Według wstępnych informacji, we wszystkich trzech przypadkach, zamachów dokonano w ośrodkach turystycznych popularnych wśród Izraelczyków i użyto do tego celu samochodów wyładowanych materiałami wybuchowymi. Przekonanie, że oni byli celem zamachu panuje także wśród izraelskich turystów, których 6 tysięcy opuściło w piątek w pośpiechu egipskie miejscowości turystyczne nad Morzem Czerwonym. Według izraelskich władz granicznych, na Synaju pozostaje jeszcze drugie tyle turystów z Izraela.
Dotąd w trzech egipskich miejscowościach turystycznych nad Morzem Czerwonym, na Półwyspie Synaj, gdzie doszło do zamachów, wydobyto spod gruzów zwłoki 28 ofiar, wśród których jest co najmniej 20 Izraelczyków. 30 osób, w większości również Izraelczyków, pozostaje zaginionych.
W hotelu Hilton w Tabie na Synaju straciło życie co najmniej szesnastu obywateli Izraela, a dalszych trzech - w Ras al-Saitan. Wśród śmiertelnych ofiar są też dwie siostry z Włoch, w wieku 23 i 24 lat. Trzecia eksplozja nastąpiła w Talabain koło Noweiby, 45 kilometrów od granicy izraelsko-egipskiej.
Jeśli chodzi o masakrę w Hiltonie, świadkowie zeznają, że gdy przy wejściu do hotelu eksplodował samochód z ładunkiem 200 kilogramów materiałów wybuchowych, wewnątrz dodatkowo wysadził się w powietrze terrorysta-samobójca. Wskutek eksplozji zawaliła się cała ściana frontowa hotelu i jego południowo-zachodnie skrzydło.
Generał Jair Nawe, szef izraelskiej obrony cywilnej uważa, że liczba zabitych Izraelczyków może okazać się bardzo wysoka, ponieważ nie doliczono się dotąd 38 izraelskich turystów, którzy mieszkali w Hiltonie w Tabie.
Hotel znajduje się 300 metrów od przejścia granicznego. Teren, na którym został zbudowany - około jednego kilometra kwadratowego - Izrael zwrócił Egiptowi w połowie lat 80., zgodnie z dwustronnym układem pokojowym podpisanym przez oba kraje w 1979 r.
W piątek rano izraelskie koparki i inny ciężki sprzęt przejechały granicę, aby uczestniczyć w akcji ratowniczej. Wiceminister Boim wyraził ubolewanie, że władze egipskie zwlekały przeszło godzinę z przepuszczeniem przez granicę sprzętu ratowniczego.
Jak poinformował polski konsul w Kairze, Kazimierz Wera, wśród ofiar nie ma Polaków. Hotel Hilton, gdzie doszło do eksplozji, leży 200 metrów od granicy z Izraelem i gości głównie izraelskich gości. "Szlak ten nie jest popularny wśród Polaków. Nasi rodacy wolą Hurgadę i Szarm el-Szejk, dokąd latają głównie czarterami" - wyjaśnił konsul. Żadne biuro podróży, ani polskie, ani egipskie, nie zgłosiło pobytów turystycznych w północnej części Synaju, gdzie rozegrała się tragedia. 97-98 proc. polskich turystów przyjeżdża do Egiptu w zorganizowanych grupach.
Niemiecki MSZ w wydanym w piątek komunikacie odradza obywatelem Niemiec udawanie się na Półwysep Synaj w celach turystycznych.
Egipskie ministerstwo turystyki uruchomiło specjalną linię telefoniczną i udziela informacji na temat ofiar zamachów pod numerem telefonu +202 401 89 66.
W związku z zamachami premier Izraela Ariel Szaron zwołał na piątek nadzwyczajne posiedzenie rządu, który zajmie się sytuacją po zamachach na Synaju.
ss, em, pap