MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydarzenie - polska

Na koncert promujący nowy gatunek muzyczny unza unza przyjedzie do Polski na początku grudnia zespół No Smoking, w którym na gitarze rytmicznej gra Emir Kusturica. Z nimi wystąpi Kult. - To właśnie Kazik Staszewski, fan Kusturicy, jest pomysłodawcą tego przedsięwzięcia - mówi Marzena Popławska z Solopanu, współorganizującego trasę koncertową obu zespołów. Zobaczyć je będzie można w Rzeszowie (6 grudnia), Krakowie (8 grudnia), Poznaniu (9 grudnia) i Warszawie (12 grudnia). Unza unza to mieszanka bałkańskiej muzyki ludowej i rocka. - Jest bardzo zbliżona do cygańskiej muzyki z moich filmów - ocenia 45-letni Kusturica. Grupa No Smoking zaprezentowała ją już podczas tegorocznego tournée po Europie: we Włoszech, Grecji, Niemczech oraz w Szwajcarii. Swoją trasę koncertową nazwała trasą "zniszczenia ubocznego". - To żart na serio - zaznacza mieszkający w Paryżu Kusturica. - "Zniszczenie uboczne" to najbardziej cyniczny eufemizm na określenie śmierci ludności cywilnej podczas ataków bombowych przeciw Serbii - dodaje. Zespół No Smoking powstał w latach 80. w Sarajewie. Był pierwszą grupą reprezentującą "ruch prymitywistyczny" - występował przeciw postawom pseudointelektualistycznym, zachowując wartości kultury narodowej. Pierwszą płytę "Das ist Walter" formacja No Smoking nagrała w 1984 r. Popularność w Jugosławii zyskała dzięki przebojowemu utworowi "Zenica blues". W 1986 r. do zespołu dołączył Kusturica, ponieważ - jak twierdzi - w przeciwieństwie do filmów rock and roll był najlepszym sposobem łamania zasad w państwie komunistycznym. W 1996 r. do grupy przyjęto młodych muzyków, m.in. syna Kusturicy Stribora, który gra na perkusji. W 1998 r. dr Nelle Karajlic razem z Dejanem Sparavolo i Voji Aralicem napisali muzykę do najnowszego filmu swego kolegi z zespołu - "Czarnego kota, białego kota".
(AZ)

Poznańska publiczność ma okazję lepiej poznać twórczość zmarłego w tym roku malarza Jana Lebensteina. Prezentowana w galerii Profil w Centrum Kultury Zamek wystawa "Jan Lebenstein. Etapy" (pokazywana w zeszłym roku w Instytucie Polskim w Paryżu) miała przedstawić polskiej publiczności mniej znane dzieła artysty, powstałe na emigracji. Niestety, stała się ekspozycją upamiętniającą tego wybitnego twórcę. Kurator Piotr Kłoczowski zebrał obrazy na płótnie i papierze z lat 1956-1993. Najstarsze z nich to figury osiowe tworzone przez Lebensteina od połowy lat 50. Budowane z abstrakcyjnych struktur symetrycznie wzdłuż osi pionowej, układają się w archetyp postaci ludzkiej lub antropomorficznego tworu. Przyjaciel artysty Konstanty A. Jeleński nazywał je "pieczęciami Erosa i Tanatosa". Lebenstein otrzymał za nie Grand Prix na Biennale Młodych w Paryżu w 1959 r. Wystawiane były w Europie i Ameryce. W 1959 r. artysta wyemigrował z Polski i na stałe zamieszkał w Paryżu. W połowie lat 60. jego malarstwo się zmieniło. Kolorystyka obrazów została wyciszona niemal do monochromii. Lebenstein rysował zoomorficzne postacie, wypełniając malarskie przestrzenie nawarstwiającymi się motywami mitologicznymi, historycznymi i literackimi. W jego monstrualnych tworach i wizerunkach kobiet kondensował się klimat erotyzmu, tajemnicy i dekadencji "hellenistycznych królestw". Jan Lebenstein stał się - jak określił go Czesław Miłosz - "ilustratorem ksiąg mało radosnych". Jego dorobek artystyczny przypominają jeszcze dwie poznańskie ekspozycje: galeria R przygotowała wystawę dzieł pochodzących z polskich kolekcji prywatnych "Figury na osi - czterdzieści lat później", natomiast Muzeum Narodowe prezentuje część swoich zbiorów malarstwa polskiego z przełomu lat 50. i 60. - wśród nich jest osiem obrazów Lebensteina.
Beata Rymkiewicz

Dobiegają końca prace nad scenariuszem filmu "Kariera Sebastiana Dyzmy", którego autorem jest Witold Orzechowski, scenarzysta znanego serialu telewizyjnego "Kariera Nikodema Dyzmy". Powstać ma dwugodzinny film kinowy i trzynastoodcinkowy serial dla telewizji. Tym razem kariera Dyzmy przypada na czas przemiany ustrojowej z lat 1990-2000. Sebastian, wnuk Nikodema, to "bohater naszych czasów" - podobnie jak dziadek, w połowie hochsztapler, w połowie wielki talent do robienia interesów. - I to jest temat na dziś - zauważa Orzechowski. - W czasach bez cenzury materiałem filmowym może się stać samo życie, także polityka, pieniądze, a raczej sposoby ich robienia, przemiany obyczajowe, filozofia życia, snobizmy, powstawanie nowych fortun i arystokracji, szara strefa współpracująca z polityką, nowe relacje damsko-męskie. W tym wszystkim jak w tyglu rodzą się nowi ludzie, podobni do Sebastiana Dyzmy, którzy mają w sobie "bakterię przedsiębiorczości" - dodaje. Nie wiadomo jeszcze, kto wystąpi w głównej roli. Witold Orzechowski jest producentem i reżyserem "Wyroku śmierci" oraz "Jej powrotu". Jest też producentem talk-show "Na każdy temat", emitowanego od pięciu lat w telewizji Polsat. (AA)



PŁYTA
Buena Vista Social Club" - żywe tempo i porywające rytmy zaskakują tym bardziej, że twórcami albumu są kubańscy osiemdziesięciolatkowie. Sami siebie nazywają Super Abuelos, czyli superdziadkami. Jedyną kobietą wśród nich jest Omara Portuondo - znana jako solistka, choć śpiewała również z hawańskimi grupami żeńskimi Orquesta Anacaona i Aida Diestro. Wykonywane przez grupę utwory pochodzą przede wszystkim z lat 20. i 30. Najstarsza kompozycja powstała w 1869 r. Ta, zdawałoby się, nieaktualna i nieprzebojowa muzyka oddaje hawańską atmosferę. Nagrana w marcu 1996 r. płyta w małym nakładzie pojawiła się w Polsce dopiero w ubiegłym roku. Zapewne album stanie się bardziej popularny, gdy na ekrany kin wejdzie film dokumentalny "Buena Vista Social Club" Wima Wendersa.
(AZ)
Więcej możesz przeczytać w 47/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.