Niebezpieczna fuzja? (aktl.)

Niebezpieczna fuzja? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdyby doszło do fuzji z węgierską firmą MOL lub austriacką OMV, skarb państwa mógł stracić kontrolę nad PKN Orlen - zeznał przed sejmową komisją śledczą b. szef Rady Nadzorczej spółki Andrzej Herman.
Sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen przez ponad 8 godzin przesłuchiwała kolejno byłych szefów Rady Nadzorczej koncernu: Andrzeja Hermana i Jana Wagę.

Jako pierwszy zeznawał Andrzej Herman. Mówił on o konflikcie między b. prezesem PKN Orlen Andrzejem Modrzejewskim, a kolejnymi ministrami skarbu najpierw w rządzie Jerzego Buzka, potem Leszka Millera. Jego zdaniem, powodem nieporozumień była m.in. koncepcja trzeciego etapu prywatyzacji PKN Orlen.Jego zdaniem, niezależnie od tego, kto miałby być partnerem w prywatyzacji - węgierski MOL czy austriacki OMV, koncepcja zakładała krzyżową wymianę akcji. W efekcie tego - uważa Herman - skarb państwa mógł stracić kontrolę nad spółką. "To mógł być jeden z powodów, który budził wątpliwości skarbu państwa" -  dodał.

Herman twierdził, że nie znał treści kontraktów podpisywanych przez PKN Orlen na dostawy ropy. "Treść kontraktów to sprawa zarządu, Rada Nadzorcza powinna się interesować procedurami związanymi z zakupami surowca i tym się zajmowaliśmy" - dodał.

Herman nie pamiętał także, kogo reprezentował w Radzie Nadzorczej Spółki. Tłumaczył, że w spółce uznawano, że przewodniczący Rady reprezentuje wszystkich akcjonariuszy.

Przyznał, że dzień lub dwa przed Walnym Zgromadzeniem Akcjonariuszy PKN Orlen 21 lutego 2002 r. w ministerstwie skarbu uczestniczył w spotkaniu, na którym ówczesny szef resortu Wiesław Kaczmarek potwierdził, że Skarb Państwa poprze go jako szefa Rady Nadzorczej PKN. Podczas tego spotkania nie było mowy o składzie przyszłej Rady.

Z Janem Kulczykiem Herman - jak twierdzi - spotkał się dwukrotnie - raz w siedzibie "Warty", drugi raz w siedzibie Kulczyk Holding. Według niego dojść do nich mogło w lutym 2002 r. i były to spotkania biznesowe. Kulczyk niepokoił się słabymi wynikami koncernu. Nie rozmawiali o nowym prezesie - Zbigniewie Wróblu, ani innym kandydacie na prezesa - powiedział. Herman mówił, że kiedy w resorcie skarbu przedstawiono mu Zbigniewa Wróbla, jako kandydata na prezesa PKN Orlen, był przekonany, że to kandydat ministerstwa skarbu. Dwa lata później (w 2003 r.) b. szef resortu skarbu Wiesław Kaczmarek powiedział mu, iż Wróbel był kandydatem Jana Kulczyka.

Herman pytany o swoje kontakty z szefem bydgoskiej delegatury UOP, która nadzoruje płocki koncern, płk. Piotrem Lenartem tłumaczył je sympatią do niego. Jak twierdzi poznał go jesienią 2001 roku w trakcie starań o certyfikat bezpieczeństwa - prawo dostępu do informacji niejawnych.

- Nie przypominam sobie, by Lenart kontaktował się ze mną w dniu zatrzymania b. prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego 7 lutego 2002 r. - mówił Herman. Nie wykluczył, że taki kontakt miał miejsce następnego dnia - podczas posiedzenie Rady Nadzorczej, na której Modrzejewski stracił stanowisko. "Nawet gdyby był taki kontakt, nie mógł mieć istotnego znaczenia, bo go nie pamiętam" - powiedział.

Wykluczył natomiast, by przekazywał jakieś dokumenty z PKN Orlen Urzędowi Ochrony Państwa, nie przypomina sobie też, by kazał pracownikom spółki przekazywać UOP takie dokumenty UOP. Powiedział, że Lenart próbował z nim rozmawiać na temat kontraktów na dostawę ropy do koncernu, lecz on nie miał wiedzy na ten temat.

Herman zapewnił, że nie wywierał nacisków na żadnych innych członków rady, by głosowali za  odwołaniem Modrzejewskiego, ani nie słyszał, by ktokolwiek podejmował takie próby. Podkreślił, że zatrzymanie dzień wcześniej (7 lutego 2002 r.) przez UOP Andrzeja Modrzejewskiego "w istocie rzeczy było wymierzone w wiarygodność Rady Nadzorczej PKN Orlen". Mówił też, że nie miał pewności, iż wszyscy członkowie Rady Nadzorczej PKN w dniu 8 lutego 2002 r. będą głosować za odwołaniem Andrzeja Modrzejewskiego z funkcji prezesa spółki. Dodał, że gdyby ten wniosek (którego był autorem) nie przeszedł w tajnym głosowaniu, podałby się do dymisji.

