Rok po madryckich zamachach (aktl.)

Rok po madryckich zamachach (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Uczestnicy madryckiego szczytu przeciwko terroryzmowi, wśród nich premier Marek Belka, złożyli hołd ofiarom krwawego zamachu terrorystycznego z 11 marca 2004 roku.
Miejscem uroczystości był tzw. Las Nieobecnych, złożony z oliwek i cyprysów i zasadzony na sztucznie usypanym wzgórzu w starym madryckim parku Retiro.

Pod hiszpańską flagą, opuszczoną do połowy masztu, u stóp wzgórza kwiaty od narodu złożył król Hiszpanii Juan Carlos z małżonką, królową Zofią.

Las Nieobecnych to nowe sanktuarium, znajdujące się kilkaset metrów od stołecznego dworca kolejowego Atocha, gdzie równo rok temu doszło do masakry, gdy terroryści wysadzili kolejno dwa pociągi z ludźmi jadącymi do pracy.

Dla upamiętnienia każdej ze 192 śmiertelnych ofiar zasadzono jedno drzewko.

Pamięć ofiar uczczono pięcioma minutami całkowitej ciszy. Cisza zaległa na ulicach, placach i dworcach.

Krótka uroczystość w Lesie Nieobecnych odbyła się bez przemówień. Młoda wiolonczelistka odegrała utwór katalońskiego kompozytora Pau (Pablo) Casalsa - "Śpiew ptaków".

W Parku Retiro zebrali się król Hiszpanii Juan Carlos z  królową Zofią i następcą tronu księciem Filipem, premier Hiszpanii Jose Luis Rodrigues Zapatero, sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, król Maroka Mohamed VI oraz wielu spośród obecnych i byłych szefów państw i rządów, którzy uczestniczyli w czwartek w szczycie madryckim.

Piątek 11 marca, rocznica madryckich zamachów, jest w Hiszpanii dniem żałoby narodowej.

W Madrycie, o godzinie 7.37, dokładnie w momencie, gdy w zeszłym roku wybuchła pierwsza z dziesięciu bomb, rozległo się bicie 650 kościelnych dzwonów.

W piątek wieczorem hiszpańska para królewska i członkowie rządu wezmą udział w uroczystej mszy żałobnej w madryckiej katedrze Almudena.

Rok temu, 11 marca 2004, seria wybuchów wstrząsnęła madryckimi stacjami kolejowymi. W tym najkrwawszym zamachu terrorystycznym w dziejach Hiszpanii zginęło ponad 190 osób, w tym czworo Polaków, a ponad 1,5 tysiąca zostało rannych.

Kilkanaście ładunków wybuchowych podłożono w zatłoczonych pociągach podmiejskich, którymi dziesiątki tysięcy ludzi codziennie udaje się do biur, fabryk i szkół w Madrycie.

Nie było żadnego ostrzeżenia, a bomby zdetonowano w ciągu kilku minut za pomocą urządzeń podłączonych do telefonów komórkowych.

Tuż po zamachu, ówczesny centroprawicowy rząd premiera Jose Marii Aznara twierdził, że za masakrą stoją separatyści z baskijskiej organizacji ETA, nie zaś terroryści islamscy.

Socjalistyczna opozycja oskarżyła rząd o umyślne wprowadzanie w  błąd opinii publicznej, aby nie stracić w oczach wyborców przed zbliżającymi się wtedy wyborami parlamentarnymi.

Według opozycji, władza chciała ukryć, że zamachy są odwetem za  wysłanie wojsk hiszpańskich do Iraku, co rząd zrobił pomimo sprzeciwu ogromnej większości społeczeństwa.

W rezultacie tych oskarżeń opozycji, konserwatyści ponieśli niespodziewaną porażkę wyborczą, a władzę przejął socjalistyczny rząd Jose Luisa Rodrigueza Zapatero, który szybko wycofał wojska z  Iraku i zmienił politykę kraju z "proamerykańskiej" na bardziej "proeuropejską".

Dziś nie ma wątpliwości, że autorami zamachów byli islamscy terroryści. Po ośmiu miesiącach śledztwa policja hiszpańska nie  znalazła żadnych dowodów na istnienie związków między ETA a  zamachami w Madrycie. Sędzia śledczy, Juan del Olmo, do tej pory postawił zarzuty 76 osobom, z których 25 (w większości Marokańczycy), wciąż przebywa w więzieniu.

Okoliczności zamachu bada specjalna komisja hiszpańskiego parlamentu, która przesłuchała już kilkadziesiąt osób, w tym premiera Zapatero oraz byłego szefa rządu, Aznara.

Zapatero zeznał przed komisją, że zgodnie z informacjami wszystkich służb specjalnych, sprawcy zamachów należeli do siatki muzułmańskich terrorystów i oskarżył były rząd o okłamywanie opinii publicznej, zaś Aznar bronił tezy tajnego porozumienia między ETA i muzułmańskimi terrorystami.

ss, pap