Dramatyczna środa po wielkiej sobocie (aktl.)

Dramatyczna środa po wielkiej sobocie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska wygrała 1:0 z Irlandią Północną po strzale Macieja Żurawskiego w 86. minucie w meczu 6. grupy eliminacji piłkarskich mistrzostw świata.
Polska - Irlandia Płn. 1:0 (0:0)

Bramka: Maciej Żurawski (86) Żółte kartki: Sebastian Mila (Polska); James Quinn, David Healy, Jeff Whitley, Colin Murdock, Christopher Baird (Irlandia Płn.) Sędziował: Peter Froejdfeldt (Szwecja). Widzów: 13,5 tys.

Polska: Jerzy Dudek; Marcin Baszczyński, Jacek Bąk, Tomasz Kłos, Tomasz Rząsa (45+1-Tomasz Kiełbowicz); Bartosz Karwan (74-Grzegorz Rasiak), Mirosław Szymkowiak, Radosław Kałużny (67-Sebastian Mila), Jacek Krzynówek; Maciej Żurawski, Tomasz Frankowski.

Irlanda Płn.: Maik Taylor; Christopher Baird, Mark Williams (88- Stuart Elliott), Aaron Hughes, Colin Murdock, Anthony Capaldi; Keith Gillespie, Jeff Whitley, Steven Davis; James Quinn (35-Waren Feeney), David Healy (80-Andrew Smith)

Podobnie jak to było przed czterema dniami, tak i przed meczem z Irlandią Płn. odbyła się krótka ceremonia wręczenia Diamentowej Odznaki. Tym razem z rąk prezesa PZPN Michała Listkiewicza otrzymał ją wielokrotny reprezentant kraju Lucjan Brychczy. Swoją małą uroczystość miał także Jerzy Dudek, który z okazji 50. występu w barwach narodowych dostał Diamentową Paterę.

Pamiętając udany początek meczu z Azerbejdżanem Polacy i tym razem od początku nacisnęli na rywali i już w piątej minucie goście byli w opałach. Rzut wolny z 20 metrów wykonywał Maciej Żurawski, a mocno uderzoną piłkę z trudem przeniósł nad poprzeczką Maik Taylor. Chwilę później na strzał z dystansu zdecydował się Jacek Krzynówek, ale zagranie było nieudane.

Po raz pierwszy swoje umiejętności Jerzy Dudek musiał pokazać po dwunastu minutach gry, broniąc strzał Jamesa Quinna. Chwilę później polski bramkarz z trudem interweniował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kolejne dwie akcje na połowie polskiego zespołu także pokazały, że Irlandczycy nie przyjechali do Warszawy aby tylko się bronić.

Wiadomo już było, że o trzy punkty nie będzie łatwo. Irlandczykom skutek przynosiła defensywna taktyka z piątką obrońców. Podopieczni Pawła Janasa nie mogli przebić się przez tę  zagęszczoną linię obronną gości, którzy zmuszali Polaków do  typowej dla brytyjskiego futbolu twardej walki. Mocnym punktem irlandzkiego zespołu był bramkarz Maik Taylor, który po 25 minutach gry wybronił strzał głową Żurawskiego z kilku metrów.

Do końca pierwszej połowy polski zespół nie znalazł już pomysłu na strzelenie gola. W przerwie Paweł Janas nie dokonał żadnych zmian i początek drugiej części spotkania przypominał pierwsze 45 minut. Polacy dalej starali się atakować, a Irlandczycy skutecznie bronili się i w miarę możliwości kontratakowali. Po kwadransie drugiej połowy najbardziej dogodną okazję miał Bartosz Karwan, który będąc na czystej pozycji strzelił zbyt lekko.

W miarę upływu czasu Janas decydował się na wzmocnienie ofensywy swojego zespołu. W miejsce Radosława Kałużnego wprowadził Sebastiana Milę, który tuż po wejściu na boisko strzałem z daleka bliski był pokonania bramkarza rywali. Po kilku minutach Mila podał do mało wcześniej widocznego Tomasza Frankowskiego, który wyszedł na czystą pozycję, ale Maik Taylor znów pokazał wysokie umiejętności, broniąc groźny strzał polskiego napastnika. Chwilę później Janas zdecydował się na kolejny ofensywny ruch, wprowadzając do gry Grzegorza Rasiaka w miejsce Karwana.

