowych za użytkowanie dróg. Ich wysokość miałaby uwzględnić rzeczywiste koszty budowy i utrzymania dróg.

Impas jest spowodowany zbyt dużymi różnicami interesów krajów członkowskich. Kraje leżące na wyspach i obrzeżach UE nie zgadzają się na podniesienie kosztów transportu, które musiałyby ponosić, gdyby w życie weszły eurowiniety. Z kolei kraje tranzytowe, jak Polska, chciałyby czerpać zyski z udostępniania swej infrastruktury i móc dzięki nim rekompensować szkody wywołane zanieczyszczeniem środowiska.

"Eurowinieta jest w interesie Polski, bo przez nasz kraj odbywa się bardzo dużo tranzytu w transporcie drogowym i powinniśmy korzystać z pieniędzy, które zaczęłyby wówczas wpływać" - powiedział minister infrastruktury Krzysztof Opawski, który reprezentował Polskę podczas obrad. Projekt dyrektywy zakłada, że opłaty za przejazd przez tereny, gdzie trudno jest wybudować drogi (np. rejony górskie), będą o 25 proc. wyższe niż w strefach normalnych. "My postulujemy, by ten narzut był mniejszy niż 15 proc." - poinformował Opawski podczas telekonferencji.

Najbardziej drażliwa kwestia, która blokuje porozumienie w  sprawie dyrektywy, dotyczy możliwości wykorzystania środków z  pobieranych opłat na cele inne niż transport. Komisja Europejska naciska, by pieniądze uzyskane z opłat wydawano tylko w sektorze transportu. Uważa, że jest to niezbędny warunek, by nowe opłaty zostały zaakceptowane przez środowisko przewoźników.

Niektóre kraje członkowskie, wspierane przez Parlament Europejski, chcą mieć większą swobodę pod tym względem. Propozycja kompromisu, przedstawiona w czwartek przez przewodniczącą pracom Unii Holandię, zakłada, że kraje członkowskie same będą decydowały o  sposobie wykorzystania środków uzyskanych z opłat.

"Przyjmowanie na sztywno zależności, że te wpływy będą finansowały tylko infrastrukturę, byłoby raczej nie do przyjęcia. My zachowujemy elastyczność" - mówił Opawski.

Jeśli podczas kolejnych obrad Rady ds. transportu dojdzie do  kompromisu sprzecznego ze stanowiskiem Komisji, wówczas wymagana będzie jednomyślna zgoda wszystkich 25 ministrów, a nie tylko kwalifikowana większość.

em, pap