Teczka Niezabitowskiej (aktl.)

Teczka Niezabitowskiej (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zniszczone dokumenty dotyczące rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego Małgorzaty Niezabitowskiej istniały jeszcze w styczniu 1990 r. Są jednak ich kopie odtworzone z mikrofilmów.
"Jeżeli wierzyć zapisom służb specjalnych PRL, były jeszcze w  styczniu 1990 roku. Mamy bowiem w naszym inwentarzu pisemną informację, że materiały dotyczące Małgorzaty Niezabitowskiej w  styczniu 1990 roku zostały zniszczone. Natomiast nie mamy tzw. protokołu brakowania. Kiedy ktoś, kto niszczy te materiały, powinien sporządzić notatkę. Ja nie wykluczam, że ten protokół jest gdzieś w archiwach IPN i szukamy go, ale do dzisiaj go nie ma" - powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) Leon Kieres.

IPN poinformował w komunikacie, że materiały Niezabitowskiej zostały przekazane do archiwów IPN 3 sierpnia 2001 r. i 14 marca 2002. Przekazał je ówczesny Urząd Ochrony Państwa, zgodnie z ustawą o IPN.

Według komunikatu instytutu, materiały Niezabitowskiej są jawne i mogą być udostępniane np. historykom.

Komunikat nie precyzuje, czy są to materiały zbierane "na osobę", czy "przez osobę". Ja nie mogę przesądzać o zawartości tych materiałów" - mówił wcześniej Kieres, pytany, czy jest to teczka tajnego współpracownika. "...nie mogę nic na ten temat powiedzieć, zwłaszcza że pani Niezabitowska zapowiada, iż podda się autolustracji. Oznajmił, że do wyroku nie będzie się wypowiadał na ten temat.

Kieres zapowiada skierowanie do prokuratury wniosku w sprawie nielegalnego wyniesienia z MSW w 1990 r. oraz posiadania "teczki" Niezabitowskiej - niezależnie od tego, czy któreś z tych przestępstw już się przedawniło. Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik oświadczył, że jeśli założyć, iż do przestępstwa wyniesienia teczki doszło latem 1990 r., to "sprawa bezspornie przedawniła się po 10 latach, czyli w 2000 roku".

Teoretycznie IPN może uznać, że w sprawie doszło do "zbrodni komunistycznej" ściganej nie przez prokuraturę, lecz przez pion śledczy IPN. Olejnik przypomniał jednak, że zgodnie z ustawą o  IPN, Instytut może ścigać jako "zbrodnię komunistyczną" czyny popełnione tylko do 31 grudnia 1989 r.

Sprawę swej teczki poruszyła w opublikowanym w sobotniej "Rzeczpospolitej" tekście "Moja teczka - Prawdy jak chleba" sama Małgorzata Niezabitowska. Pisze w nim, że dowiedziała się, iż w Instytucie Pamięci Narodowej odnalazła się jej teczka, a  wedle zawartych tam dokumentów miała być ona informatorem Służby Bezpieczeństwa.

Jej zdaniem, teczkę w lipcu 1990 roku zabrał z MSW gen. Czesław Kiszczak. Oświadczył on jednak w sobotę, że żadnych teczek nie zabrał odchodząc z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych; jak powiedział - "nie miał takiego zwyczaju".

Niezabitowska wielokrotnie oświadczała, że nigdy nie była współpracownikiem SB ani żadnej innej agentury PRL. Jednak gdański działacz podziemia Krzysztof Wyszkowski sądzi, że Niezabitowska była "najprawdopodobniej" agentką SB o pseudonimie Nowak. Podejrzewa on, że jej działania w sprawie swojej teczki zostały sprowokowane informacja, że Wyszkowski ma poznać "prawdziwe nazwisko agenta o pseudonimie Nowak". Agent o tym pseudonimie występuje w aktach udostępnionych Wyszkowskiemu przez Instytut Pamięci Narodowej.

em, pap