Marek D. oskarża prezydenta! (aktl.)

Marek D. oskarża prezydenta! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powodem mojego aresztowania było uniemożliwienie dywersyfikacji dostaw ropy do Polski - miał zeznać przed komisją orlenowską lobbysta Marek D. Jego zdaniem, stało się to za sprawą wpływów Kancelarii Prezydenta.
"Dochnal twierdzi, że w dniu zatrzymania go przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego na lotnisku Balice w Krakowie, miał podpisać kontrakt z kazachską firmą na dostawy ropy, które pokryłyby całe zapotrzebowanie Rafinerii Gdańskiej - czyli ok. 5 mln ton" - relacjonował członek komisji Antoni Macierewicz (RKN). Posiedzenie komisji było zamknięte dla mediów.

Spółka Marka D. Larchmont Capital stałaby się pośrednikiem dostaw ropy, które w znacznym stopniu uniezależniłyby Polskę od dostaw rosyjskich. Jak relacjonował Macierewicz, podpisanie takiego kontraktu mogłoby "polepszyć polską sytuację, jeśli chodzi o dostawy ropy, ale równocześnie pogorszyłoby możliwości i sytuację Jana Kulczyka". "Marek D. wiąże tę sytuację z działalnością Kancelarii Prezydenta państwa" - powiedział Macierewicz.

Bariery dobroczynności Marka D.

Biznesmen zeznał też, że w połowie lat 90. zerwał współpracę z fundacją Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier" z powodu "osób, które do tej fundacji przychodziły i wracały mimo tego, że były wypraszane". Mieli to być znajomi prezydenta, którzy zasługiwali na bardzo negatywne miano. "Padło sformułowanie dotyczące mokrej roboty" - powiedział Macierewicz.

W połowie lat 90. odbywały się spotkania Jolanty Kwaśniewskiej z firmami, które zabiegały o pomoc polityczną, bądź gospodarczą ze strony państwa w zamian za wsparcie na rzecz Fundacji "Porozumienie bez barier" - mówił komisji śledczej Marek D., który będąc członkiem Rady fundacji organizował takie spotkania. Wie też o nich przez osoby z Kancelarii Prezydenta. Twierdził, że jest gotowy udostępnić dokumenty dotyczące spotkań - relacjonował Roman Giertych (LPR).

D., przyjaciel Putina

W czasie przesłuchania Marek D. wielokrotnie miał podkreślał swą znajomość z Putinem. Twierdził, że zawarł ją na początku lat 90 w związku z prywatyzacyjną działalnością firmy Proxy w Petersburgu w 1991 r. Pochwalił się, że podczas jego uroczystości urodzinowej Władimir Ałganow przekazywał mu życzenia od prezydenta Putina.

Ałganowem pojawia się też w innym wątku zeznań świadka. Twierdził on bowiem - relacjonował zeznania D. Roman Giertych - że w 2002 roku zwrócili się do niego Kulczyk i były prezes PKN Orlen Zbigniew Wróbel, by skontaktował się z Łukoilem i Władimirem Ałganowem i przekonał ich, że Kulczyk ma na tyle mocne umocowanie polityczne, by doprowadzić do sprzedaży Rosjanom Rafinerii Gdańskiej i PKN Orlen. To umocowanie polityczne miało być od  prezydenta Kwaśniewskiego.

Zdaniem Macierewicza, przesłuchanie Marka D. świadczy o tym, że Władimir Ałganow "łączył interesy Kulczyka i Marka D. i w sprawie Orlenu oraz tzw. mostów energetycznych odegrał bardzo istotną rolę".

Teraz prezydent

Zarówno Macierewicz, jak i wiceprzewodniczący komisji Roman Giertycha (LPR) uważają, że po przesłuchaniu Marka D. przesłuchanie prezydenta będzie "znacznie ciekawsze" i "nieporównanie bardziej istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa i podstawowych interesów Polski". "Jeśli zostaną uszczegółowione i potwierdzą się zeznania złożone przez D., zgodnie z którymi Kancelaria Prezydenta w sposób zasadniczy wpłynęła na jego aresztowanie, by uniemożliwić dywersyfikację ropy do Polski, to jest to zarzut o olbrzymim ciężarze gatunkowym" - mówił Macierewicz.

Łapówki dla Kaczmarka?

Według innego członka komisji, Andrzeja Różańskiego (SLD), Marek D. zeznał też, że miał przekazać 1 milion dolarów łapówki Wiesławowi Kaczmarkowi - 250 tys. dolarów przelał na konto, resztę dał gotówką "administratorowi rachunku Kaczmarka", który miał być za to przychylny przy prywatyzacji cementowni Ożarów. D., jak relacjonował poseł Różański, D. potwierdził też, że słyszał od jednego z wiceprezesów rosyjskiego Łukoila o 7 mln dolarów łapówki, jaką miał wziąć Kaczmarek za pomoc przy prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.

Konstanty Miodowicz (PO) komentując informację dotyczącą łapówek dla Kaczmarka powiedział, że na jego miejscu nie wyśmiewałby pojawiających się sygnałów o tym, że były minister skarbu był zaangażowany w przedsięwzięcia korupcyjne. "Ja na jego miejscu byłbym w bardziej poważnym nastroju. Nie ma dymu bez ognia" - ocenił.

Jednak skwitował zeznania Marka D. stwierdzeniem: "D. jawi się jako osoba, która odgrywała na tym świecie niemal kluczową rolę. Kontaktowała się z najważniejszymi w naszym regionie postaciami. Brakuje mi w tym wszystkim pocztu kardynałów, którzy by byli partnerami do rozmów pana D.".

Lobbysta Marek D. chciał ujawnienia swoich zeznań, bowiem - jak twierdzi - tylko publiczne zeznanie zapewni bezpieczeństwo jemu i  jego rodzinie. Prokuratura w Łodzi, która prowadzi śledztwo w jego sprawie, nie zgodziła się jednak, by  Marek D. był przesłuchiwany w obecności dziennikarzy.

em, pap