Szum wokół listu Wałęsy

Szum wokół listu Wałęsy

Dodano:   /  Zmieniono: 
List Lecha Wałęsy krytykujący Radio Maryja za sposób "uprawiania polityki", wywołał szeroką dyskusję, w której głos zabrali już m.in: abp. Głódź, Bogdan Borusewicz, Krzysztof Wyszkowski i Antoni Macierewicz.
"Bezprzykładnym, brutalnym i szokującym atakiem" nazwał lider Ruchu Katolicko-Narodowego Antoni Macierewicz podczas konferencji prasowej w Sejmie list Lecha Wałęsy do Radia Maryja, w którym b. prezydent Wałęsa skrytykował sposób "uprawiania polityki" przez tę rozgłośnię.

"Jako ludzie, którzy współtworzyli antykomunistyczną opozycję jeszcze w latach 60. i współorganizowali "Solidarność", pragniemy jednoznacznie stwierdzić, że to Radio Maryja walczy dziś o ideały polskiego ruchu niepodległościowego i narodowego, a nie ludzie okrągłego stołu, których broni Wałęsa" - głosi rozpowszechnione przez RKN podczas konferencji oświadczenie, pod którym oprócz Macierewicza podpisali się posłowie Krystyna Grabicka, Antoni Stryjewski i Jerzy Czerwiński.

Macierewicz zaprotestował przeciwko zachowaniu Wałęsy, które ocenił jako "niebezpieczny atak na wolność słowa w niepodległej Polsce". "Istotą tego ataku jest próba obrony linii politycznej okrągłego stołu, sojuszu środowiska Unii Wolności i  postkomunistów" - czytamy w oświadczeniu RKN.

"Zwracamy się do wszystkich, którzy pragną Polski niepodległej i  sprawiedliwej, by otwarcie stanęli po stronie prawdy. Powrót do  cenzury, do okrągłego stołu, do władzy ludzi agentury komunistycznej musi zostać potępiony" - napisali działacze Ruchu.

Innego zdania jest przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Troski o Radio Maryja, abp Sławoj Leszek Głódź, który jest zdania, że audycja nadana w Radiu Maryja i Telewizji Trwam to jeszcze jeden głos w trwającej w kraju od ponad dwóch tygodni dyskusji o lustracji.

"Od dwóch tygodni media zamieszczają krańcowe opinie na temat lustracji. Dlaczego tylko dlatego, że wypowiada się były prezydent Lech Wałęsa, jednych mamy stawiać pod ścianę, innych nagradzać? Dlaczego poddaje się ocenie tylko radio Maryja? Dlaczego nie  komentujemy audycji "Prześwietlenie" w TVN-ie albo "Prosto w oczy" pani Olejnik?" - powiedział w poniedziałek abp Głódź.

Podkreślił, że dyskusja o lustracji pojawia się we wszystkich mediach, trudno więc wyłączyć z tego tematu jedno lub oczekiwać, że nie zabierze na ten temat głosu.

"Nie wiem, co prezydent Wałęsa chciał przez to (list) powiedzieć, nie słyszałem go, nie czytałem pełnego listu" -  powiedział. "Teraz zobaczymy, kto obiektywnie ocenia media, a kto nie lubi Radia Maryja. Tak się podzielą głosy" - powiedział.

List Wałęsy powstał po sobotniej audycji, której gościem był Krzysztof Wyszkowski, były sekretarz redakcji w "Tygodniku Solidarność", choć Lech Wałęsa podkreśla, że poglądy głoszone na antenie radia raziły go już od dawna.

"Nie jestem już w stanie cicho przyglądać się pseudo-politycznym poczynaniom tego ośrodka. Nie mam nic do tematów religijnych, jestem wiernym synem Kościoła i cieszę się, gdy tematy wiary są szeroko podnoszone i docierają do ludzi, dlatego to dla mnie dramat, ze muszę krytykować rozgłośnię katolicką, ale czy można nie widzieć i nie słyszeć? Na Boga, ludzie opamiętajcie się! Boże wybacz mi, ale tego nie da się oglądać i słuchać! Przez te audycje można zwątpić w wiarę i w człowieka!" - napisał prezydent.

"Wy jedynie mówicie, a przecież wiemy doskonale jak było w czasie walki i budowania, miałem pod bokiem jednego z tych waszych bohaterów, niejakiego Wyszkowskiego. Dziś stawiacie go na piedestał zapraszając do programu, a co robił wcześniej? W czym pomógł? Bez przerwy rył, intrygował, nie wspominając spraw obyczajowych" - napisał Wałęsa.

Wałęsa podkreślił, że zawsze był zwolennikiem lustracji, jednak staranne przeprowadzenie tego procesu za czasów jego prezydentury było niemożliwe.

"A ja was znowu pytam: z kim i jak? Naokoło agenci, cwaniacy, intryganci typu waszego gościa. Administracja prezydencka to  spadek po Jaruzelskim, (...). Bez partii, zaplecza, programu i  znajomości rzeczy - co miało z tego wyjść? Do tego potrzebny był odpowiedni system i przygotowanie. Proponowałem system prezydencki z dekretami. Może wtedy bym tego dokonał, ale przecież i wtedy potrzebni byliby odpowiedni ludzie, nie dokonałbym tego sam. Macie tu wielu gości, ale tak ich dobieracie, że oglądając i słuchając waszych audycji zastanawiam się, jak z takimi ludźmi udało się doprowadzić do zwycięstwa? A dokonać lustracji..? Dlaczego łatwiej było walczyć z SB i komunistami niż was przekonać?" - pyta Wałęsa.

