5 lat więzienia dla amerykańskiego szpiega (aktl.)

5 lat więzienia dla amerykańskiego szpiega (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na 5 lat więzienia za szpiegostwo na rzecz wywiadu USA w latach 1993-1996 Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie (WSO) powtórnie skazał byłego oficera Wojskowych Służb Informacyjnych ppłk. rez. Zbigniewa Sz.
Na 5 lat więzienia i degradację za  szpiegostwo na rzecz wywiadu USA w latach 1993-1996 Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie (WSO) powtórnie skazał byłego oficera Wojskowych Służb Informacyjnych ppłk. rez. Zbigniewa Sz.

Wyrok, który zapadł w piątek, jest nieprawomocny. Poinformował o  nim wiceprezes WSO, sędzia Sławomir Puczyłowski.

Z powodu tajności sprawy nie podał żadnych szczegółów. Powiedział tylko, że paragraf Kodeksu karnego, z którego skazano Sz., mówi o  udzielaniu obcemu wywiadowi wiadomości, których przekazywanie "może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej". Grozi za to nie mniej niż 3 lata więzienia.

W Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie nie chciano ujawnić ani tego, jakiego wyroku żądała wobec Sz., ani czy  będzie apelowała. Można się zaś spodziewać apelacji obrony.

Sz. - nadzorującego w WSI attache wojskowych za granicą -  zdemaskował w 1996 r. Urząd Ochrony Państwa. Ujawnił to w maju 1999 r. dziennik "Życie", według którego Sz., który był zastępcą szefa Biura Ataszatów Wojskowych, współpracował za pieniądze z  wywiadem USA.

Według "Życia", ówczesne polskie władze, w tym prezydent Aleksander Kwaśniewski, podjęły decyzję, że szpieg nie stanie przed sądem i zgodziły się tym samym na wyjazd Sz. do USA. "Za  moją wiedzą żaden szpieg jeszcze nie uciekł" - tak komentował sprawę prezydent. Dodał, że "tamta decyzja była całkowicie w  gestii wywiadu". Józef Oleksy, który do lutego 1996 r. był premierem, mówił zaś, że znał sprawę, ale decyzja o  wypuszczeniu szpiega "nie była decyzją szczebla prezydenckiego". Sprawy nie chcieli wtedy komentować Zbigniew Siemiątkowski -  wówczas szef MSW nadzorujący służby specjalne, ani ówczesny szef MON Stanisław Dobrzański.

Jeszcze przed wydrukowaniem swego artykułu, dziennikarze "Życia" złożyli doniesienie o szpiegu do prokuratury wojskowej. Wszczęła ona śledztwo, a za Sz., który wyjechał do USA, wydano list gończy.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła wtedy - z doniesienia prezydenckiego ministra Ryszarda Kalisza - śledztwo w sprawie ujawnienia przez dziennik "Życie" tajemnicy państwowej. Od 2000 r. - kiedy wobec autorów tekstu "Życia" na temat Sz. sformułowano akt oskarżenia - nie ruszył ich proces. Grozi im do 5 lat więzienia.

W 2003 r. Sz. wrócił do Polski - po wystawieniu mu listu żelaznego przez Wojskowy Sąd Okręgowy. Gwarantuje mu on, że  pozostanie na wolności, a do więzienia trafi dopiero po  prawomocnym wyroku skazującym. Sz. może wyjechać z Polski - do  czego ma prawo dzięki listowi żelaznemu. Wydanie listu sąd tłumaczył tym, że bez niego podejrzany najpewniej w ogóle nie  stawiłby się w Polsce.

Wkrótce potem WSO skazał Sz. na 5 lat więzienia, ale Sąd Najwyższy nakazał w 2004 r. powtórzenie procesu, bo dopatrzył się "uchybień natury procesowej".

W tygodniku "Wprost" w artykule Agent non grata napisaliśmy, że wracając do Polski z USA, Sz. złamał zasady programu ochrony zdekonspirowanych agentów CIA, które wymagają konsultacji każdego ważnego kroku z wywiadem USA. Pisaliśmy, że po wyroku realne staje się pociągnięcie do odpowiedzialności karnej "tych, którzy umożliwili mu ucieczkę". Według polskiego prawa, każdy -  niezależnie od pełnionej funkcji - ma obowiązek "niezwłocznego zawiadomienia" prokuratury o groźnym przestępstwie (np. szpiegostwie), o którym ma "wiarygodną wiadomość". Inaczej naraża się na karę do 3 lata więzienia.

W 1999 r. UOP zatrzymał trzech wyższych rangą oficerów WSI pod  zarzutem szpiegostwa na rzecz ZSRR i Rosji. Dwóch z nich skazano już prawomocnie - Czesława W. -  na 4 lata więzienia i degradację, a Zbigniewa P. - na 3 lata więzienia i degradację. Prokuratura wojskowa zapewniała, że sprawy tych trzech oficerów nie miały ze  sobą związku.

ss, pap