Wałęsa wystąpił o swoją teczkę (aktl.)

Wałęsa wystąpił o swoją teczkę (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były prezydent Lech Wałęsa złożył we wtorek po południu w gdańskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej wniosek o udostępnienie swojej teczki.
Zaznaczył, że robi to, aby udowodnić, że poglądy głoszone na antenie Radia Maryja o jego agenturalności są nieprawdą.

"Ja tylko chcę teraz udowodnić tym, którzy tyle lat mnie opluwają, że dość zabawy, że odpowiecie teraz za swoje czyny, szczególnie ojciec Rydzyk (?) Chcę udowodnić, szczególnie ojcu Rydzykowi, że kłamał a ja go ostrzegałem, żeby nie kłamał. Chcę dać Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji też dowody na to, by  mogła podjąć decyzję, jeśli Rydzyk nie uspokoi się" - argumentował Wałęsa.

"Nie miałem wyjścia, gdyby nie Rydzyk, nie robiłbym tego, dlatego, że to wstyd dla mnie, to jest hańba, że się mam tłumaczyć" - dodał. Wałęsa nie wykluczył, że jako chrześcijanin wybaczy o. Rydzykowi, jeśli ten przeprosi go. "Ale nie może dalej tak robić, nie może niszczyć w 25-lecie 'Solidarności' i przywódcy (?) Ja kierowałem tą walką, no przecież to trzeba być chorym, by  pomyśleć, że ja byłem po tamtej stronie. Agent rozbija komunizm, przecież to jest chore, no ale do tego doszło, że trzeba to  udowadniać" - powiedział.

Były prezydent podał także Instytutowi nazwiska osób, które miały udział przy tworzeniu dokumentów na jego temat, aby - jak podkreślił - ułatwić pracę IPN. "Ja wiem, kim byłem i co robiłem. Natomiast nie wiem, co tam jest. Ja się nie obawiam niczego, dlatego, że walczyłem jak lew całe życie" - zaznaczył Wałęsa.

Po programie "Rozmowy niedokończone" z udziałem byłego sekretarza redakcji "Tygodnika Solidarność" Krzysztofa Wyszkowskiego b. prezydent publicznie skrytykował radio za sposób "uprawiania polityki" i wniósł o odebranie mu statusu nadawcy publicznego (który m.in. zwalnia z wysokiej opłaty koncesyjnej). Wyszkowski -  jak wynika z analizy programu - uznał, że główne postaci z  opozycji uczestniczyły w "zmowie Okrągłego Stołu" i oskarżył je o  działalność agenturalną.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ukarze Radia Maryja, mimo że - jak uznał Departament Programowy KRRiT - nadawca ten nie  zachował standardów etyki dziennikarskiej i wielostronności opinii w audycji o lustracji, wyemitowanej 12 lutego. "Uznając prawo nadawcy do krytyki osób życia publicznego i do przedstawiania najcięższych nawet zarzutów, należy pamiętać, że każdy postawiony zarzut musi być rzetelnie udokumentowany. Jeśli nadawca nie może udokumentować stawianych zarzutów i oskarżeń, nie powinien dopuścić, by pojawiły się one na antenie" - podano w ocenie.

Jak wyjaśnił PAP wiceprzewodniczący KRRiT Aleksander Łuczak, Rada wyda oświadczenie, w którym zwróci Radiu Maryja uwagę na temat jego programów. "Za poglądy nie możemy nikogo ukarać, zawiesić czy  odebrać statusu nadawcy społecznego" - dodał. Zaznaczył jednak, że  w jego przekonaniu Radio Maryja "przekracza granice dobrego tonu". Łuczak wyjaśnił, że chodzi mu jedynie o programy społeczno- polityczne Radia Maryja, a nie audycje i religijne.

"Na razie jest za wcześnie na odpowiedź, czy IPN uzna Lecha Wałęsę za pokrzywdzonego w myśl przepisów ustawy o IPN" - tak prezes IPN Leon Kieres skomentował zapowiedź złożenia przez b. prezydenta wniosku o udostępnienie jego teczki. Udostępnienie jej byłoby równoznaczne z uznaniem go za pokrzywdzonego.

Ustawa o IPN mówi, że statusu pokrzywdzonego nie można nadać temu, kto najpierw był inwigilowany przez służby specjalne PRL, a  potem został ich agentem. Z kolei ten, kto najpierw był agentem, a  potem zerwał współpracę i był inwigilowany, otrzymuje status pokrzywdzonego - IPN przyznaje go, bo tak nakazał w styczniu 2005 r. Naczelny Sąd Administracyjny. W przygotowywanej w IPN nowelizacji ustawy proponuje się, by osoby, które były agentami kiedykolwiek, nie mogły być uznawane za pokrzywdzonych. 23 marca nowelizację taką ma przyjąć kolegium IPN. Statusu pokrzywdzonego nie można też nadać w sytuacji, gdy w IPN nie zachowały się żadne akta służb PRL o danej osobie.

Pytany, czy oczyszczenie b. prezydenta w 2000 r. przez Sąd Lustracyjny z zarzutu agenturalności nie przesądza pozytywnego rozpatrzenia wniosku Wałęsy, Kieres odparł: "My nie lustrujemy; my  sprawdzamy, czy dana osoba może mieć status pokrzywdzonego - a  jest nim ten, o kim służby specjalne PRL zbierały informacje. Jeśli takie dokumenty znajdziemy w archiwach IPN, przyznamy panu prezydentowi status pokrzywdzonego".

ss, ks, pap