Ukraina nie chce czekać (aktl.)

Ukraina nie chce czekać (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ukraińska opozycja zajęła kolejny budynek w Kijowie. Zapowiedziała też pierwsze akcje strajku politycznego i tworzy struktury Komitetu Ocalenia Narodowego.
W położonym w centrum miasta Pałacu Kultury i Sztuki (dawny Pałac Październikowy) znajdują się obecnie setki zwolenników opozycji. W środę pod kontrolę opozycji przeszedł inny gmach - Ukraiński Dom (dawne Muzeum Lenina) na Placu Europejskim, gdzie umieszczono sztab akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa, a na parterze zorganizowano jadłodajnię i punkt informacyjny.

Opozycyjna telewizja Kanał 5. poinformowała, że w czwartek studenci zajęli jedno z pięter ministerstwa oświaty. Na ich żądanie minister oświaty i nauki Wasyl Kremeń wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że "niedopuszczalne jest pociąganie do odpowiedzialności karnej i administracyjnej studentów, którzy biorą udział w legalnej ogólnoukraińskiej akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego".

Zwolennicy opozycji próbują nawiązać kontakt z ochraniającymi budynek milicjantami z oddziałów specjalnych Berkut, przekonują ich, aby  nie wykonywali rozkazów przełożonych, żeby przyłączyli się do  opozycji; milicyjne tarcze ozdabiają kwiatami.

Czwarty dzień z rzędu trwa też masowy protest na Placu Niepodległości w Kijowie. Na zapełnionym placu i przylegających doń ulicach znów zebrało się od 100 do 200 tysięcy ludzi. Opozycjoniści są również po obu stronach wylotu położonej kilkaset metrów dalej ulicy Bankowej, przy której znajduje się chroniona przez milicję siedziba prezydenta. We wtorek tłum usiłował się do niej wedrzeć, zatrzymał się jednak, gdy napotkał uzbrojonych milicjantów.

W czwartek Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy poinformowało, że wszczęto sprawę karną z powodu zajęcia przez opozycję gmachu Uniwersytetu Kijowskiego im. Tarasa Szewczenki i próby wdarcia się do budynku administracji prezydenta Ukrainy.

Ołeksandr Zinczenko - szef kampanii wyborczej Wiktora Juszczenki - występując jako jeden z pierwszych na wiecu, zapowiedział, że w czwartek opozycja rozpoczyna pierwsze akcje w ramach ogłoszonego w środę strajku politycznego. "Rozpoczynamy strajk polityczny w całym kraju. W czwartek odbędą się akcje o charakterze ostrzegawczym. Polegać one będą na blokowaniu międzynarodowych tras samochodowych w obwodach wołyńskim, charkowskim, lwowskim, zakarpackim, sumskim, iwano-frankowskim i czernihowskim".

Poinformował też, że w ramach powołanego w środę Komitetu Ocalenia Narodowego tworzony jest obecnie komitet wykonawczy, służba bezpieczeństwa, komitet strajkowy, komitet samoobrony obywatelskiej, obywatelskie komendantury miast i inne struktury.

Z kolei agencja Interfaks-Ukraina podała, że w jednym z rejonów Kijowa zauważono ponad 80 pustych autobusów na numerach rejestracyjnych Doniecka, miasta, gdzie dużą popularnością cieszy się Janukowycz, a na stacji kolejowej Kijów-Dnieprowski cztery pociągi (po 20 wagonów każdy) bez tablic informacyjnych.

Masowe protesty trwają także we Lwowie. Dziesiątki tysięcy ludzi manifestuje w kilku miejscach, m.in. pod Operą, konsulatem honorowym Rosji i urzędem podatkowym. Ulicami w różnych kierunkach podążają grupy ludzi z pomarańczowymi sztandarami - symbolami kampanii Juszczenki - i flagami narodowymi Ukrainy. Ze wszystkich stron rozbrzmiewają okrzyki "Juszczenko, Juszczenko".

"Manifestujemy, żeby przekonać samych siebie, że mamy siłę, że  możemy coś zmienić. Nie ustaniemy, dopóki Wiktor Juszczenko nie  zostanie wybrany na prezydenta" - powiedział Wołodymir Kowaliw, elektryk-oświetleniowiec z lwowskiego teatru, napotkany na placu przed Operą.

Kilkusetosobowy pochód wyruszył spod Opery w kierunku rosyjskiego konsulatu honorowego. "Idziemy tam, żeby zaprotestować przeciw wtrącaniu się Rosji w nasze sprawy. Niech Putin nie  przysyła do nas wojska. Nasz naród został zgwałcony, ale my się już nie boimy. Nie poddamy się" - powiedziała lekarka Zoriana Abrahamowicz.

W mieście działa kilka punktów wysyłających ludzi na manifestację do Kijowa. Wydają tam ludziom pieniądze na bilety. Przyjmują też dary dla protestujących w stolicy Ukrainy - ciepłą odzież, jedzenie, pieniądze. W czwartek dwoma pociągami odjedzie ze Lwowa do Kijowa 450 osób. Ciągle odjeżdżają tam też autobusy i prywatne samochody.

Jak podała Agencja Zachodnia Korporacja Informacyjna, lwowska rada obwodowa na nadzwyczajnej sesji powołała komitet wykonawczy, który ma przejąć obowiązki organu administracji. Jego przewodniczącym został szef sztabu Juszczenki we Lwowie, deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy Petro Olijnyk. Powiedział on agencji, że ma świadomość działania na granicy prawa. "Jednak w  sytuacji, która stworzyła się na Ukrainie, musimy wziąć sprawy w  swoje ręce" - uznał. Pracownicy administracji obwodowej we Lwowie z kolei zaapelowali do wszystkich pracowników państwowych Ukrainy, aby uznali Wiktora Juszczenkę za prezydenta.

We Lwowie, mimo panującego na ulicach rozgorączkowania, jest spokojnie. Rada miejska Lwowa zaapelowała, aby w centrum w restauracjach i  sklepach nie sprzedawano alkoholu.

W środę Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że zwycięzcą niedzielnej drugiej tury wyborów prezydenckich jest premier Wiktor Janukowycz. Opozycja, która nie uznaje tej decyzji i twierdzi, że wybory zostały sfałszowane, w czwartek zaskarżyła ją do Sądu Najwyższego. We wtorek Juszczenko ogłosił się zwycięzcą wyborów i w parlamencie złożył przysięgę na wiernośćnarodowi ukraińskiemu.

Media mówią o "trójwładzy" na Ukrainie. Formalnie obowiązki prezydenta wciąż pełni ustępujący szef państwa Leonid Kuczma. Przedstawiciele opozycji często nazywają go jednak "byłym prezydentem".

em, pap