Czempiński: specsłużby partii (aktl.)

Czempiński: specsłużby partii (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były szef UOP gen. Gromosław Czempiński oświadczył przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, że służby specjalne przez to, że są upolitycznione często bywają bardziej lojalne wobec partii niż państwa.
"Prawda jest taka, że każde ugrupowanie polityczne walczy o  wpływy w służbach i w związku z tym pozyskuje ludzi często słabszych merytorycznie, którzy szukają wsparcia politycznego" -  mówił generał. "Stąd - jak dodał - z każdą nową ekipą rządzącą następuje czystka w służbach". Ocenił też, że często jest tak, że  służby są wykorzystywane przez polityków i są bardziej lojalne wobec partii niż wobec państwa.

Czempiński podkreślił, że boli, iż wszędzie się doszukuje udziału służb "tak jak byłoby to naganne". "Do tego dyskusja na temat teczek, agentury powoduje, że mówi się w niekorzystnym świetle o  służbach, że brały udział w różnych aferach. A pokażcie mi afery spowodowane przez służby, a nie afery spowodowane przez polityków, gdzie służby miały coś realizować" - mówił.

Zbigniew Wassermann (PiS) pytał, czy atrakcyjność byłych wysokich oficerów służb na rynku gospodarczym nie bierze się stąd, że mają oni informacje. "To nie jest tak, że ja pracowałem w  różnych firmach dlatego, że mam wiedzę, tylko dlatego, że potrafię ją zdobyć, potrafię wypracować koncepcję, stworzyć zespół i  osiągnąć cel" - dodał.

Były szef UOP gen. Gromosław Czempiński zakwestionował przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen notatki Agencji Wywiadu z wiedeńskiego spotkania Jana Kulczyka z  Władimierem Ałganowem.

"Jest wiele elementów (w notatkach AW), które budzą moje wątpliwości (...) Zaskoczyło mnie to, bo wywiad jest zwykle precyzyjny" - mówił Czempiński. "Z notatek wynika, że Kulczyk uczestniczył w dwóch spotkaniach - Kulczyk twierdzi że był na  jednym; mowa jest o innej dacie spotkania niż podaje Kulczyk" -  wyliczał. Czempiński dziwił się też praktykom Siemiątkowskiego, który swe zapiski z rozmowy z Kulczykiem zabrał do domu, zamiast zniszczyć jej lub zabezpieczyć.

"Nie zdziwiłbym się, gdyby Ałganow (w czasie wiedeńskiego spotkania z Kulczykiem) robił +wrzutki+, żeby mieszać. To  oficer wywiadu, który zawsze będzie grał" - ocenił Czempiński. Zastrzegał przy tym, że z dużą ostrożnością należy oceniać to, co miał powiedzieć Ałganow na tym spotkaniu, a dodatkowo to, co zawierają poświęcone temu notatki Agencji wywiadu.

Czempiński został wezwany przed komisję, po tym jak jego nazwisko pojawiło się w odtajnionej notatce b. szefa AW Zbigniewa Siemiątkowskiego, dotyczącej wiedeńskiego spotkania (lipiec 2003 roku ) Kulczyka z rosyjskim szpiegiem.

W środę przed komisją oświadczył, że nie jest pewien, czy odchodząc w 1996 roku z UOP wiedział o firmie J&S, która dostarczała rosyjską ropę do Polski. Jak twierdzi, późno dowiedział się o tej firmie i  nie wiedział też, iż CIECH (Centrala Importu i Eksportu Chemikaliów) została wyparta z kontraktów na dostawy ropy. "Sądzę, że pozycja UOP była wtedy tak silna, że byśmy do tego nie dopuścili widząc w  tym naruszenie interesów państwa" - zaznaczył.

J&S miał zainteresować się wówczas, gdy zaczął pomagać m.in. firmie Energopol Oil w podpisaniu kontraktu na dostawy ropy do PKN Orlen. Po pewnym czasie zniechęcił się, bo poznał mechanizmy dostaw. "Wszyscy uważali, że jest bardzo dobrze" - dodał. Mówił, że w 2000 r. rozmawiał z Kulczykiem o sektorze naftowym, bo chciał go zainteresować tą branżą - uważał, że pozwali to przełamać monopol J&S na dostawy ropy. Kulczyk jednak - relacjonował Czempiński - nie wyraził wówczas zainteresowania. Później z mediów dowiedział się o jego związkach z wegierskim MOL-em i o pakiecie akcji PKN Orlen posiadanym przez Kulczyka.

Po odejściu z UOP w 1996 r,, przez rok nie mogłem znaleźć pracy; chciałem pracować w sektorze państwowym, ale z przyczyn politycznych nikt nie chciał mnie zatrudnić - mówił Czempiński. Wtedy miał do niego przyjść Kulczyk i zaproponować mu współpracę. Czempiński nie chciał jednak pracować bezpośrednio dla biznesmena i wraz z kolegą stworzył firmę telekomunikacyjną "Mobitel".

Generał współpracował również z brytyjską firmą Rotch Energy od maja 2001 r. Miał jej pomagać znaleźć się na liście kandydatów do prywatyzacji RG. Zakończył współpracę z Rotchem w sierpniu lub wrześniu 2002, kiedy Rotch związał się z PKN Orlen (konsorcjum, które miało wziąć udział z prywatyzacji RG) i większą rolę zaczęła odgrywać firma doradcza Concordia, związana ze współpracującym z Kulczykiem Markiem Modeckim.

