Żemek: Likwidacja FOZZ to bezprawie (aktl.)

Żemek: Likwidacja FOZZ to bezprawie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Główny oskarżony w procesie FOZZ Grzegorz Żemek przez kilka godzin ustosunkowywał się do repliki prokuratury pod jego adresem. Powtarzał to, co stwierdził już wcześniej w swoim "ostatnim słowie".
Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował w środę proces w sprawie afery (FOZZ). Po wystąpieniu Żemka prokuratura krótko replikowała na wystąpienie Janiny Chim i jej adwokata.

Żemek przekonywał, że FOZZ musiał działać zgodnie z panującymi na  rynku zasadami, a nie wyimaginowanymi standardami. Tłumaczył, że w  okresie transformacji ustrojowej wiele spraw załatwiano w sposób nieformalny. "Nie wszystko było załatwiane formalnie, +czarno na  białym+" - powiedział.

Przyznał, że w aktach sprawy brakuje dowodów na to, że  działalność FOZZ była sterowana, m.in. przez służby specjalne. "Wynika to z tego, że dowody zbierano +przeciwko Żemkowi+, a nie +w sprawie+; zresztą dowody wątpliwej jakości" - mówił.

Jego zdaniem, sam sposób likwidacji FOZZ był niezgodny z prawem, m.in. dlatego, że nigdy nie powstał plan likwidacji. "Były naciski, by zlikwidować Fundusz w ciągu trzech miesięcy, i  precyzyjne wytyczne, jak to zrobić" - powiedział Żemek.

Wyjaśniał, że działania FOZZ w wielu aspektach były eksperymentem ekonomicznym. "Sama idea to był już eksperyment. Kiedy FOZZ powstał, było jasne, że ma w ciągu 10 lat kupować dług; najpierw nauczyć się tego i wdrożyć to, a potem mieć z tego efekty" - powiedział.

Dodał, że uczestniczył w działalności FOZZ-u ponad rok i był to  zbyt krótki czas, by wykazać efekty jego działalności "w sposób uporządkowany". "Powiedziano na tej sali, że jestem bałaganiarzem. Być może. Moja żona pewnie by się z tym zgodziła, ale ona zawsze mówi, że przynajmniej wiem, gdzie co jest. Wiedziałem także, gdzie co jest w FOZZ-ie. Gdyby pozwolono mi osobiście go rozliczyć, nie  byłoby problemu i tego procesu" - przekonywał.

Prokuratura nie replikowała na jego kilkugodzinne wystąpienie.

Prok. Hanna Więckowska i Beata Sawicka-Felczak ustosunkowały się w środę krótko do wystąpienia Janiny Chim i jej adwokata Czesława Jaworskiego. Na poprzedniej rozprawie przekonywali oni, że Chim obarczono odpowiedzialnością nie za swoje czyny.

Przedstawicielki prokuratury wskazywały, że oskarżona nie była biernym pracownikiem, lecz aktywnie uczestniczyła w transakcjach i  mimo że formalnie nie pełniła funkcji księgowej, miała odpowiednie pełnomocnictwa i była zobowiązana do precyzyjnego dokumentowania transakcji, czego nie robiła.

Na kolejnej rozprawie - 22 marca - do repliki prokuratury ustosunkuje się Chim. "Ostatnie słowo" będą mogli wygłosić także Dariusz Przywieczerski, Krzysztof Komornicki i Zbigniew Olawa. Jeśli z tego nie skorzystają, sąd zamknie proces i poda termin ogłoszenia wyroku.

W wyniku największej nierozliczonej afery gospodarczej III RP, za  jaką uważa się aferę FOZZ, Skarb Państwa miał w latach 1989-1990 stracić 354 mln zł.

ks, pap