"Co będzie ze mną - zobaczymy"

"Co będzie ze mną - zobaczymy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Książki Stanisława Lema (wciąż wznawiane i wydawane) zostały przetłumaczone na czterdzieści jeden języków świata, a w planach są kolejne ich przekłady. A Lem jest najbardziej znanym, a co najważniejsze najbardziej cenionym piszącym Polakiem na świecie (oczywiście nie licząc Jana Pawła II, ale to już całkiem inne pisarstwo niż dzieła autora najsłynniejszych książek science-fiction XXwieku ).
W księgarniach europejskich stolic próżno można szukać dzieł Mickiewicza, Sienkiewicza, czy innego naszego Noblisty - Reymonta. A Lem jest tam prawie zawsze i co najważniejsze jego pisarstwo jest żywo obecne w świadomości zachodniego odbiorcy - czytany, dyskutowany, adaptowany (ostatnio "Solaris"). Nie mamy drugiego autora tego kalibru, dlatego cieszy nominacja do nowej nagrody Bookera, i ewentualna wygrana, na którą autor "Summy technologicznej" w pełni zasłużył. Sam Lem wypowiadał się kiedyś, że zainteresowanie jego dorobkiem na Wyspach, w porównaniu do popularności choćby w Rosji, wciąż raczkuje. Dlatego, z jednej strony dziwi wyróżnienie właśnie ze strony Brytyjczyków, z drugiej cieszy, bo to kolejny impuls, by dorobek Polaka spopularyzować.

W "Tygodniku powszechnym" z 6 lutego Lem pisze: "Na Zachodzie zaczęto mnie znów silnie wznawiać. Twierdzę zresztą, że literatura jest to zwierzę śmiertelne i 95 procent powstających na świecie książek ulega całkowitemu zapomnieniu. Biblioteka światowa, także i laureatów Nobla, to właściwie wielka nekropolia. A co będzie ze mną - zobaczymy". Póki co, zarówno literacka pozycja Lema, jak i jego autorytet są niezachwiane. A już w kwietniu nakładem Wydawnictwa Literackiego ukaże się ostatnia część ponad trzydziestotomowego zbioru jego "Dzieł zebranych" (choć dotychczasowe próby zgromadzenia dorobku pisarza kończyły się fiaskiem, krakowska oficyna dokonała cudu). Jeśli więc w czerwcu to Lem otrzyma Bookera za całokształt swej twórczości, polski czytelnik ( który ostatnio coraz rzadziej sięga po jego książki) nie będzie miał problemu ze skompletowaniem i odświeżeniem jego cennej twórczości.

Marta Sawicka