Barroso ostrzega Ukrainę (aktl.)

Barroso ostrzega Ukrainę (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Durao Barroso przestrzegł władze w Kijowie przed "konsekwencjami", jakie dla stosunków Unii z Ukrainą może mieć brak "obiektywnego przeglądu wyników wyborów prezydenckich" w tym kraju.
Podczas konferencji prasowej po pierwszym posiedzeniu nowej Komisji pod jego przewodnictwem Barroso zapowiedział także, że  temat Ukrainy zostanie poruszony podczas czwartkowego szczytu Unia- Rosja w Hadze. "Będziemy rozmawiać szczerze i konstruktywnie. Jasno przekażemy, że nie jesteśmy zadowoleni z przebiegu wyborów na Ukrainie" -  powiedział.

Według niego, za jednak wcześnie mówić o tym, jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte w stosunku do władz ukraińskich.

"Na tym etapie możemy powiedzieć, że mamy nadzieję, iż do tego nie dojdzie. Zgadzam się z obecnym przewodniczącym Rady Europejskiej (Holandią), który poprosił Ukrainę o dogłębny przegląd procesu wyborczego" - poinformował Barroso.

"Jeśli nie będzie takiego przeglądu i jeśli międzynarodowi obserwatorzy nie będą zadowoleni ze standardów podczas drugiej tury wyborów (która odbyłą się 21 listopada), oczywiście będą wyciągnięte konsekwencje - ogólne konsekwencje w zakresie naszych relacji z  Ukrainą" - zapowiedział Portugalczyk.

"Niestety te wybory nie pokazały demokratycznej Ukrainy. Mam nadzieję, że znajdziemy jakieś rozwiązanie polityczne w najbliższym czasie" - podkreślił szef Komisji.

Bardziej zdecydowanie brzmi jeden z wniosków przyjętych w środę na  zakończenie posiedzenia komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego w Brukseli z udziałem Javiera Solany, wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Nie uznamy wyników wyborów na Ukrainie, dopóki nie otrzymamy dowodów, że wybory zostały prawidłowo przeprowadzone - postanowiono. Ponadto we wnioskach zapisano, że naród ukraiński z powodu manipulacji nie miał możliwości, by w sposób wolny wybrać prezydenta, a "prezydent Ukrainy, który uzyskał stanowisko w wyniku nieprawidłowości, traci wiarygodność w oczach społeczności międzynarodowej".

W gorącej debacie, która odbyła się w wypełnionej po brzegi sali komisji ds. zagranicznych PE, wziął udział Javier Solana oraz  eurodeputowani, którzy z ramienia PE obserwowali przebieg pierwszej i drugiej tury wyborów na Ukrainie.

"Nie można zaakceptować sfałszowanych wyników wyborczych na Ukrainie" - oświadczył podczas debaty Solana. Podkreślił, że  Ukraina "ma fundamentalne znaczenie dla Europy", jest jednym z  najważniejszych krajów dla stabilności i bezpieczeństwa w Europie.

"Chcieliśmy budować bliższe partnerstwo z Ukrainą" - dodał. Jego zdaniem dziś "relacje UE - Ukraina zależą przede wszystkim od  relacji Ukraina - demokracja".

Zapewnił, że śledzi rozwój wydarzeń na Ukrainie. Poinformował też, że odbył na ten temat bardzo długą rozmowę telefoniczną z  prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim we wtorek wieczorem.

Podczas debaty szczególnie często zabierali głos eurodeputowani polscy. Wezwali Solanę, by Unia Europejska wysłała jasny sygnał do  społeczeństwa ukraińskiego.

Bronisław Geremek zaapelował, by Unia zwróciła się do  społeczeństwa, a nie do prezydenta Kuczmy, że "rozumie aspiracje europejskie narodu ukraińskiego i że jest miejsce dla Ukrainy w  Unii Europejskiej, pytanie tylko kiedy". Ponadto jego zdaniem Unia powinna stwierdzić, iż nie akceptuje interwencji Rosji w sprawy Ukrainy.

O pomoc dla Ukrainy apelował też Marek Siwiec, szef delegacji Parlamentu Europejskiego, która obserwowała przebieg wyborów w tym kraju. Powiedział, że za to, co dzieje się dziś na Ukrainie, odpowiada i Unia Europejska, i Rosja.

Buzek, który również był w Kijowie podczas obu tur wyborów, przypomniał, że Unia zabiega o demokrację w odległych krajach, takich jak Irak czy Kuba, i w związku z tym "musi też zabiegać o  demokrację u największego sąsiada UE, jakim jest Ukraina". Zaapelował do Solany o natychmiastowe wysłanie do Kijowa specjalnej misji Unii Europejskiej "na najwyższym szczeblu". Chodziło mu zwłaszcza o udział Solany w takiej misji.

Choć Solana nie poparł podczas debaty pomysłu, by miał osobiście pojechać do Kijowa, to - jak poinformował Buzek - po debacie potwierdził w rozmowie z nim, że na Ukrainę powinna się udać delegacja UE. "To powinno być około 15-20 osób, wśród których znajdą się wiceministrowie państw UE, eurodeputowani, przedstawiciele Komisji Europejskiej i prezydencji" - powiedział Buzek.

W debacie w PE wziął też udział ambasador Ukrainy przy Unii Europejskiej w Brukseli Roman Szpek. W swoim wystąpieniu, ocenionym jako zachowawcze, ocenił, że nieprawidłowości zaobserwowano po obu stronach i że nie należy podgrzewać atmosfery w kontekście żadnego kandydata.

Na wniosek eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej, w  konkluzjach po posiedzeniu komisji ds. zagranicznych przyjęto zapis wzywający przewodniczącego Parlamentu Europejskiego do  zorganizowania specjalnej debaty na temat Ukrainy.

Jacek Saryusz Wolski, szef delegacji PO w europarlamencie i jego wiceprzewodniczący, chciał, by w tym celu zwołano nadzwyczajne posiedzenie PE jeszcze w tym tygodniu. Wolski, z pomarańczowym szalikiem na szyi (kolor poparcia dla Wiktora Juszczenki), i eurodeputowani PO zbierają od rana podpisy pod  wnioskiem w tej sprawie.

Najprawdopodobniej jednak, sądząc z wypowiedzi szefa komisji ds. zagranicznych PE Elmara Broka, do debaty na temat Ukrainy dojdzie w przyszłym tygodniu, podczas dwudniowej sesji PE w Brukseli 1 i 2 grudnia.

Holandia, która w tym półroczu przewodniczy Unii Europejskiej, zamierza wydelegować na Ukrainę swego specjalnego wysłannika, który przedyskutuje z czołowymi politykami tego kraju kontestowane przez opozycję wyniki wyborów prezydenckich - poinformował w środę holenderski rząd.

Minister spraw zagranicznych Holandii Bernard Bot planuje wysłać do Kijowa dyplomatę Nieka Biegmana.

W związku z sytuacją na Ukrainie komisja budżetowa europarlamentu wstrzymała zgodę na udzielanie pożyczek przez Europejski Bank Inwestycyjny (EBI) grupie krajów z Europy Wschodniej, w tym Ukrainie.

ss, pap