Marazm w postawie polskiego zespołu został przerwany w 86. minucie. Trybuny stołecznego stadionu eksplodowały radością, gdy po krótko wykonanym rzucie rożnym dośrodkowywał Mirosław Szymkowiak, a piłka poszybowała wprost na głowę Macieja Żurawskiego, który z najbliższej odległości wbił ją do irlandzkiej bramki. Za chwilę szwedzki sędzia odgwizdał koniec spotkania i zarówno kibice jak i piłkarze odetchnęli z ulgą. Podopieczni Pawła Janasa zdobyli kolejne trzy punkty w tych eliminacjach.

Po meczu powiedzieli:

Paweł Janas, trener Polski: "Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Ze zwycięstwa trzeba się cieszyć, w dwumeczu zdobyliśmy sześć punktów i to jest najważniejsze. Irlandczycy postawili nam dzisiaj twarde warunki, grali bardzo defensywnie, piątką obrońców. My  stworzyliśmy mało sytuacji strzeleckich, ale ważne że jedna z nich została wykorzystana. Naprawdę ulżyło mi. Pod koniec meczu zdecydowałem się na ofensywne ruchy, wprowadziłem Milę i Rasiaka, bo za wszelką cene trzeba było ten mecz wygrać. Z kolei musieliśmy uważać, aby za bardzo się nie otworzyć lub nie nadziać na kontrę, która mogłaby zakończyć się stratą gola. W tabeli nic się nie  zmieniło, nadal nie mamy oddechu, ale dobrze, że meczów jest już coraz mniej."

Lawrie Sanchez, trener Irlandii Płn. "Po takim meczu trudno nie  być rozczarowanym. Straciliśmy jednego gola w końcówce spotkania, a przez 86 minut umiejętnie broniliśmy się. Polska była jednak dzisiaj lepszym zespołem i wygrała zasłużenie. O wiele lepiej zagraliśmy w pierwszym spotkaniu z Polakami, we wrześniu w  Belfaście. Wtedy mieliśmy więcej sytuacji, mimo że przegraliśmy 0:3. Dzisiaj wierzyłem do końca w zwycięstwo, ale nie udało się. Po ostatnich dwóch spotkaniach mogę powiedzieć, że Polacy są dobrym zespołem, ale Anglicy są lepsi, to bardziej klasowa drużyna. W tych eliminacjach chcemy już tylko zdobyć jak najwięcej punktów, co może procentować przy rozstawieniu przed następnymi kwalifikacjami."

Michał Listkiewicz, prezez PZPN: "Irlandczycy grali dzisiaj bardzo brutalnie. Oczywiście nie dziwi fakt, że twardo bronili się, ale wprowadzili chyba trochę elementów z rugby, zapasów i  wolnej amerykanki, o czym świadczy liczba żółtych kartek. Nasza drużyna wygrała ten mecz, ale awans do finałów mistrzostw świata jest jeszcze daleko. Mamy 15 punktów, a z takim dorobkiem nikt jeszcze nie awansował do mistrzostw. Trzeba zdobyć co najmniej 22 punkty. Maksymalnie jest jeszcze do zdobycia 12 punktów, ale  musimy uzyskać minimum siedem lub dziewięć, jeśli chce się myśleć o bezpośrednim awansie, a nie o grze w barażach. Przed nami jest zatem jeszcze długa droga, a teraz trzeba się koncentrować na  czerwcowym meczu z Azerbejdżanem w Baku. Stamtąd trzeba będzie przywieźć trzy punkty, a wtedy będzie można spokojnie myśleć o  jesieni."

Jacek Bąk: "To był bardzo twardy mecz. Dużo oberwałem, ale nie narzekam. Też umiem grać łokciami, złapać jak w zapasach albo w  judo. Nie daliśmy się prowokować, bo nie chcieliśmy dostać jakichś głupich żółtych kartek. Ale czasami mało brakowało, żeby nerwy puściły. Ten mecz był dla nas bardzo trudny, szczególnie w  pierwszej połowie. W drugiej Irlandczycy trochę odpuścili, mniej naciskali, a bardziej grali z tyłu całym zespołem. W końcu znaleźliśmy receptę. Jedno podanie, jedna bramka i wystarczy. Troszkę się wystrzelaliśmy w poprzednim meczu, teraz bardzo cieszy skromne 1:0. Mieliśmy moment zwątpienia, tak długo był remis i  niewiele nam wychodziło. Ale wierzyliśmy, pokazaliśmy, że ta drużyna ma charakter".

