Podobnie niedźwiedzią przysługą może się teraz okazać forsowanie przez wiceprzewodniczącego orlenowskiej komisji przy - delikatnie mówiąc - niepełnym jej składzie wniosku o udostępnienie teczek wzywanych przez nią świadków. Nie trzeba było być prorokiem, by przewidzieć burzę, jaką to wywoła. I można było jej uniknąć, działając tak, by nie dawać argumentów przeciwnikom wszelkiej jawności.
To kolejna po jasnogórskim spotkaniu sprawa, którą poseł Giertych nie najlepiej przysłużył się komisji. Tym razem zapewne zapłaci za to swoim udziałem w jej pracach. I może byłoby to z korzyścią dla jej wiarygodności, gdyby nie to, że za jego plecami czai się Zygmunt Wrzodak.
A swoją drogą całe to zamieszanie byłoby bezprzedmiotowe, gdyby teczki, które teraz posiada IPN, były ogólnodostępne.
Elżbieta Majewska