Prezydent nie wszystkich UB-eków

Prezydent nie wszystkich UB-eków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Kwaśniewski nas rozszyfrował. Błyskotliwie i przenikliwie. Jesteśmy ubekami. Najdłużej współpracuje z UB-ecją Bronisław Wildstein. Przez lata był zakamuflowany tak dobrze, że aż inni ubecy donosili na niego do centrali, a nawet zamordowali mu przyjaciela.
Zdekonspirował się dopiero niedawno. Wszak to on wyniósł z IPN ubecką - nomen-omen - listę agentów, realizując tym samym tak zwany testament Kiszczaka. Dobrze, że spostrzegła to "Gazeta Wyborcza", znany wróg wszelkich generałów i "Ketmanów".

Wyjątkowo przebiegłym UB-ekiem jest również Maciej Rybiński. Na polecenie wyższych szarż wkręcił się do otoczenia Kwaśniewskiego już w dawnych czasach, gdy przyszły prezydent kierował redakcją ITD. Swe zadanie spełniał na tyle dobrze, że ze śledzonym przez siebie obiektem pił wódkę, a nawet sikał na śniegu. Niepomny wspólnego sikania, ośmiela się teraz prezydenta krytykować.

Groźnym agentem jest też Paweł Śpiewak. Tu sprawa jest jednoznaczna. Facet jest na tyle bezczelny, że kryptonimu używa jako nazwiska. Podobnie czyni zresztą niejaki Mazurek. Podobno porucznik.

Wyliczanie innych UB-eków zajęłoby jeszcze trochę czasu. Po co, skoro sprawa jest oczywista. Większość dziennikarzy "Wprost" skrywa swe powiązania z Urzędem pod płaszczykiem prymitywnie antykomunistycznych przekonań. Oczywiście, nie mogą być one prawdziwe, skoro naczelny był działaczem PZPR, co tak słusznie oburza prezydenta. Nas zresztą też.

Zespół tygodnika Wprost nie ma prawie nic na swą obronę. Zapewne tym chętniej Aleksander Kwaśniewski spotka się z nami w sądzie, by obnażyć nasze UB-eckie oblicza. Gdyby mu się to jednak nie udało, niech szykuje dużą kasę na odszkodowania. A Pierwsza Dama musi być przygotowana na to, że jej fundacja nie zobaczy z tych pieniędzy nawet złotówki. Ale może znowu Dochnal coś odpali?

Igor Zalewski