Niewybredny atak Borella (aktl.)

Niewybredny atak Borella (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy przewodniczący PE Josep Borrell występując w Fundacji Foro Nueva Economia w Madrycie w niedopuszczalny sposób zaatakował Polskę? Zdaniem Borella, jego słowa wyrwano z kontekstu.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Josep Borrell zaprzeczył w rozmowie z polskimi dziennikarzami, że krytykował na spotkaniu w Madrycie mediacje Polski w czasie kryzysu wyborczego na Ukrainie.

"Nie mogłem powiedzieć tego, co mi się przypisuje, bo nie zgadzam się z tą opinią" - powiedział Borrell, ustosunkowując się do cytowanej przez "Gazetę Wyborczą" wypowiedzi.

Według gazety, brzmiała ona: "Zażegnanie kryzysu (na Ukrainie) oznacza wielki sukces Unii Europejskiej, mimo że Polacy i Litwini nie mieli takiego samego zdania, jak pozostałe kraje Unii, gdyż działali pod wpływem USA".

Przypomniał, że wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie o roli Polski w mediacjach na Ukrainie, jak choćby w swym artykule, opublikowanym 18 grudnia w "Gazecie Wyborczej".

Natomiast nie wycofał się z krytycznych wypowiedzi na temat polskiego nacjonalizmu i "rewanżyzmu", choć twierdził, że inne przytaczane przez gazetę wypowiedzi były źle zinterpretowane lub źle przetłumaczone. Cytowane przez "GW" wypowiedzi pochodziły ze streszczenia sporządzonego przez polski MSZ w Madrycie, które polscy eurodeputowani otrzymali 28 grudnia e- mailem z UKIE.

Borrell podkreślał też, że jego wypowiedzi na spotkaniu w Madrycie w Fundacji Foro Nueva Economia nie miały charakteru oficjalnego. "To była wymiana poglądów z osobami, wśród których byli głównie moi przyjaciele".

Zdaniem Borrella nie jest prawdą, iż powiedział, że "Polsce jest bliżej do Ukrainy niż do innych członków Unii", tylko że Polsce jest bliżej do Ukrainy niż innym członkom UE - co, jego zdaniem, jest naturalne. "Doszło do złej interpretacji. Oczywiście problem Ukrainy może wywierać większy wpływ na Polskę niż na inne kraje UE, ale nie chcę powiedzieć, że Polsce jest bliżej do Ukrainy niż do innych krajów członkowskich" - tłumaczył Borrell.

Według środowej "Gazety Wyborczej" oraz e-maila, który otrzymali eurodeputowani, Borrell na spotkaniu w Madrycie miał też wyrażać wątpliwości, czy dojdzie w Polsce do ratyfikacji konstytucji europejskiej, i mówić o "poczuciu rewanżyzmu wobec Europy na  polskiej prowincji".

Borrell nie pamięta, czy rzeczywiście użył słowa "rewanż", ale  dał do zrozumienia, że jest ono dość niefortunne. Podkreślił jednak, że ma prawo do wypowiadania się i analizowania sytuacji w  Polsce. "Byłem niedawno w Polsce i słyszałem opinie przeciwko konstytucji europejskiej. Miałem okazję zauważyć poczucie nacjonalizmu" - oświadczył Borrell, tłumacząc swoje wątpliwości w sprawie ratyfikacji przez Polskę konstytucji europejskiej. "Myślenie, że ktoś, kto opowiadał się za Niceą, będzie przeciwko konstytucji, jest zupełnie rozsądne. Proszę pamiętać słowa pana Rokity: +Nicea albo śmierć+. Jeśli będzie miał wybrać między śmiercią a Niceą, na pewno wybierze Niceę" - powiedział.

Borrell przypomniał też swój pobyt w Siedlcach, gdzie grupa nacjonalistów przerwała spotkanie i musiała zostać wyprowadzona przez policję.