Oświadczył też, że nic mu nie wiadomo na temat prowizji otrzymywanych przy dostawach surowca do PKN Orlen. Zaznaczył jednak, że Lenart wspominał mu, że takie prowizje mogą być, ale on nie chciał w to wierzyć.

Kolejnym zeznającym był także przewodniczący Rady Nadzorczej PKN Orlen Jan Waga, uważany za człowieka Kulczyka. Powiedział, że przy podpisywaniu kontraktu z Petorvalem PKN Orlen domagał się gwarancji od rosyjskiego koncernu Jukos - spółki matki Petrovalu.

Posłowie pytali go o rozmowy w Moskwie w listopadzie 2002 roku, w których brał udział także ówczesny prezes PKN Orlen Zbigniew Wróbel. "To nie były negocjacje. Wobec tego, że kończył się kontrakt na dostawy ropy, a nie było nowych oferty, mieliśmy namówić koncerny do ich złożenia i zorientowania się gdzie jest przyczyna, że do tej pory nie zostały one złożone" - mówił.

"Po naszej wizycie Jukos złożył ofertę" - podkreślił. Dodał, że  po pojawieniu się tej oferty, łatwiej było negocjować przedłużenie umowy z J&S.

Waga powiedział też, że najpewniej na grudniowym posiedzeniu Rady Nadzorczej w 2002 roku poinformowano, iż kontrakt Jukosa będzie realizowany za pośrednictwem m.in. Petrovalu. Dodał, że podczas rozmów w Moskwie w listopadzie 2002 roku była mowa, iż dostawcą ropy i stroną negocjującą kontrakt był Jukos.

Waga relacjonował, że zarząd PKN Orlen stał na stanowisku, iż  całość gwarancji powinien zapewniać Jukos. Wyjaśniał też, że  chodziło o to, że spółki pośredniczące mają zbyt małą wiarygodność, aby można się było oprzeć w całości tylko na ich gwarancjach. "To był warunek, który istotnie przedłużał negocjacje z Jukosem" - dodał.

Antoni Macierewicz (RKN) przytoczył fragment kontraktu jaki PKN Orlen zawarł z Petrovalem. Zgodnie z nim, Jukos "wobec zawarcia przez kupującego umowy ze sprzedającym oraz w uznaniu innych istotnych świadczeń dostawca (czyli Jukos) nieodwołalnie i  bezwarunkowe zaciąga poniższe zobowiązania jako główny zobowiązany na podstawie niniejszego aktu gwarancji a nie jedynie jako poręczyciel". "A więc inne +istotne świadczenia+ są kluczem do  tajemnicy tego kontraktu" - podsumował poseł.

Nie znam treści całego kontraktu, więc nie podejmuje się komentowania tego fragmentu - powiedział Waga. Dodał, że może "istotne świadczenia" są powiązane ze świadczeniami o których mowa w innej części kontraktu. "Poza tym, to nie oznacza, że gwarancja jest warunkowa, ona jest bezwarunkowa" - zaznaczył.

Jeśli idzie o o wizytę przedstawicieli PKN Orlen w listopadzie 2002 roku w Moskwie u reprezentantów rosyjskich firm, brał w niej udział oprócz Wagi, ówczesny prezes PKN Zbigniew Wróbel oraz pracownik biura zakupów w Orlenie. Przedstawiciele PKN Orlen. Pojechali oni do Rosji, by rozmawiać o  kontraktach na dostawy ropy. Kończył się bowiem obowiązujący kontrakt z J&S, a do PKN Orlen nie wpływały nowe oferty.

W trakcie spotkania w Jukosie przedstawiciele PKN Orlen uzyskali informację, że firma gotowa jest przystąpić do negocjacji na dostawy ropy w nowym kontrakcie długoterminowym. Poinformowano ich również, że Jukos zamierza inwestować na rynkach wschodnich i nie mógłby wziąć na siebie roli jednego z dwóch głównych dostawców. "Chodziły wtedy słuchy, że  Jukos miałby zastąpić J&S przy dostawach ropy dla Orlenu, co nie było prawdą" - dodał.

Waga ocenił, że sytuacja wówczas była wybitnie kryzysowa, bo 15 listopada mijał termin zgłoszenia do grafiku firmy Transnieft ilości ropy, które mogłyby być transportowane do Orleny w  pierwszym kwartale 2003 roku, a do PKN nie wpływały oferty kontraktów.

Wyglądało na to, że po stronie rosyjskiej była zmowa producentów ropy podjęta prawdopodobnie wspólnie, żeby nie  składać ofert do PKN Orlen. "Mieliśmy do czynienia z działaniem zorganizowanym ze strony rosyjskiej. Mieliśmy informację, że  oferty były przygotowane, ale w terminach przewidzianych żadna oferta do PKN Orlen nie wpłynęła" - dodał. Celem wizyty w Moskwie miało być "uczynienie pewnego wyłomu w tej wspólnej grze producentów ropy i uzyskanie zapewnienia ze  strony Jukosu, że jest gotowy przystąpić do negocjacji" - zaznaczył.

Z drugiej strony, Waga zapewniał, że przedstawiciele Kulczyk Holding nie  prowadzili żadnych rozmów biznesowych z Jukosem, ani spółką J&S.

ks, pap