Kulczyk bez Widackiego (aktl.)

Kulczyk bez Widackiego (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komisja śledcza ds. PKN Orlen nie przesłuchała Jana Kulczyka, mimo że w Sali Kolumnowej Sejmu spędził blisko 6 godzin.
Gdy komisja uznała, że mec. Jan Widacki nie może być jego pełnomocnikiem, biznesmen odmówił składania zeznań. Kompromitacja i rozczarowanie - to najczęstsze komentarze, jakie padły po zakończeniu posiedzenia komisji.

Wiele czasu zajęły komisji dyskusje proceduralne, niepozbawione osobistych ataków między posłami, a także przerwy potrzebne ekspertom na formułowanie opinii prawnych. Wszystkie obracały się wokół kwestii wykluczenia z prac komisji pełnomocnika Kulczyka, o  co wniósł Zbigniew Wassermann (PiS). Wcześniej komisja nie  przychyliła się do jego wniosku o przesunięcie przesłuchania na 8 grudnia.

Wassermann uzasadniając wniosek o wyłączenie Widackiego oświadczył, że pełnomocnik Kulczyka w 1991 r. jako wiceszef MSW wydał zgodę na zarejestrowanie fundacji "Bezpieczna Służba", we  władzach której zasiadała żona nieżyjącego już gangstera Jeremiasza Barańskiego, "Baraniny". Związek z tą sprawą miał mieć z kolei Andrzej Kuna, wiedeński biznesmen, który zeznawał już przed komisją śledcza. Poseł mówił o "zawiązaniu przy MSW struktury przestępczej".

Widacki zarzuty skomentował krótko: "są oszczercze i kłamliwe". Zapowiedział wniosek do sądu przeciwko osobom głoszącym te  oszczerstwa.

Spór między posłami, Widackim i ekspertami wzbudziła podstawa prawna odwołania pełnomocnika. Początkowo Wassermann powoływał się na przepis kpk (art. 87 par.3), który pozwala sądowi lub  prokuraturze zwolnić pełnomocnika, jeśli ten organ uzna, że nie jest on potrzebny. Wobec wątpliwości innych posłów, sprawą zajęli się eksperci, którzy uznali, że to komisja sama powinna rozstrzygnąć, czy Widacki jest pełnomocnikiem Kulczyka, czy też go  wykluczyć.

"Cała Polska, w tym środowiska prawnicze, na was patrzą" - mówił do ekspertów Widacki. Jego zdaniem, przytoczonego przepisu nie  można zastosować w tym przypadku.

Gdy jednak komisja wykluczyła Widackiego, Kulczyk odmówił składania zeznań.

Pojawił się problem czy komisja pozbawiła Kulczyka prawa do  pełnomocnika w ogóle, czy tylko nie zgodziła się, by był nim Widacki. Aby rozstrzygnąć te zawiłości, komisja przegłosowała jako formalną uchwałę stanowisko, że wykluczenie pełnomocnika odnosiło się tylko do Widackiego i że Kulczyk ma czas do 8 grudnia na  ponowne ustanowienie prawnika. Szef komisji Józef Gruszka (PSL) zapewniał dziennikarzy po zakończeniu posiedzenia, że komisji chodziło tylko o Widackiego.

Na specjalnie zwołanej konferencji Kulczyk zapowiedział, że w  gronie prawników oceni tę sytuację. Zapewnił, że jest gotów stanąć przed komisją, ale "w warunkach poszanowania prawa". Powiedział, że wyjaśni przed komisją i przekaże prokuraturze szczegóły dotyczące jego wiedeńskiego spotkania z Władimirem Ałganowem i  częstochowskiego z Romanem Giertychem.

Wtorkowe obrady i decyzje komisji wywołały falę krytyki. Prezydent Aleksander Kwaśniewski oświadczył, że część komisji zachowała się w sposób "całkowicie niekonsekwentny i niezgodny z  prawem". "W państwie prawa, jakim jest Polska, nikt nie może być pozbawiony możliwości skorzystania z pomocy prawnej. To jest bardzo niebezpieczna praktyka, którą ja potępiam" - powiedział.

Oświadczenia wydały kluby SLD i SdPl. Według szefa klubu PO Jana Rokity, wykluczenie Widackiego to "zasadniczy błąd komisji".

Marszałek Sejmu Józef Oleksy uważa, że wtorkowe wydarzenia kompromitują komisję. Zapowiedział, że będzie dążył do debaty w  Sejmie o jej pracach komisji i rozstrzygnięcie wniosków o  odwołanie jej niektórych członków.

Zdaniem szefa fundacji Ius et Lex dra Janusza Kochanowskiego, komisja "nie może pozwalać sobie na zmianę pełnomocnika, który został wybrany przez świadka".

To, co się stało, nie ma precedensu po 1989 r. jeśli chodzi o  prymat walki politycznej ponad prawem - mówi Janina Paradowska, publicystka "Polityki".

Szef komisji śledczej uważa, że komisja zrobiła to co musiała. "Jak były wątpliwości co do Widackiego, to co mieliśmy zrobić? Nic nie robić? Dalej procedować? Te rzeczy, które wymagają wyjaśnień, wyjaśnione zostały" - pwoiedział Gruszka.

We wtorek klub SLD skierował do marszałka wniosek o odwołanie z  komisji Gruszki z powodu jego związków z jego społecznym asystentem Pawłem D., któremu prokuratura przedstawiła zarzuty o  udział w nielegalnym obrocie paliwami. Gruszka podsumowuje: widać, że Sojuszowi zależy na tym by rozmontować komisję. U marszałka leżą już wnioski SLD o odwołanie Giertycha i Wassermanna.

ss, pap