"Dlaczego mam się powstrzymywać od wyrażania moich opinii?" -  pytał. Twierdził jednak, że nic z tego, co powiedział i myśli, nie  może być postrzegane jako skierowane przeciwko Polsce.

W odpowiedzi na zarzuty, że już wcześniej wypowiadał się krytycznie na temat udziału Polski w interwencji militarnej w Iraku, Borrell tłumaczył, że wypowiedzi te przypadły na okres przedwyborczy w Hiszpanii i dotyczyły polityki rządu, wobec którego Borrell był w opozycji. Borrell powiedział wówczas między innymi, że Polska jest koniem trojańskim USA, a ówczesny premier Hiszpanii Jose Maria Aznar jej osłem. "To nie była krytyka Polski, ale Aznara" - powiedział polskim dziennikarzom.

Borrell poinformował też, że w środę rano dzwonił z wyjaśnieniami w sprawie publikacji w "Gazecie" do prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego. "Powiedziałem mu, że to, co myślę i powiedziałem, nie było obraźliwe dla Polski. Nie chciałem urazić Polski" -  podkreślił Borrell. Miał też w niej wyrazić słowa szacunku dla Polski i osobiście dla prezydenta Kwaśniewskiego za zaangażowanie na Ukrainie.

Wypowiedź przewodniczącego europarlamentu wywołała falę oburzenia w Polsce.

Marek Borowski (SdPl) zwrócił się do Prezydium Sejmu, aby wystąpiło do MSZ o niezwłoczne podjęcie działań w celu wyjaśnienia doniesień mediów na temat tego wystąpienia.

"Dzisiejsza prasa doniosła o niebywałym, jeśli to prawda, wystąpieniu (...) Josepa Borrella, gdzie wypowiadał się na temat Polski, stosunku Polski do UE, Europy, roli, jaką Polska odegrała na Ukrainie. Były to wszystko wypowiedzi, które, jeśli są prawdziwe, trzeba określić jako bulwersujące i niedopuszczalne" - powiedział Borowski.

Lider SdPl zaapelował też do tych ugrupowań, które są reprezentowane w PE, aby podjęły w tej sprawie "pilne działania wyjaśniające na forum Parlamentu Europejskiego".

Eurodeputowani Prawa i Sprawiedliwości wysłali do Borrella list protestacyjny przeciwko jego wypowiedziom, dyskredytujących Polskę jako członka Unii Europejskiej.

"Głoszone ostatnio opinie przewodniczącego PE są niezrozumiałe w  ustach kogoś kto na co dzień ma możliwość szerokiego kontaktu z  różnorodną reprezentacją przedstawicieli polskiej polityki w PE" -  napisano w opublikowanym w środę komunikacie PiS dotyczącym listu.

Zdaniem eurodeputowanych PiS, "tego typu wypowiedzi, w równie obraźliwym dla Polski tonie, przewodniczący Borrell formułował już wcześniej".

Europosłowie PiS zwrócili się do Borrella o wyjaśnienie prezentowanych publicznie przez niego "wyrazów niechęci do naszego kraju i braku szacunku dla wyborów dokonywanych przez Polaków". "Z żalem musimy stwierdzić, że podważanie przez przewodniczącego PE politycznych wyborów dokonywanych przez kraj członkowski jest niezgodne z tradycją jak i zapisami traktatowymi stanowiącymi podstawy działania UE" - napisali europosłowie PiS, nawiązując do fragmentu wypowiedzi Borella, w którym mówi on, że w Polsce jest silne poczucie rewanżyzmu wobec Europy, a charakter obecności Polski w UE jest wyjątkowo destrukcyjny.

Ostatnie wystąpienia przewodniczącego Borrella nie pasują też do roli jaką pełni on w  wyniku kompromisu największych klubów w PE. "Nie uczestniczyliśmy w tym kompromisie jako delegacja polska UEN (Unii na Rzecz Europy Narodów) i teraz widzimy, że mieliśmy rację. Jeśli nadal będzie Pan tak rozumieć swoją rolę to wybór ten należałoby czym prędzej zmienić" - napisali.

