Ukraina i Białoruś protestują

Ukraina i Białoruś protestują

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkudziesięciu studentów zakuło się w Kijowie w łańcuchy w proteście przeciwko represjom ze strony władz. Antyłukaszenkowska demonstracja odbyła się w Mińsku.
Organizatorzy uważają, że w przededniu zaplanowanych na 31 października wyborów prezydenckich władze przystąpiły do represji wobec działaczy opozycji i do ograniczania swobód obywatelskich.

W ubiegły piątek funkcjonariusze oddziałów specjalnych Berkut ponoć znaleźli w kijowskim biurze opozycyjnej młodzieżowej organizacji Pora materiały wybuchowe, w  sobotę prokuratura generalna Ukrainy wszczęła przeciwko kilku członkom organizacji sprawę karną. Podejrzani są o prowadzenie działalności terrorystycznej i i tworzenie nielegalnych formacji zbrojnych. Rewizje w przedstawicielstawach organizacji przeprowadzono w kilku innych miastach Ukrainy.

"Nazywam się Katia. Jestem studentką, a nie terrorystką" - z  takim plakatem, zakuta w łańcuchy, wystąpiła jedna z uczestniczek akcji protestacyjnej w Kijowie. Pobrzękując łańcuchami studenci przez kilka godzin protestowali u stóp niedawno wzniesionego pomnika niepodległości.

W rozdawanych ulotkach Pory nawoływano obywateli do aktywności i  stosowania wszelkich pokojowych metod w obronie słabnącej demokracji. "Jutro może być za późno na walkę, dziś jest jeszcze czas" - napisali w jednej z odezw. Jednocześnie apelowali o masowy udział w manifestacji, która ma się odbyć 1 listopada, czyli od  razu po wyborach prezydenckich.

"Nie należymy do żadnej partii politycznej i nie popieramy żadnego z kandydatów na prezydenta. Nasz zasadniczy cel to  sprzyjanie organizacji wolnych wyborów prezydenckich. Nie  ukrywamy, że będziemy protestować, jeśli władze spróbują sfałszować wyniki" - powiedział PAP Jewhen Zołotariow, jeden z  liderów organizacji.

Na stronie internetowej Pory można zapoznać się z tzw. czarną listą urzędników państwowych, którzy w opinii działaczy Pory naruszyli prawo w trakcie trwającej od lipca kampanii wyborczej. "Każdy z nich dostał lub dostanie zawiadomienie pocztowe, że  znalazł się na naszej czarnej liście, jest tam też informacja o  tym, jaki paragraf kodeksu karnego naruszył i jaka grozi za to  kara" - zapowiedział Zołotariow.

Pora domaga się od władz ukraińskich uczciwych wyborów prezydenckich i zapowiada wielotysięczne demonstracje w przypadku sfałszowania wyników głosowania.

Wybory prezydenta mają się odbyć 31 października. Za faworytów uważa się kandydata obozu władzy premiera Wiktora Janukowycza i  lidera opozycji Wiktora Juszczenkę.

****************************************************

Wg różnych źródeł, od kilkuset do  tysiąca osób uczestniczyło w poniedziałek w stolicy Białorusi, Mińsku, w manifestacji protestu przeciwko prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence.

Demonstrację zwołała opozycyjna młodzieżowa organizacja "Żubr". Protestujący przeszli przez Plac Październikowy, zebrali się pod  Pałacem Republiki, ok. 200 m od siedziby prezydenta skandując "Precz z Łukaszenką", "Łukaszenka przegrał".

Milicja na początku demonstracji aresztowała kilkanaście osób. Ostrzegła przez megafon, że protest jest nielegalny.

Cytowani przez Reutersa świadkowie powiedzieli, że milicja pobiła kilka osób i zapakowała je do autobusów.

Do demonstracji doszło w kilka godzin po wyrażeniu przez prezydenta Białorusi zadowolenia z powodu poparcia, jakiego głosujący w niedzielnym referendum udzielili jego planom. Łukaszenka ma zamiar pozostać szefem państwa przez trzecią kadencję.

Niezależni obserwatorzy i białoruska opozycja podkreślają, że  przeprowadzone w niedzielę na Białorusi wybory parlamentarne i  referendum daleko odbiegały od międzynarodowych standardów.