Jeśli chodzi o jego spór z Janem Kulczykiem, o którym pisał w swojej notatce z października 2004 r. Zbigniew Siemiątkowski ("nie najlepsze obecnie relacje Kulczyka z  Czempińskim wynikają z roszczeń tego ostatniego do kwoty 1 mln dolarów za pomoc przy prywatyzacji TP SA") Czempiński powiedział, że jego "nieporozumienia z Kulczykiem wynikały ze spraw finansowych, ale dotyczyły 6 lat pracy jego i jego kolegi - czyli dwóch osób. Spór nie miał dotyczyć zapłaty 1 mln zł za pomoc przy prywatyzacji TP SA, lecz wyceny udziałów w firmie, którą wtedy prowadziłem". Jak relacjonował Czempiński, początkowo Kulczyk, miał w niej 51 proc. udziałów w spółce, ale ponieważ Czempiński i jego kolega nie byli w stanie objąć kapitałowo pozostałych udziałów, więc "udział Kulczyka wzrósł do 99 proc". Czempiński zaznaczył, że gdy firma "stanęła na nogi" wrócono do pierwotnego stanu udziałów.

Wcześniej, przez 4 lata -  twierdził świadek - pracowałem za niskie wynagrodzenie w Mobitelu, budując wartość firmy, która była własnością Kulczyk Holding. Liczyłem na uzyskanie w niej 49 proc. udziałów. W związku z prywatyzacją TP SA analizowałem wpływ tej prywatyzacji na Mobitel. "Różne było podejście do oceny wartości tej firmy - stąd nasz spór" - powiedział Czempiński. "Wtedy byłem nieco naiwny jeśli chodzi o biznes, bo uważałem, że liczy się dane słowo" - dodał.

B. szef UOP twierdzi, że nigdy nie pracował dla Łukoila i nie pobierał od firmy żadnego wynagrodzenia. W swojej notatce pisał o tym Zbigniew Siemiątkowski: "J. Kulczyk twierdzi, iż osobą, która pośredniczyła w kontaktach z przedstawicielami Rotch Energy był Gromosław Czempiński, koordynujący ponadto kontakty pomiędzy tą firmą i Łukoilem, za co był przez nie wynagradzany. Czempiński podważa te informacje, twierdząc, że "Siemiątkowski go nie lubi".

Jego zdaniem udział rosyjskiego Łukoila w  konsorcjum z Rotch Energy w prywatyzacji RG nie musiałby stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego państwa, gdyby wynosił 25 proc. z 75 proc. akcji RG, które zamierzano sprzedać, a z operacji wyłączono by Naftpoort. Przy 20-procentowym udziale RG w rynku, "Łukoil, po ewentualnym wejściu do RG miałby, 5 procentowy udział w polskim rynku paliw" - odparł Czempiński Antoniemu Macierewiczowi (RKN), gdy ten pytał go, czy był zwolennikiem zawiązania konsorcjum Rotch-Łukoil, które zamierzało w 2001 r. nabyć akcje RG. Dodał, że gdy zorientował się, że Rosjanie chcą mieć większy udział w prywatyzacji Rafinerii gdańskiej niż 25 proc. zaczął być przeciwny ich udziałowi w tej prywatyzacji. "Wszędzie głosiłem, że  do tej transakcji nie może dojść" - powiedział b. szef UOP.

Czempiński twierdził, że nie wiedział o tajnym porozumieniu Łukoila z Rotch Energy w sprawie prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Powiedział, że swoje "intuicyjne" informacje, o tym, iż prawdziwą intencją Łukoila może być przejęcie Rafinerii Gdańskiej, przekazał Kaczmarkowi w czerwcu lub lipcu 2002 r.

Według Czempińskiego, Kulczyk różnił się z nim w poglądach na  rynek petrochemiczny w Polsce. Czempiński uważał, że nie należy łączyć PKN Orlen i Rafinerii Gdańskiej, a Kulczyk, że takie połączenie będzie dobre dla rynku.

Pod koniec przesłuchania doszło do ostrej wymiany zdań między Czempińskim i Macierewiczem, który zarzucił świadkowi niewiarygodność i przypomniał, że pracował w wywiadzie w okresie PRL. "Większość życia spędził pan w służbach komunistycznych m.in. donosząc na kościół polski działający w Stanach Zjednoczonych" -  powiedział Macierewicz. "To bardzo nieładna uwaga panie pośle" -  odparł Czempiński. "To jest ten pana profesjonalizm" - dodał Macierewicz.

Tę wymianę zdań próbował studzić przewodniczący Gruszka, ale bez skutku. Każdy ma swoją godność, ludzie na których pan donosił też mieli swoją godność" - powiedział Macierewicz. "Niech pan poda jedno nazwisko" - mówił Czempiński. "Proszę bardzo, Karol Wojtyła" - powiedział Macierewicz. "Nie donosiłem na niego" - stwierdził generał. "Robił pan to, te dokumenty zostały opublikowane" - dodał Macierewicz i na wyraźną prośbę Gruszki wrócił do zadawania pytań.

Z zadawania pytań zrezygnował Konstanty Miodowicz (PO) jeszcze zanim komisja rozpoczęła przesłuchanie Czempińskiego. Miodowicz tłumaczył, że w latach 1993-95, gdy sam był szefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa, Czempiński był jego przełożonym. "Bardzo ceniłem sobie współpracę z panem generałem. Potem - po moim odejściu z UOP - nasze relacje nabrały charakteru towarzyskiego" -  mówił Miodowicz.

Dlatego też poseł uznał, że jego udział w przesłuchaniu byłego przełożonego byłby "czymś dziwacznym, nielojalnym i bardzo niestylowym". "Proszę to traktować jako deklarację wyłączenia się z przesłuchania" - zakończył poseł PO. ss, em, pap