Bronek, jesteśmy z Tobą

Bronek, jesteśmy z Tobą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkustet warszawiaków, w tym dziennikarze "Wprost", pikietowało dziś pod redakcją "Rzeczpospolitej" w obronie zwolnionego z dziennika publicysty Bronisława Wildsteina.
Protest zorganizowało m.in. stowarzyszenie młodzieży konserwatywnej "Koliber", fundacja "Odpowiedzialność obywatelska", Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej.

"Bronek jesteśmy z tobą"; "Wildstein tak, Maleszka nie", "Nie bójmy się mówić prawdy" - takie napisy znalazły się na  transparentach trzymanych przez pikietujących.

Skierowali oni list otwarty do redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Grzegorza Gaudena, w którym apelują o rozważenie decyzji zwolnienia Wildsteina. "Wyrażamy obawę, że powodem zwolnienia jest jego zaangażowanie na rzecz ujawniania prawdy o  życiu publicznym w Polsce. Budzi to nasz zdecydowany protest" -  napisali. Dodali, że zwolnienie Wildsteina jest zagrożeniem dla  wolności słowa w Polsce.

Wśród manifestujących byli m.in. satyryk Jan Pietrzak, którego nazwisko pojawiło się na ujawnionej przez Wildsteina liście z IPN, Krzysztof Krauze, reżyser filmu "Gry uliczne" o śmierci Stanisława Pyjasa, przyjaciela Wildsteina, redaktor naczelny Polsatu Bogusław Chrabota, gospodarz programu "Warto Rozmawiać" w TVP1 Jan Pospieszalski oraz Józef Szaniawski, ostatni więzień polityczny PRL.

"Ja na tej +liście Wildsteina+ figuruję. Byłbym zdziwiony, gdyby mnie tam nie było, ponieważ przez 40 lat PRL-u SB nie dawało mi żyć i napisało na mój temat tony notatek. Mnie to ani nie szkodzi, ani nie ubliża, to jest oczywiste, że na półkach w IPN muszą być nazwiska takich osób, jak ja" - powiedział Pietrzak. Dodał, że  manipulację dziennikarską zastosowała "Gazeta Wyborcza", która "listę Wildsteina" nazwała "listą ubecką".

Podczas protestu rozdawano ulotki nawołujące do tego by 1 lutego każdego roku obchodzić jako Dzień Niezależnego Dziennikarstwa, "aby pamięć w wolnym dziennikarzu RP nigdy nie została spostponowana przez wrogów wolności słowa".

Wildstein dziękował przybyłym na pikietę. "W tym co zrobiłem chodziło o to, by zachęcić kolegów dziennikarzy, do tego, by się bardziej zajęli naszą pamięcią narodową, bo od nich zależy, jak ona dotrze do społeczeństwa" - powiedział. Dodał, że demokracji nie ma bez informacji, jawności życia. "Dotarcie do dokumentów IPN spowoduje, że nie będzie gry +teczkami+, prowokacji, szantażu, pomówień" - podkreślił.

Na tzw. liście Wildsteina, upowszechnionej już w internecie znajduje się ok. 240 tys. nazwisk pracowników, współpracowników służb bezpieczeństwa PRL oraz osób, którymi służby te się interesowały. Listę tę publicysta rozpowszechnił wśród dziennikarzy. Redaktor naczelny "Rz" Grzegorz Gauden zarzucił dziennikarzowi, że o swoich zamiarach nie poinformował kierownictwa gazety, był więc wobec niego nielojalny i zwolnił z pracy. Swojej decyzji nie zmienił nawet wówczas, gdy w obronie Wildsteina list protestacyjny podpisało ponad 90 dziennikarzy "Rz". Dziennikarka śledcza gazety Luiza Zalewska zdecydowała po tym, że  odchodzi z "Rz" do "Newsweeka".

ss, pap