Borell kontra MSZ (aktl.)

Borell kontra MSZ (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef PE Josep Borrell w liście do szefa polskiego MSZ Adama Daniela Rotfelda twierdzi, że streszczenie jego wystąpienia w Madrycie "jest wynikiem złej interpretacji". Żąda, by MSZ to przyznało.
Polskie streszczenie mojego grudniowego wystąpienia w Madrycie "jest wynikiem co najmniej złej interpretacji i nadmiernego uproszczenia, które wypaczyły moje prawdziwe słowa" - twierdzi Borell.

"Niektóre przytoczone słowa są czystym wymysłem" - napisał Borrell w liście. Kopie listu zostały przekazane także prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu oraz marszałkowi Sejmu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi.

Ze sporządzonego przez polskich dyplomatów streszczenia słów Borrella z jego wystąpienia w prestiżowej Fundacji Foro Nueva Economia w grudniu w Madrycie wynika, że szef PE uważa, że Polsce jest "bliżej do Ukrainy niż do innych członków UE" i że w Polsce silne jest poczucie "rewanżyzmu" wobec Europy.

Streszczenie polscy europosłowie otrzymali 28 grudnia z MSZ za  pośrednictwem Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. W e-mailu, który otrzymali, napisano m.in.: "Borrell po raz enty w sposób niewybredny zaatakował Polskę. Cytuję: +Polsce jest bliżej do  Ukrainy niż do innych członków UE+ (w kontekście wątpliwości, czy  RP dokona ratyfikacji). (...) Borrell nawiązał również w swej wypowiedzi do podziału UE ws. akcji militarnej w Iraku stwierdzając, że +jeśli ktoś odwiedzi Polskę, zrozumie dlaczego chciała wziąć w niej udział+".

Jak napisał Borrel do Rotfelda, posiada on egzemplarz noty (clarisu) polskiej ambasady w Madrycie, który został rozprowadzony wśród polskich posłów do PE "i wzbudził ich silne emocje".

Szef PE zauważył, że - zgodnie z tekstem clarisu - miał jakoby "po raz enty w sposób niewybredny zaatakować Polskę" oraz wyrazić "niechęć" do naszego kraju.

"Jakież to są te +ente razy+, w których jakoby +zaatakowałem Polskę+. Jak można wnioskować o +mojej niechęci+ w stosunku do  niej? Proszę zrozumieć moje zdumienie po lekturze takich stwierdzeń. Pragnę podkreślić, że nie mogę w żadnym wypadku ich zaakceptować ze strony pracownika służb dyplomatycznych, a tym bardziej ich upublicznienia" - podkreślił.

"Wprost przeciwnie, uznaję Polskę za duże państwo członkowskie Unii Europejskiej, odgrywające w niej pozytywną rolę" - zaznaczył.

Borrell przypomniał, że wielokrotnie na piśmie i ustnie dał temu wyraz, m.in. w przemówieniach wygłoszonych w Polsce podczas jego wizyty oficjalnej w dniach 1-3 listopada 2004 roku. Podkreślił też, że jego długa kariera polityczna dowodzi, że nie jest w jego zwyczaju "mówienie jednego prosto w oczy, a czegoś zupełnie innego przeciwnego gdy moi rozmówcy się odwrócą".

Szef PE odnosi się też do stwierdzeń, że miał jakoby skrytykować rolę, jaką Polska i Litwa odegrały w kryzysie na Ukrainie, gdyż na  ich stanowisko wpływ miały Stanu Zjednoczone. "Autor telegramu cytuje szczególnie moje słowa: +Zażegnanie kryzysu oznacza wielki sukces Unii, mimo że Polacy i Litwini nie mieli takiego samego zdania jak pozostałe kraje UE, gdyż działali pod wpływem USA+".

"Nigdy nie powiedziałem podobnych słów. Nigdy nie wskazywałem na  związki między stanowiskiem Polski w sprawie Ukrainy a Stanami Zjednoczonymi" - zapewnił Borrell.

Jak zaznaczył, w clarisie przypisano mu również zdanie, że Polsce jest bliżej do Ukrainy niż do innych członków UE. "To zdanie jest również czystym wymysłem i nigdy go nie wypowiedziałem. Z mojej wypowiedzi w Madrycie można natomiast wywnioskować, że Polsce jest bliżej do Ukrainy niż innym krajom UE" - napisał.

Borrell poinformował, że 4 stycznia zapoczątkował cykl artykułów w wiodących dziennikach europejskich i po raz kolejny podkreślił znaczącą rolę, jaką odegrała Polska w czasie trwania całego kryzysu ukraińskiego.

Wyraził też ubolewanie "z powodu całej tej polemiki, która w  ogóle nie powinna zaistnieć". "Pragnę jednoznacznie i całkowicie wyjaśnić tę sprawę, dlatego też wystąpiłem do organizatorów Forum +Nueva economia+ o dostarczenie stenogramów zawierających słowa, które rzeczywiście wypowiedział podczas obrad" - poinformował.

"W ten sposób będzie Pan mógł stwierdzić, Panie Ministrze, że  nigdy nie wygłosiłem stwierdzeń, które przypisał mi autor tej notatki. Mam nadzieję, że polski MSZ zechce to przyznać publicznie" - podkreślił Borrell w liście do Rotfelda.

