Samoobrona uprzykrza życie (aktl.)

Samoobrona uprzykrza życie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zablokowane na kilkanaście minut jedno z najważniejszych skrzyżowań w Łodzi, zdenerwowani pasażerowie tramwajów, przepychanki z policją - to protest Samoobrony zorganizowany przeciwko sytuacji w służbie zdrowia.
Akcja w Łodzi była jedną z wielu, jakie przeprowadzono w czwartek w wielu polskich miastach. Działacze łódzkiej Samoobrony nie mieli jednak zgody na jej organizację.

W proteście uczestniczyło ok. 50 osób. Wiele z nich niosło związkowe flagi i transparenty. Na jednym z nich można było przeczytać, że "Rząd się sam wyleczy. Zrup (pisownia oryginalna - PAP) tak samo i problem z głowy".

Protestujący przeszli spod budynku domu handlowego Central II, gdzie się zbierali, na jedno z najważniejszych skrzyżowań miasta - al. Mickiewicza i al. Kościuszki. Tam początkowo przechodzili po pasach na przejściach dla pieszych, ale wkrótce weszli na skrzyżowanie. Policja kierowała ruchem samochodów, ale tramwaje musiały czekać na odblokowanie torów.

Po kilkunastu minutach akcja została zakończona, a działacze Samoobrony udali się w kierunku urzędu wojewódzkiego, gdzie chcieli złożyć petycję na ręce wojewody łódzkiego. Na ul. Piotrkowskiej zostali otoczeni przez oddziały prewencji. Policja wylegitymowała część protestujących i po drobnych przepychankach zdecydowała, że mogą iść dalej chodnikiem.

Uczestniczący w proteście poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratury na, jego zdaniem, nieprawidłowe zachowanie policjantów.

Funkcjonariusze prewencji zablokowali również wejście do budynku urzędu wojewódzkiego, wpuszczając do środka jedynie delegację protestujących. Petycję od działaczy Samoobrony przyjął dyrektor generalny UW Gabriel Szkudlarek. Odbierając ją zwrócił uwagę Łyżwińskiemu, że Samoobrona złamała prawo, organizując nielegalnie protest. Mimo to petycja została przyjęta. Po jej wręczeniu manifestanci rozeszli się.

Jak informuje policja, w regionie łódzkim protestowano również w Piotrkowie Trybunalskim. Nie doszło tam jednak do blokady ulic, a pikieta odbyła się na chodniku przez lokalnym oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia.

**************************************************************

Zakończyły się pikiety przedstawicieli dolnośląskiej Samoobrony, które odbyły się w czwartek we Wrocławiu, Wałbrzychu i Legnicy. Był to protest przeciwko projektowi ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej.

Największa pikieta, z udziałem około 100 osób, miała miejsce w  Wałbrzychu. Tam uczestnicy przemaszerowali z dworca PKS pod budynek delegatury Urzędu Wojewódzkiego w mieście. Jak powiedział PAP organizator protestu Grzegorz Kołacz, w Wałbrzychu wzięli w nim udział także pielęgniarki i lekarze.

Natomiast we Wrocławiu w pikiecie nie uczestniczyli przedstawiciele środowisk medycznych. Jak powiedział PAP przewodniczący dolnośląskiej Samoobrony Jerzy Żyszkiewicz, o  proteście zawiadomiono m.in. Związek Zawodowy Pielęgniarek i  Położnych. W Legnicy Samoobrona pikietowała Urząd Miejski. Uczestnicy wręczyli prezydentowi miasta i staroście powiatowemu apel partii dotyczący konieczności zmian w zarządzaniu służbą zdrowia.

******************************************************

Około pół godziny trwała w czwartek w południe blokada przejścia dla pieszych i wjazdu na most przez Wisłę w Płocku zorganizowana przez Samoobronę.

W proteście przeciwko rządowym planom restrukturyzacji i  prywatyzacji Zakładów Opieki Zdrowotnej uczestniczyło około 50 działaczy tej partii z Mazowsza, z jej szefem Andrzejem Lepperem. Wśród protestujących była jedna pielęgniarka z Warszawy.

Blokada przejścia dla pieszych i mostu nie spowodowała większych utrudnień w ruchu. Policja zorganizowała wcześniej objazdy na most w Płocku. Wstrzymała też czasowo wyjazd autocystern z terminalu paliwowego PKN Orlen.

"Problem publicznej służby zdrowia powinien zostać rozstrzygnięty w Sejmie. Potrzebna jest na ten temat uczciwa debata. Na razie to się nie udało, dlatego zdecydowaliśmy się na taką formę protestu, która ma zasygnalizować wszystkim Polakom istniejący problem. Kłopoty służby zdrowia to nie jest problem pielęgniarek, salowych i lekarzy, tylko nas wszystkich" - powiedział Lepper PAP.

Według Leppera, długofalowym rozwiązaniem problemów służby zdrowia byłoby jej dofinansowanie z oszczędności m.in. na pensjach parlamentarzystów i w administracji państwowej. "To jest sprawa pieniędzy dla służby zdrowia. My pokazujemy, gdzie one są. Można je znaleźć w obniżeniu o 30 proc. kosztów utrzymania Sejmu i  Senatu, łącznie z pensjami posłów i senatorów, obniżeniu kosztów utrzymania urzędów administracji rządowej, samorządów, rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Także z bieżącej prywatyzacji, która jeszcze się odbywa, 20-30 proc. powinno zostać przeznaczone na służbę zdrowia. Są też rezerwy w Narodowym Banku Polskim" -  podkreślił Lepper.

Do blokady nie dołączyły się pielęgniarki i położne z płockiego SPZOZ, które uznały, że akcja ma charakter kampanii wyborczej. "Zostałyśmy poinformowane telefonicznie dzień wcześniej o  planowanym przez Samoobronę proteście. Jak organizuje się taką akcję, to trzeba się spotkać i porozmawiać merytorycznie o  faktycznych problemach. Myślę, że takim działaniem Samoobrona robi sobie kiełbasę przedwyborczą" - powiedziała PAP przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych w płockim Szpitalu Miejskim św. Trójcy Katarzyna Turek.

Sejm odrzucił 16 lutego rządowy projekt ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji ZOZ-ów. Zakładał on m.in. udzielenie publicznym szpitalom pożyczki z budżetu państwa, wstrzymanie egzekucji komorników w ZOZ-ach oraz umorzenie części długów. W  ostatni piątek do Sejmu projekt tej ustawy wniósł prezydent Aleksander Kwaśniewskiego. Prezydencki projekt jest uzupełniony o  poprawki, których minister zdrowia Marek Balicki nie zdążył zgłosić w Senacie. Przewiduje on nie tylko pożyczki z budżetu państwa (na ten cel zagwarantowano 2,2 mld zł w tegorocznym budżecie), ale też m. in. umorzenie części długów ZOZ-ów.

ss, pap