Niezabitowska: to dokumenty łatwe do sfałszowania (aktl.)

Niezabitowska: to dokumenty łatwe do sfałszowania (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dokumenty niewiarygodne, łatwe do fałszowania i manipulacji - tak Małgorzata Niezabitowska oceniła zawartość swojej teczki w Instytucie Pamięci Narodowej.
Rzeczniczka prasowa rządu Tadeusza Mazowieckiego z lat 1989-1990 powtarza, że nie była agentką SB.

W środę dokumentację tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa nr ewidencyjny 67042 o pseudonimie "Nowak" opublikowała "Rzeczpospolita".

We wtorek IPN ujawnił, że w Instytucie jest tylko mikrofilm materiałów służb specjalnych PRL na temat Niezabitowskiej oraz  jego kopia. Oryginał został zniszczony w styczniu 1990 r., ale  brak jest protokołu zniszczenia; trwają jego poszukiwania.

"Przeświadczona o tym, że w Instytucie Pamięci Narodowej odnalazła się moja teczka, zawierająca oryginalne dokumenty, których wiarygodność lub próby fałszowania byłyby łatwe do  udowodnienia, natychmiast ujawniłam całą sprawę w mediach publicznych. Okazało się jednak, że nie istnieją oryginały, a  jedynie mikrofilmy i odbitki kserograficzne z nich wykonane, a  więc dokumenty niewiarygodne, łatwe do fałszowania i manipulacji" -  głosi oświadczenie Niezabitowskiej, przekazane przez jej męża, Tomasza Tomaszewskiego.

"W tej sytuacji nie mogę dalej prowadzić dyskusji na łamach mediów publicznych, tylko podjąć drogę prawną poprzez lustrację w  niezawisłym sądzie, aby udowodnić moją niewinność. Jeszcze raz z  całą dobitnością pragnę stwierdzić - nie byłam współpracownikiem ani tajnym agentem SB" - napisała Niezabitowska. Wniosek o  autolustrację ma być złożony do Sądu Lustracyjnego jeszcze w środę.

Według "Rzeczpospolitej", w aktach znajdują się cztery dokumenty, na których widnieje odręczny podpis tajnego współpracownika. Są  to: deklaracja lojalności na druku MSW; ręcznie napisana obietnica zachowania w tajemnicy treści przesłuchania 15 grudnia 1981 roku w  gmachu MSW i zgoda na rozmowę w następnym dniu; napisane na  maszynie 16 grudnia 1981 r. oświadczenie, że jego autorka będzie działać na rzecz porozumienia narodowego w myśl koncepcji premiera Jaruzelskiego- wszystkie podpisane Małgorzata (raz "M") Niezabitowska; oraz wykonany odręcznie (tym samym charakterem pisma i również 16 grudnia 1981 r.) spis pracowników redakcji "Tygodnika Solidarność", podpisany: "Nowak".

"Rz" pisze, że resztę dokumentów sporządził ppor. SB Robert Grzelak, oficer prowadzący TW 67042 o pseudonimie Nowak. Pseudonim ten, według notatek esbeka, wybrała sobie sama Niezabitowska 16 grudnia 1981 roku, przyjmując także instrukcje pracy w warunkach tajności i uzgadniając zwykły i alarmowy tryb spotkań z  funkcjonariuszem SB.

W aktach znajdują się notatki służbowe ppor. Grzelaka z  jedenastu spotkań z TW "Nowakiem" (oficer napisał w sprawozdaniu, że takich spotkań odbył dwanaście), podczas których współpracownik składał oficerowi relacje o wykonaniu powierzonych zadań: relacjonowania swoich wizyt w redakcji "Tygodnika Solidarność", obserwowania nastrojów wśród pracowników redakcji oraz  sporządzania charakterystyk kolegów, ze szczególnym uwzględnieniem ich ewentualnej podatności na werbunek przez Służbę Bezpieczeństwa.

"Rzeczpospolita" podała, że najintensywniej TW "Nowak" był wykorzystywany w pierwszych miesiącach stanu wojennego; spotykał się z esbekiem 15 - 16,19 i 23 grudnia 1981 roku, 5 i 12 stycznia 1982 roku. Potem częstotliwość spotkań zmniejszyła się: 25 lutego, 16 marca, 11 i 31 maja i ostatni raz 29 listopada 1982 roku. Tego dnia współpraca TW 67042 "Nowaka" została zakończona z powodu rozwiązania redakcji "Tygodnika Solidarność" (dotychczas była tylko zawieszona).

To, że "teczka" Niezabitowskiej nie zachowała się w oryginale, lecz jako mikrofilm, nie jest przeszkodą, by była dowodem w jej ewentualnym procesie lustracyjnym - dowiedział się we wtorek dziennikarz PAP od chcącego zachować anonimowość prawnika, występującego w procesach lustracyjnych. "Sąd wiele razy już badał +teczki+ w postaci mikrofilmów; ich wartość dowodowa jest dla sądu taka sama jak w przypadku oryginału" -powiedział informator PAP.

IPN poinformował, że materiały Niezabitowskiej zostały przekazane przez UOP do archiwów IPN 3 sierpnia 2001 r. i 14 marca 2002.

O tym, że z jej "teczki" w IPN wynika, iż była rzekomo agentem SB - czemu zaprzecza - oświadczyła w sobotę dziennikarzom sama Niezabitowska. Jej zdaniem, teczkę w lipcu 1990 roku zabrał z MSW odchodzący szef resortu gen. Czesław Kiszczak. Ten oświadczył, że  żadnych "teczek" nie zabrał odchodząc z MSW, bo "nie miał takiego zwyczaju".

Gdański działacz podziemia Krzysztof Wyszkowski powiedział, że  Niezabitowska podjęła działania w sprawie swojej "teczki" po tym, gdy dowiedziała się, iż Wyszkowski ma poznać "prawdziwe nazwisko agenta o pseudonimie +Nowak+". Agent taki występuje w aktach udostępnionych Wyszkowskiemu przez IPN.

Niezabitowska jako były członek rządu ma prawo wystąpić o tzw. autolustrację. Ustawa lustracyjna przewiduje taką możliwość dla  osób, które już nie pełnią funkcji publicznych, a zostały - jak mówi ustawa lustracyjna - "publicznie pomówione" o współpracę z  SB. Nie wiadomo tylko, czy sąd może zakwalifikować ten przypadek jako "publiczne pomówienie". "To rozstrzygnie konkretny skład sądu" - powiedział przewodniczący Sądu Lustracyjnego sędzia Zbigniew Puszkarski.

Będzie śledztwo w sprawie wyniesienia z MSW teczki Niezabitowskiej - zapowiedział we wtorek wieczorem minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas po spotkaniu z prezesem IPN Leonem Kieresem.

ss, pap