Wałęsa przestrzegł twórców linii programowej Radia Maryja, że "na całym świecie, podczas mych rozmów z Rodakami będę ostrzegał przed Wami, nazywając Was +grupą psycholi od Rydzyka+", będę zniechęcał do nabierania się na wasze mądrości i fatalistyczne teorie".

"Ojciec Król, Ojciec Rydzyk i całe to środowisko zostało dobrane chyba przez szatana by zniszczyć Wiarę i Polskę!" - napisał w liście Wałęsa.

Jak poinformował prezydent w poniedziałkowej rozmowie z PAP, na  razie swoje pismo przesyłał za pośrednictwem internetu; teraz będzie wysyłał list w formie tradycyjnej.

Zdaniem Wałęsy, konieczne są zmiany w radiu. "Jestem przekonany, że my ludzie wierzący musimy przymusić (Radio Maryja - PAP) do  zmiany formatu. Tu nie chodzi o cenzurę. Tak nie można uprawiać polityki. Wszystko podważają. Okrągły Stół podważają, a nie istnieliby, gdyby nie Okrągły Stół. Za zdrajców mnie i innych uważają. Ja wytrzymywałem do jakiegoś czasu, myślałem, że się nawrócą, ale się w ogóle nie nawracają" - powiedział prezydent w  poniedziałek.

Były prezydent podkreślił, że jest dla niego osobistym dramatem fakt, że musi krytykować katolicką rozgłośnię. Dodał, że ludzie związani z radiem, jeżdżąc po  świecie i wygłaszając swoje poglądy podważają autorytet Polski. Prezydent stwierdził, że  zaapelował "już do świata żeby zwrócił uwagę na tych ludzi i wyciągnął wnioski z tego co oni robią".

Wałęsa podkreślił jednocześnie, że Radio Maryja ma duże zasługi w dziedzinie krzewienia wiary. Wałęsa przyznał, że przesłał swój list do radia, jeszcze w trakcie audycji, jednak nie było "żadnej reakcji".

Adresat listu Krzysztof Wyszkowski, jest zaskoczony krytyką ze strony Lecha Wałęsy. Utrzymuje, że w sobotniej wypowiedzi dla Radia Maryja nie  atakował byłego prezydenta; przekonuje, że to on właśnie uratował "byt polityczny" pierwszego przywódcy Solidarności.

Wyszkowski powiedział, że otrzymał w niedzielę list od Wałęsy dotyczący jego wypowiedzi w Telewizji Trwam i Radiu Maryja. Według Wyszkowskiego, list miał mieć jednak inną treść niż  ten opublikowany w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej".

"To był tekst niesamowity, niesłychanie agresywny, moim zdaniem, wulgarny, nienadający się do publikacji. Z tym większym zaskoczeniem, nagle w "Gazecie Wyborczej" znajduję radykalnie przerobioną i spokojną stosunkowo wersję tego wczorajszego listu, jako wypowiedź dla "Gazety Wyborczej" i w  dodatku antydatowaną" - powiedział Wyszkowski.

Jak mówi, list otrzymał 13 lutego o godz. 11, zaś list publikowany w gazecie ma datę 12 lutego.

Dodał też, że w sobotę otrzymał od Lecha Wałęsy kopię listu skierowanego do Bogdana Borusewicza, w którym b. prezydent ma  grozić Borusewiczowi "ujawnieniem jakiś kompromitujących materiałów".

Bogdan Borusewicz, współtwórca "Solidarności", obecnie członek Zarządu Województwa Pomorskiego, zapytany, czy otrzymał taki list powiedział: "nic nie wiem na temat jakiegoś listu tego typu".

"Na początku września 1980 roku, gdy Bogdan Borusewicz razem z  Jackiem Kuroniem i grupą innych wpływowych wówczas osób, opracowywał plan ogłoszenia Lecha Wałęsy agentem Służby Bezpieczeństwa i usunięcia go z rodzącej się Solidarności. Wówczas ja sam, własną piersią obroniłem Lecha Wałęsę przed tym. To byłby wyrok śmierci wówczas" - opowiadał Wyszkowski.

"Pierwszy raz słyszę o takiej bzdurze. Aberracje Krzysztofa Wyszkowskiego sięgnęły zenitu" - skomentował te słowa Borusewicz.

Wyszkowski przekonuje, że "wobec ostatnich odkryć w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, legenda Lecha Wałęsy trzyma się tylko na ludziach mu życzliwych".

Powołuje się na artykuł z książki doktora Sławomira Cenckiewicza, historyka z IPN, "Oczami bezpieki", w którym są informacje, że w  archiwach znaleziono dokumenty, które dowodzić miały "agenturalności" tajnego współpracownika Bolka; dane dotyczące tego współpracownika odpowiadają - zdaniem Wyszkowskiego - osobie Lecha Wałęsy.

"Gdy mam do wyboru dwa świadectwa, twierdzenia Lecha Wałęsy (że materiały o jego współpracy z SB są sfabrykowane ) i analizę przeprowadzoną środkami naukowymi przez historyków IPN, to jednak skłonny jestem dawać wiarę tym badaniom fachowców" - ocenił Wyszkowski.

ks, pap