Bubel przeciw przemocy

Bubel przeciw przemocy

Dodano:   /  Zmieniono: 
O odrzucenie już w pierwszym czytaniu rządowego projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w  rodzinie wniosła opozycja w Sejmie. To kolejny przedwyborczy bubel prawny - ocenia opozycja.
Zdaniem opozycji, projekt nie wprowadza żadnych mechanizmów ochrony ofiar, a rząd przypomniał sobie o tym problemie tylko dlatego, że zbliżają się wybory.

"Projekt jest tylko deklaracją, pobożnym życzeniem (...) Na  przykład w art.1 czytamy, ze ustawa określa zadania w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie, ale na próżno ich szukać w  pozostałych artykułach, bo ich nie zapisano" - powiedziała w środę podczas debaty nad projektem posłanka Terasa Piotrowska (PO).

Skrytykowała też zapis mówiący o tym, że osoby, które służbowo powzięły podejrzenie o popełnieniu przestępstwa z użyciem przemocy w rodzinie, powinny zawiadomić policję i prokuraturę. Argumentowała, że jest to oczywiste. Posłanka podsumowując ustawę, nazwała ją bublem prawnym.

Duże emocje wśród posłów budził też zapis zakazujący stosowania przez rodziców lub opiekunów kar, które naruszałyby godność dzieci. Zdaniem posła Tadeusza Cymańskiego (PiS), pozbawia on rodziców zapisanej w kodeksie rodzinnym władzy rodzicielskiej. Posłowie pytali też, kto miałby oceniać czy konkretna kara stanowiła naruszenie godności, czy też nie i dlaczego w ustawie nie zapisano sankcji za takie zachowania.

Broniąc projektu posłanka SLD Bożena Kizińska przytoczyła dane statystyczne wskazujące na duży zasięg zjawiska przemocy w  rodzinie i tym motywowała potrzebę odrębnego aktu prawnego, który pomagałby jej przeciwdziałać.

Odpowiadając na zarzuty wicepremier Jaruga-Nowacka oświadczyła, że prace nad projektem rozpoczęły się trzy lata temu, jednak nie mógł być on wcześniej przedstawiony, bowiem napotykał liczne trudności m.in. ze strony resortu sprawiedliwości. Według niej, wprowadzone zapisy wyraźnie poprawią sytuację ofiar. Są to według niej m.in. możliwość tymczasowego aresztowania sprawcy lub zamiany aresztu na dozór policyjny pod warunkiem, że zobowiąże się on opuścić zajmowany wspólnie z ofiarą lokal. "Teraz policja mówi - nie mamy instrumentów, a ta ustawa może to zmienić" - powiedziała wicepremier.

Z kolei zapis zakazujący bicia dzieci - jak tłumaczyła - nie ma na celu ingerencji w sprawy rodziny, ale ma mieć przede wszystkim charakter edukacyjny.

Propozycji zawartych w projekcie broniły SLD, SdPl, Samoobrona i PSL.

em, pap