Wicemarszałek zapewnił po rozmowach m.in. z szefem ABW Andrzejem Barcikowskim, dyrektorem departamentu informacji niejawnej agencji oraz pracownikami Kancelarii Sejmu, że oficerowie ABW, którzy przesłuchiwali pracowników komisji, mieli prawo przeprowadzić kontrolę zabezpieczania w Sejmie tajnych dokumentów.
Zastrzegł jednak, że wobec takiej sytuacji konieczna jest zmiana przepisów, m.in. w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie prowadzenia przez służby kontroli w zakresie ochrony informacji niejawnych. Jak wyjaśnił, będzie wnosił, by były odrębne procedury dotyczące kontroli w Sejmie. "Parlament nie jest pierwszym lepszym zakładem pracy, więc procedury powinny być inne, bo i posłowie i Sejm mają immunitet" - dodał.
Powiedział też, że ABW nie może działać tak jak Najwyższa Izba Kontroli. "Nie poinformowano marszałka, bo uznano, że zawiadomienie szefa kancelarii - tak jak przewiduje ustawa o NIK - kończy sprawę" - mówił.
Ocenił także, że sobota była dniem "nieszczęśliwym" do przeprowadzenia takich przesłuchań. Przyznał, że ABW naruszyła dobre obyczaje oraz nadwerężyła autorytet Sejmu.
Zych podkreślił, że na czwartek będzie gotowy z informacją na temat działań ABW w Sejmie, ale - jak zaznaczył - będzie wnioskował, by Prezydium Sejmu zajęło się tym w przyszłym tygodniu. Dodał, że debata na ten temat, której domaga się PiS, powinna się odbyć w połowie grudnia.
em, pap