Łapiński obciąża prezydenta?

Łapiński obciąża prezydenta?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy otoczenie prezydenta naciskało, by "ukręcić łeb" aferze dotyczącej nieukończonej budowy LFO? Z informacji z nieoficjalnych źródeł wynika, że zeznał tak b. minister Łapiński.
Ta nieoficjalna informacja pochodzi ze źródeł zbliżonych do wymiaru sprawiedliwości. W tej sprawie - jak twierdzi jej źródło - prawdopodobnie zostaną przesłuchani jakom świadkowie Marek Ungier, Zbigniew Siemiątkowski i Marek Wagner. Tarnobrzeska Prokuratura Okręgowa, prowadząca śledztwo w sprawie budowy Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) w Mielcu (Podkarpackie) odmawia jednak komentarzy.

"Mogę jedynie powiedzieć, że niewykluczone jest przesłuchanie nowych świadków" - powiedział rzecznik tarnobrzeskiej prokuratury, Edward Podsiadły i odmówił odpowiedzi na dalsze pytania.

Możliwość wezwania kolejnych świadków do prokuratury pojawiła się po poniedziałkowym przesłuchaniu jako świadka byłego ministra zdrowia w rządzie Leszka Millera, a obecnie posła Mariusza Łapińskiego (niezrzeszony). Prokuratura ze względu na dobro śledztwa, nie ujawnia jednak treści jego zeznań.

Nieoficjalnie wiadomo, że, Łapiński mówił w prokuraturze, iż był naciskany przez ludzi z otoczenia prezydenta, aby  tę aferę ukryć. Zamieszani w nią mają być znajomi Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich: Włodzimierz W. i Zygmunt N.

Media, które pisały już o zeznaniach Łapińskiego, podały, cytując go, że na spotkaniu w Kancelarii Prezydenta, podczas którego rozmawiano o LFO byli Zbigniew Siemiątkowski , ówczesny szef Agencji Wywiadu, Marek Wagner - szef kancelarii premiera i Marek Ungier - szef gabinetu prezydenta (sprawujący nadal tę funkcje). Łapiński nie potwierdził wtedy ani nie zaprzeczył w swoich wypowiedziach dla mediów, że te osoby naciskały go, by "wyciszył" sprawę laboratorium. Przed przesłuchaniem w Tarnobrzegu mówił nawet, że o sprawie LFO wie przede wszystkim z mediów. Twierdził także, że gdy dowiedział się, że spółka nie jest w stanie rozpocząć produkcji, wystąpił do ówczesnego premiera Leszka Millera o powołanie zespołu międzyresortowego, który doprowadził do rozwiązania umowy z LFO.

Głównym podejrzanym w sprawie LFO jest, przebywający obecnie w  Wielkiej Brytanii, Zygmunt N. - pomysłodawca przedsięwzięcia, założyciel i prezes spółki. Prokuratura chce mu postawić zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 milionów dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach.

N. nie stawia się na wezwania prokuratury. W związku z tym uruchomiona została procedura związana z wydaniem europejskiego nakazu jego aresztowania. Najpierw nakaz aresztowania Zygmunta N. musi wydać sąd rejonowy (posiedzenie w tej sprawie ma być w  piątek). Dopiero wtedy prokuratura będzie mogła wystąpić do sądu okręgowego o wydanie europejskiego nakazu.

Podejrzanym będzie też wkrótce Wiesław Kaczmarek. Kilkanaście dni temu poseł sam zrzekł się immunitetu. Prokuratura czeka na  oficjalnie potwierdzenie z Kancelarii Sejmu, że nie jest nim już chroniony. Chce mu zarzucić - jako ministrowi gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza - wydanie nierzetelnej opinii, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia skarbu państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Wydanie takiego poręczenia naraziło Skarb Państwa na milionowe straty.

Spółka LFO, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z  osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki kredyt w  kwocie 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielił ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza.

Spółka wykorzystała z tej pożyczki 21 milionów dolarów, za które wybudowano tylko dwie hale. Fabryka nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Wobec tego bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 mln dolarów.

Sprawę powiązań twórców niedoszłej fabryki z politykami SLD nagłośniły media. Według nich, wśród przedsiębiorców, którzy mieli budować fabrykę osocza, był Włodzimierz W. - znajomy Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Siwca i Wiesława Kaczmarka. Sprawę tę bada tarnobrzeska Prokuratura Okręgowa i Centralne Biuro Śledcze.

em, pap