Marcin Baszczyński: "W szatni długo sobie gratulowaliśmy. Były nawet śpiewy. Spodziewaliśmy się ostrej gry Irlandczyków i tak właśnie było. Fauli było bardzo, bardzo dużo. Dla mnie taka piłka jest OK, podoba mi się twarda, męska walka. Nikt z nas nie ustępował, nie cofał nogi. To dobrze świadczy o zaangażowaniu, ambicji zespołu. Im bliżej końca, tym było bardziej nerwowo. Co prawda przed meczem mówiliśmy sobie, że właśnie tak może być, to trochę nerwy puszczały. Na szczęście Maciej trafił w końcówce. Wszyscy pokazaliśmy, że gramy do końca, mamy charakter".

Sebastian Mila: "Jak słuchałem hymnu przeszedł mnie dreszcz. Przez większą część meczu niewiele graliśmy, w końcu jednak przełamaliśmy obronę Irlandczyków i zdobyliśmy gola. Dalej jesteśmy na dobrej drodze do mistrzostw. W końcówce trener postawił na jedną kartę. Kiedy wchodziłem powiedział mi, że mam myśleć tylko o ofensywie. Moja gra w tym meczu, chociaż krótka, to  sygnał dla klubu, gdzie ciągle jestem rezerwowym. Przed wyjazdem trener prosił mnie o kasetę ze spotkania, żeby mógł zobaczyć jak gram. Ten krótki występ był dla mnie bardzo ważny. Potrzebowałem takiego kopa. Do Austrii wrócę z nowymi siłami i zapałem do walki o miejsce w pierwszym składzie".

Jacek Krzynówek: "Jak do tej pory to był chyba nasz najcięższy mecz. Irlandia przyjechała się tutaj bronić i ograniczała się do  kontrataków i groźnych stałych fragmentów gry. Ciężko było, ale  najważniejsze, że znowu zagraliśmy na zero z tyłu. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli być cierpliwi w tym meczu i nie stracić głowy. To się potwierdziło, było dramatycznie, ale wszystko się dobrze skończyło. Przyznam, że jestem poobijany, ale przyzwyczaiłem się do takiej gry. Dobrze, że nie mam kontuzji i do klubu wrócę zdrowy. Z niecierpliwością czekam na kolejne mecze eliminacji".

Tomasz Frankowski: "W potwornych trudach osiągnęliśmy ten sukces. Rywale byli skuteczniejsi w defensywie, blokowali nasze wszystkie strzały, bądź bardzo dobrze spisywał się ich bramkarz, który nie  na darmo występuje w Premiership. Absolutnie nie zlekceważyliśmy Irlandczyków. Wiedzieliśmy, że będą o klasę lepsi od Azerbejdżanu i to pokazali. Sądzę, że w meczach z Austrią i Walią pokuszą się o  niespodziankę. Maciek uratował mecz, chociaż w pierwszej połowie miał lepszą okazję do zdobycia gola i nie udało mu się tego zrobić. Takie wygrane na trzy minuty przed końcem meczu bardziej cementują zespół i sądzę, że dzisiaj się bardziej cieszymy się z  1:0, niż w sobotę z 8:0 z Azerbejdżanem".

Maciej Żurawski: "Irlandczycy postawili nam dużo wyżej poprzeczkę niż piłkarze Azerbejdżanu. Grali nieustępliwie, twardo. Mieliśmy jeszcze kilka okazji do strzelenia goli, ale się nie udało. Nie  trzeba narzekać. To ważne zwycięstwo dla nas, dla kibiców, dla  wszystkich. Z bramki się bardzo cieszę, bo po to są napastnicy. Ale wygrana to zasługa całego zespołu, naszej walki i ambicji. Do  mistrzostw w Niemczech jeszcze daleko. Z każdym meczem pewność rośnie w zespole, jest coraz więcej ładnych, składnych akcji. Jestem dobrej myśli, ale awansu jeszcze nie mamy. Przed nami cztery mecze eliminacyjne, sporo punktów do wywalczenia".

ss, pap