Frontalny atak na komisję śledczą (aktl.)

Frontalny atak na komisję śledczą (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marszałek Sejmu Józef Oleksy będzie się starał, by porządek obrad najbliższego posiedzenia Sejmu został uzupełniony na wniosek SLD o debatę nt. pracy komisji śledczej ds. PKN Orlen.
"Jestem skłonny się do tego przychylić, bo byłaby to okazja do  informacji o dotychczasowych działaniach komisji śledczej" -  powiedział Oleksy. Według niego, jest narastająca potrzeba i  zainteresowanie, nie tylko ze strony SLD, informacją o działaniu komisji.

Oleksy odniósł się także do wniosku SLD o zbadanie, czy  decyzja szefa komisji śledczej Józefa Gruszki (PSL), upoważniająca członków komisji do prowadzenia prywatnych rozmów z osobami chcącymi dostarczyć dowodów, jest zgodna z regulaminem Sejmu i ustawą o komisji śledczej.

"Każdy, kto chce komisji udzielić informacji, lub przedstawić dokumenty wie, że może to zrobić. Członkowie komisji nie muszą umawiać się pokątnie, a nawet nie wolno im umawiać się ze  świadkami i potencjalnymi oskarżonymi i potem robić dobrą minę, że  byli do tego upoważnienie praktyką i oświadczeniem przewodniczącego komisji" - powiedział Oleksy.

Marszałek poinformował także, że w następny czwartek prezydium Sejmu spotka się z członkami komisji śledczej. "Chcemy ustalić sposób i charakter pierwszego sprawozdania komisji wobec Izby lub  wobec prezydium Sejmu". Będą omawiane także dokumenty, które wpływają do marszałka Sejmu w trybie niepublicznym, a które dotyczą działalności komisji.

Z kolei po spotkaniu z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzejem Barcikowskim, powiedział że zamierza rozważyć skierowanie do  sejmowej komisji regulaminowej wniosku o zbadanie sprawy wycieku tajnych informacji z sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. "To, co się dzieje w komisji śledczej, wymaga interwencji. Jestem zaniepokojony niefrasobliwością i arogancją niektórych wypowiedzi odnośnie tajnych informacji wytwarzanych w służbach specjalnych" - mówił. Jego zdaniem, może przez to dojść do naruszenia bezpieczeństwa państwa.

W piątek "Życie" opublikowało dwie tajne notatki: Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z 5 lutego i 19 listopada 2002 r. Gazeta napisała, że wynika z nich, iż premier Leszek Miller osobiście zdecydował o dywersyfikacji dostaw ropy do  PKN Orlen i wskazał firmy, które będą to robić. Według "Życia", najprawdopodobniej ustalenia w tej sprawie zapadły w 2002 roku, podczas bezpośredniej rozmowy Millera z ówczesnym prezesem PKN Orlen Zbigniewem Wróblem. "Z instrukcjami premiera delegacja Orlenu poleciała do Moskwy na pokładzie prywatnego samolotu Jana Kulczyka" - twierdzi "Życie".

Notatki te - uważa gazeta - pozwalają także przypuszczać, że kontrakt PKN Orlen z firmą J&S okazał się być w porządku, gdy o podziale tego "ropnego tortu" mogły decydować osoby związane z rządzącym wówczas układem władzy w III RP. Rządzący wówczas (SLD-UP) twierdzili, że kontrakt z J&S zagrażał bezpieczeństwu energetycznemu Polski, a chęć niedopuszczenia do jego podpisania miała być powodem aresztowania i następnie usunięcia ze stanowiska prezesa PKN Orlen, Andrzeja Modrzejewskiego.

Oleksy powiedział, że Barcikowski poinformował go, iż gazeta wydrukowała in extenso teksty tajnych materiałów, które dopiero co  komisja otrzymała. "Nie może uzdrawianie prawa toczyć się poprzez jego naruszanie. (...) Jeśli się na to zwraca uwagę, to jest oburzenie, że chce się gwałcić wolność komisji śledczej" - dodał.

W ocenie ABW treść obu tych notatek stanowią tajemnicę państwową, a zatem publikowanie ich może spowodować istotne zagrożenie dla podstawowych interesów Rzeczypospolitej Polskiej. W związku z tą publikacją ABW w piątek rozpoczęła w Sejmie kontrolę ochrony bezpieczeństwa informacji niejawnych.

Oleksy powiedział także, że AWB rozważa możliwość zaprzestania przesyłania komisji śledczej informacji tajnych w związku z tym, że toczy się już 8 postępowań w sprawach o ujawnienie tajemnicy państwowej - w tym 5 w prokuraturach w Warszawie. Wycieki te - jak dodał - są klasyfikowane jako wycieki z komisji śledczej.

Pytany, na jakiej podstawie ABW twierdzi, że wycieki są z  komisji, odpowiedział: "ABW wie, do kogo kieruje dokumenty i na czyje żądanie".

Szef komisji ds. PKN Orlen Józef Gruszka (PSL) uważa, że trzeba uszczelnić system informacji, bo "jeśli są podejrzenia o wycieki, to trzeba sprawdzić, z której strony". "Ja twierdzę, że nie z komisji" - dodał.

Marszałek Oleksy ujawnił też, że w nocy ABW chciała przeszukać w hotelu sejmowym pokoje szefa komisji śledczej ds. PKN Orlen Józefa Gruszki (PSL). Miało to być "poszukiwanie charakteru obecności" asystenta Gruszki Pawła D., zatrzymanego w związku z nieprawidłowościami w Rafinerii Trzebinia. Do przeszukania jednak nie doszło. "Na to musi wydać zgodę marszałek" - powiedział Oleksy.

Józef Gruszka (PSL) przyznał, że Paweł D. jest jego kolegą i był jego "społecznym asystentem". Jego zdaniem jednak, "nie ma on żadnego związku ze śledztwem prowadzonym przez komisję". "Organizował mi dwa spotkania w Trzebini. Sprawa dotyczyła biopaliw i linii produkcyjnej, która jest w tym zakładzie". Zapewnił, że Paweł D. nie miał wglądu do materiałów komisji śledczej. Zaprzeczył też, jakoby D. doradzał mu w sprawie komisji ds. PKN Orlen. "Kilka razy D. był natomiast w moim pokoju, bo znamy się nie od wczoraj" - mówił. Pytany, czy pobyt Pawła D. u niego zbiegł się w czasie z pracami komisji śledczej, powiedział, że "mogła być na początku jakaś zbieżność".

Gruszka nie widzi jednak żadnego związku między prowadzonym przez prokuraturę krakowską postępowaniem (w sprawach tzw. mafii paliwowej) a swoim działaniem w Sejmie.

Jak się okazuje o niedoszłym przeszukaniu pokoi sejmowych posła Gruszki nic nie wiedział prowadzący sprawę mafii paliwowej w Rafinerii Trzebinia szef krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej Bogusław Słupik. Powiedział on, że ABW na zlecenie tej prokuratury wykonywała w czwartek czynności w Warszawie w ramach śledztwa paliwowego. "W ramach tych czynności nie dokonywano jednak żadnych przeszukań pomieszczeń na terenie Sejmu" - oświadczył.

Rzecznik prasowy ABW mjr Magdalena Stańczyk odmówiła PAP komentarza w sprawie próby przeszukania.

Zatrzymanych osobom współpracujących z trzebińską rafinerią prokuratura zarzuca pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie dokumentów i udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

em, pap