"Constantine", film opowiadający o egzorcyście (granym przez Keanu Reevesa) powstrzymującym siły zła przed zawładnięciem światem, wpisuje się w bardzo obecnie modny trend w Hollywood kręcenia filmów opartych na komiksach. Takie produkcje cechuje rozmach połączony z szablonem. Pierwszy element "Constantine" spełnia bez trudu - akcja płynnie przeskakuje między niebem i piekłem, a nasz świat jawi się niczym tygiel, w którym dochodzi do ciągłego starcia sił piekielnych i niebiańskich. Gorzej wychodzi Lawrencowi oddanie czarno-białego świata charakterystycznego dla komiksu. Reżyser starał się wzbogacić głównych bohaterów, rozbudować ich osobowości. W efekcie wyszła hybryda - film jest głębszy niż komiks, ale płytszy niż przeciętny film fabularny. Taka próba rozszerzenia konwencji nie sprawdza się i obniża wartość filmu.
W Ameryce "Constantine" okazał się sukcesem. Na film oparty na komiksie bogato wykorzystującym wątki religijne walą tłumy. W ciągu miesiąca zarobił on 60 mln dolarów, ciągle utrzymuje się w pierwszej dziesiątce tamtejszego box-office'u. Zobaczymy, jak zareagują na niego wychowani w duchu katolicyzmu Polacy.
Agaton Koziński
"Constantine" ("Constantine"), reż. Francis Lawrence, USA, 2005