Trener demontażu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po wygranej z Azerami trener Janas zdemontował zwycięską drużynę, osłabiając linię pomocy, która jest motorem napędowym każdej drużyny.
Nie ma specjalnego powodu do radości z gry polskich piłkarzy. Zgoda, zgarnęli 6 punktów na swoim boisku w meczach z Azerbejdżanem i Irlandią Północną, przybliżając się do awansu do mistrzostw świata. Chwała im za to!

Punkty te wywalczyli jednak w meczach z bardzo słabymi drużynami. W dodatku, Irlandczyków - na co dzień graczy niższych lig - pokonali z największą trudnością, choć przed meczem zapowiadali, że są dużo lepsi "piłkarsko". Na boisku nie było tego widać.

Wielka w tym "zasługa" trenera Pawła Janasa. Zapomniał widocznie o starej piłkarskiej zasadzie, że " nie zmienia się zwycięskiego składu". Po wygranej 8:0 z Azerami, zdemontował bowiem zwycięską drużynę, osłabiając linię pomocy, która jest motorem napędowym każdej drużyny. Walecznego i grającego ofensywnie z Azerami Radosława Sobolewskiego, w meczu przeciw Irlandczykom zastąpił snujący się po boisku i podający piłkę jedynie do tyłu Radosław Kałużny. Ławę rezerwowych grzał jedyny porządnie wyszkolony technicznie piłkarz w naszej reprezentacji Ebi Smolarek. Zamiast niego, na prawej pomocy został wystawiony będący w słabej formie Bartosz Karwan. Jakby tego było mało, lider polskiej drużyny Jacek Krzynówek miał słabszy dzień i - w rezultacie - Polacy przestali prawie całą pierwszą połowę, nie mając ani pomysłu, ani ochoty do gry. Coś zaczęło się dziać dopiero po wejściu na boisko Sebastiana Mili i Grzegorza Rasiaka, a kibice odetchnęli z ulgą dopiero w końcówce spotkania.

Jeśli trener osłabi drużynę w podobny sposób w meczach z Anglią i Austrią, to o występie na mistrzostwach świata w Niemczech będziemy musieli zapomnieć.

Juliusz Urbanowicz