Kurier do Warszawy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Nowak-Jeziorański przemawia językiem innym niż dekomunizatorzy
Jan Nowak-Jeziorański wezwał ostatnio liderów największych obozów politycznych - Mariana Krzaklewskiego i Leszka Millera - do zaprzestania bezwzględnej wojny. Przestrzegł, że w jej wyniku Polska pogrąży się w wyniszczającym konflikcie i w ten sposób zmarnuje dziejową okazję dołączenia do zachodniej wspólnoty demokracji, stabilizacji i dobrobytu.
Warto się wsłuchać w te słowa. Wypowiada je człowiek ogromnie dla kraju zasłużony, legendarny kurier z Warszawy nie mający w tym żadnego doraźnego interesu politycznego, lecz szczerze zatroskany o przyszłość Polski. Znając jego maestrię polityczną, można też śmiało założyć, że nieprzypadkowo formułuje ów apel dokładnie w samym środku rozpętanej przez AWS debaty dekomunizacyjnej.
Nawet ślepiec dostrzeże, jak różnym od dekomunizatorów językiem przemawia dawny dyrektor Wolnej Europy, którego trudno posądzić o sympatie do komunizmu. Oni chcą przyprawić Millerowi ośle uszy na długie lata. On widzi w nim człowieka mającego wpływ na przyszłość kraju - nie gorszego od Krzaklewskiego, skoro jednym tchem do obydwu kieruje swój apel. Wezwanie to jest tak naprawdę powtórzeniem sformułowanej przez Włodzimierza Cimoszewicza i Leszka Millera propozycji zakończenia wojny polsko-polskiej.
Śmiało jednak można przyjąć każdy zakład, że jeśli Jan Nowak-Jeziorański na kimś się wzoruje, to nie na politykach SLD, lecz wielkich budowniczych II Rzeczypospolitej: Józefie Piłsudskim i Romanie Dmowskim. To oni w 1918 r., w okresie wielkiego europejskiego przełomu stwarzającego szansę na odmianę naszego losu, potrafili odrzucić dawny antagonizm i podjąć współpracę, dzięki której wykorzystaliśmy dziejowy uśmiech losu. To wtedy, nie bacząc na osobiste antypatie i krytyczny osąd wcześniejszych zachowań rywala, Piłsudski napisał do Dmowskiego list zawierający propozycję współpracy i zaczynający się od słynnego "Drogi Panie Romanie".
Dzisiaj Polska nie znajduje się w tak dramatycznym położeniu jak jesienią 1918 r. Ma wiele atutów, o których klejona z trzech części poprzedniczka nawet nie mogła marzyć. Ale groźba niewykorzystania dziejowej koniunktury z powodu konfliktu wewnętrznego jest ciągle ta sama. W tej sytuacji można się tylko podpisać pod wezwaniem kuriera do Warszawy, aby liderzy III Rzeczypospolitej podjęli korespondencję rozpoczynającą się od "Drogi Panie Leszku/Marianie".
Więcej możesz przeczytać w 45/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.