Zdaniem jednego z sygnatariuszy listu eurodeputowanego PiS Adama Bielana, "ostatnie wypowiedzi przewodniczącego Parlamentu Europejskiego to kolejny bezprecedensowy i niezrozumiały atak na  Polskę, za jej zaangażowanie w sprawę Iraku i Ukrainy". "Trudno jest nam zrozumieć według jakich kryteriów przewodniczący Borrell tak ostro w ostatnim czasie krytykuje Polskę. Zrobimy wszystko, aby uzyskać w tej sprawie wyczerpujące wyjaśnienie" - dodał.

Bronisław Geremek powiedział, że nie wyobraża sobie, "by słowa takie były wypowiedziane przez szefa takiej instytucji, jaką jest Parlament Europejski. Miały one zadziwiająco niechętny Polsce charakter".

Europosłowie Samoobrony zareagowali oświadczeniem, w którym zarzucają Borrellowi "głęboką niechęć do naszego kraju, i to niechęć wyrażaną publicznie".

"Jesteśmy zaszokowani, dowiadując się o Pańskich gwałtownych antypolskich komentarzach" - napisała Liga Polskich Rodzin w  liście otwartym do Borrella, apelując do niego o rezygnację z  funkcji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

Zdaniem polskich wicemarszałków Parlamentu Europejskiego Jacka Saryusza-Wolskiego (PO) i Janusza Onyszkiewicza (UW), Borrell nie  powinien wypowiadać się jako przewodniczący europarlamentu w taki sposób, w jaki mówił o Polsce na spotkaniu w Madrycie.

"Jest to niefortunna wypowiedź, nieprzemyślana i sprzeczna z  meritum sprawy. Chyba bardziej wypowiedziana z pozycji hiszpańskiego socjalisty. Na pewno nie powinna być wypowiedziana z  pozycji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego" - powiedział PAP Saryusz-Wolski.

Onyszkiewicz oświadczył, że biorąc pod uwagę, iż napływają sprzeczne informacje o tym, co powiedział Borrell w Madrycie, trudno jest tę wypowiedź obecnie skomentować.

"Jeżeli przyjąć, że doniesienia o krytycznej wypowiedzi wobec Polski są miarodajne, to myślę, że oskarżenia, iż Polska działała z inicjatywy USA, są niesłuszne i nie na miejscu" - powiedział Onyszkiewicz. Podkreślił, że funkcja przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, jaką pełni Borrell, nakłada na niego pewne ograniczenia co do swobody wypowiedzi. "W powszechnym odbiorze swymi wypowiedziami w znacznie większym stopniu prezentuje on stanowisko PE aniżeli ktoś, kto jest tylko posłem PE i może mówić tylko za siebie" - ocenił.

"Każdy, kto ma jakieś odpowiedzialne stanowisko w PE, szczególnie takie, jak przewodniczący PE, musi brać to pod uwagę, że jego głos będzie traktowany jako głos Parlamentu i w związku z tym musi niejako odpowiednio formułować swoje uwagi i spostrzeżenia" - dodał.

W e-mailu, który polscy europosłowie otrzymali 28 grudnia z MSZ za pośrednictwem Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej ze streszczeniem tego wystąpienia po polsku, czytamy m.in.: "Borrell po raz enty w sposób niewybredny zaatakował Polskę. Cytuję: +Polsce jest bliżej do Ukrainy niż do innych członków UE+ (w kontekście wątpliwości czy RP dokona ratyfikacji), +w tak zwanej "głębokiej Polsce" silne jest poczucie rewanżyzmu wobec Europy+ (w kontekście swej niedawnej wizyty w Polsce) (...) Borrell nawiązał również w swej wypowiedzi do podziału UE ws. akcji militarnej w Iraku stwierdzając, że +jeśli ktoś odwiedzi Polskę zrozumie, dlaczego chciała wziąć w niej udział+".

ss, em, pap