Polski MSZ nie chciał wypowiadać się na temat listu Borrella. "Dzisiaj nie wypowiadamy się w tej sprawie" -  powiedział rzecznik ministerstwa Aleksander Chećko.

Tymczasem polski eurodeputowany z Ligi Polskich Rodzin Mirosław Piotrowski wezwał Borella na poniedziałkowym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego w  Strasburgu do ustąpienia. "Apeluję stanowczo o jego (Borrella) ustąpienie z funkcji przewodniczącego Parlamentu" - powiedział Piotrowski.

"Jeżeli ktoś powinien ustąpić ze stanowiska, to na pewno nie ja. Może ktoś w polskiej ambasadzie w Madrycie" - odpowiedział Borrell, ponownie zaprzeczając, jakoby obraził Polskę w wypowiedzi w Madrycie 10 grudnia.

"Notatka sporządzona przez polską ambasadę w Madrycie w 80 proc. nie jest oparta na faktach. Zwróciłem się do polskiego MSZ o  publiczne sprostowanie" - oświadczył Borrell. Dodał, że we wtorek polscy europarlamentarzyści otrzymają kasetę wideo w języku polskim z jego zarejestrowaną wypowiedzią w Madrycie.

Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Borrell zaprosił szefów polskich delegacji w Parlamencie Europejskim na wtorek na kolację w Strasburgu. Tematem spotkania ma być zamieszanie wywołane wypowiedziami Borrella o Polsce 10 grudnia na konferencji w  Madrycie. Według tych samych informacji, na zaproszenie pozytywnie odpowiedzieli już Marek Siwiec (SLD), Jacek Saryusz-Wolski (PO) i  Bronisław Geremek (UW).

**********

Fragmenty stenogramu z wystąpienia Josepa Borrella 10 grudnia podczas konferencji Foro Nueva Economia w Madrycie, sporządzonego z zapisu na kasecie wideo. Tłumaczenie z języka hiszpańskiego na język polski zostało dokonane w Parlamencie Europejskim i przekazane PAP przez rzecznika Borrella.

Wypowiedź dotycząca przyjęcia Traktatu Konstytucyjnego:

"Kiedy ma się okazję odwiedzenia głębokiej Polski na granicy z Ukrainą lub Białorusią, gdzie spotykamy się z silnie zakorzenionym poczuciem przynależności narodowej połączonym z głębokimi uczuciami religijnymi i pewnym poczuciem rewanżu w stosunku do Europy, która opuściła Polskę na tak długi okres i która zmieniła uprzednio zatwierdzone w referendum reguły z Nicei, zanim wprowadzono je w życie, lub kiedy odczuwa się to samo co Brytyjczycy lub nawet Francuzi, wtedy nie ma pewności, czy w Polsce, Wielkiej Brytanii lub we Francji, może też w Danii i w Irlandii, Konstytucja zostanie przyjęta. Mamy jednak dwa lata, aby debatować nad Europą i ta debata jest nam bardzo potrzebna".

Wypowiedź dotycząca sytuacji na Ukrainie:

"Kolejną ważną kwestią jest rola Europy w świecie. Widzieliśmy właśnie, co się stało na Ukrainie. Był to duży sukces Unii Europejskiej, a w szczególności niektórych jej przedstawicieli. Przynajmniej w naszym bezpośrednim sąsiedztwie byliśmy zdolni do wspólnego działania, co nie było łatwe, gdyż Polacy i Litwini nie mieli dokładnie takiego samego punktu widzenia co pozostali. Stało się tak także dlatego, że Stany Zjednoczone zostawiły nam wolną rękę na niewygodnym dla nich terenie, gdzie groził im konflikt z przywódcą Rosji. Tak było i udało nam się rozwiązać problem i stawić czoła czemuś, co można nazwać antydemokratycznym "poślizgiem" u naszych bezpośrednich granic. Ukraina i Białoruś również będą chciały znaleźć się w Unii. Bez wątpienia będzie to tematem dyskusji w ciągu najbliższych miesięcy, dyskusji spowodowanej ostrym sprzeciwem, jaki podniósł się w związku z wyborami na Ukrainie".

W sprawie interwencji w Iraku:

"Oczywiste jest, że Europa nie jest w stanie wypowiadać się jednym głosem w momencie, gdy przeciwstawia się wielkiemu hegemonicznemu mocarstwu, i to z wielu względów. Kiedy odwiedza się Polskę lub kraje bałtyckie, staje się jasne dlaczego, gdyby istniała reguła większości kwalifikowanej, w tamtym momencie, prawdopodobnie większość poparłaby amerykańską interwencję wojskową w Iraku wbrew temu, co sądzili Francuzi i Niemcy, którzy myśleli, że jeśli odejdziemy od jednomyślności, to będziemy mogli prowadzić politykę zewnętrzną bliższą z ich poglądami".

W sprawie wspólnej polityki zagranicznej w związku z przyszłym przystąpieniem Turcji do UE:

"I na koniec ostateczny argument: niemożliwe jest dla nas posiadanie tej samej co Turcja polityki zagranicznej. Ale czy teraz mamy wspólną politykę zagraniczną? Czyż w momencie, gdy Wielka Brytania i Polska przystąpiły do UE, nie mieliśmy już do czynienia z dużymi wątpliwościami co do możliwości prowadzenia wspólnej polityki zagranicznej?"

em, pap