Giertych chce być premierem (aktl.)

Giertych chce być premierem (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
LPR chce wygrać zdecydowanie nadchodzące wybory i utworzyć samodzielnie rząd - powiedział lider LPR Roman Giertych, otwierając kongres programowy ugrupowania.
Kongres rozpoczął oficjalnie kampanię wyborczą Ligi Polskich Rodzin. Liga Polskich Rodzin - powiedział Giertych - chce oprzeć swój program na  założeniu państwa sprawiedliwego.

Giertych zapowiedział budowę IV Rzeczypospolitej, która oznaczałaby "koniec władztwa grubej kreski". "Na gruzach okrągłego stołu zbudujemy sprawiedliwość, której od początku III RP zabrakło. Sprawiedliwość, która jest fundamentem państwa, ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej".

Należy rozliczyć III RP, przeciąć układy dawnych służb specjalnych z służbami obecnymi - mówił Giertych. Dodał, że  to służby specjalne PRL zorganizowały fundamenty III  Rzeczypospolitej.

Jak powiedział, obecnie organy wymiaru sprawiedliwości są bezsilne i powiązane z politykami, a jednym z głównych celów Ligi Polskich Rodzin jest państwo sprawiedliwe, ze sprawnymi organami wymiaru sprawiedliwości, "wolnymi od esbecji".

"Mamiono nas grubą kreską. Co kto komu zapomniał? SB zapomniało SB co robiło SB" - podkreślił Giertych. Według niego, rządy po  1989 r. były poprzeplatane agenturą i być może realizowały plan służb specjalnych polegający na tym, aby ukazać mityczną przemianę z komunistycznego państwa w państwo prawa, gdy w rzeczywistości nadal kontrolowały media, wielki biznes i ośrodki badań opinii publicznej.

Lider LPR zapowiedział powołanie w przyszłym parlamencie "wielkiej komisji śledczej", która zajęłaby się zbadaniem nieprawidłowości we wszystkich dużych procesach prywatyzacyjnych po 1989 r.

"Węzeł gordyjski splecionych układów dawnych służb z obecnymi służbami, z ludźmi, którzy współpracowali ze służbami trzeba przerwać jednym cięciem" - podkreślił Giertych. "Niech nam nie  próbują wmówić - dodał - że teraz musimy być miłosierni, skoro przez kilkadziesiąt lat organizowali rzezie - zabijali ludzi, mordowali robotników - a przez piętnaście ostatnich lat kradli."

Przecinaniu "węzła gordyjskiego" ma służyć - jak powiedział Giertych - pomysł LPR ujawnienia znajdujących w Instytucie Pamięci Narodowej teczek współpracowników służb specjalnych. "Niech wyborcy ocenią (...); pokażmy prawdę taką, jaka była" - zaapelował.

Twierdził, że jego partia poddawana jest "bezustannemu atakowi ze strony mediów, a królem ataku i stroną ataku jest środowisko +Gazety Wyborczej+". "Dzisiaj ten koncern (Agora) bije w  nas, bo wie, że IV RP oznacza koniec władztwa grubej kreski".

Według niego środowisko "GW" stało się obecnie stroną sporu politycznego, a sama "Gazeta" reprezentuje interesy nie tylko Unii Wolności, ale także m.in. interesy Kancelarii Prezydenta.

Przemawiający wcześniej eurodeputowany Ligi Wojciech Wierzejski zaapelował o bojkot "Gazety Wyborczej". Zwrócił się do sympatyków i członków LPR o nieczytanie "GW", do kolporterów o  nierozprowadzanie jej, a do organów władz samorządowych o  zlikwidowanie prenumeraty "GW" i nie zamieszczanie tam ogłoszeń.

Z kolei prezes LPR Marek Kotlinowski zaapelował do społeczeństwa polskiego o odrzucenie Traktatu Konstytucyjnego UE. Jak powiedział, Traktat ten, to krok do budowy "utopii kierowanej z  Brukseli". "Na to zgody być nie może" - oświadczył. Według niego, Polska na wstąpieniu do Unii tylko straciła, a rolnicy otrzymali "ochłapy" w postaci dopłat. Inny poseł LPR, Witold Chatka zaapelował wręcz o wystąpienie Polski z UE.

Roman Giertych zapowiedział też na kongresie, że program wyborczy Ligi Polskich Rodzin będzie się opierał przede wszystkim na  polityce prorodzinnej: rodzina ma być głównym celem polityki państwa; do jej potrzeb należy przystosować m.in. system fiskalny.

Przeciwko projektowi ujawnienia nazwisk pracowników i współpracowników służb specjalnych PRL, zgłoszonemu przez LPR, zaprotestowali liście otwartym do prezesa IPN prof. Leona Kieresa historyczni przywódcy podziemnej "Solidarności" Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk i Bogdan Lis.

"Tworząc na początku stanu wojennego Tymczasową Komisję Koordynacyjną "Solidarności" mieliśmy świadomość, że bierzemy na  siebie wielką odpowiedzialność (...) ludzi, którzy nie tylko powiedzieli "nie" systemowi totalitarnemu, ale też zdecydowali się działać na rzecz polskiej wolności i demokracji" - napisali sygnatariusze listu.

"Z zaniepokojeniem przyjmujemy fakt, że obecnie ludzie, którzy często z naszym ruchem nie mieli nic wspólnego, a nawet z zapałem uczestniczyli w aparacie władzy stanu wojennego, dążą do  przeprowadzenia rewizji oceny tamtego okresu. (...) Przykładanie jednej miary do ludzi szkodzących działaniom wolnościowym, którzy dla pieniędzy i innych osobistych korzyści gorliwie współpracowali z reżimem i których ujawnienia chcemy oraz do tych, którzy mieli odwagę walczyć o Polskę, lecz załamali się pod wpływem szykan, prześladowań i szantaży, będzie opluwaniem pamięci tych, którzy dla niepodległej Polski ponieśli ofiarę życia" - czytamy w liście.

em, pap