Pierwsza dama dyplomacji

Pierwsza dama dyplomacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mianowanie Madeleine Albright (obecnie 59-letniej) na stanowisko sekretarza stanu było w grudniu 1996 r. najbardziej spektakularną i najlepiej przyjętą przez media i Kongres decyzją personalną Billa Clintona po jego wyborze na drugą kadencję
Rozgłos towarzyszący Albright po tej nominacji przesłonił nawet gwiazdorski wizerunek Henry?ego Kissingera, słynnego sekretarza stanu w administracji prezydenta Richarda Nixona.

W momencie mianowania pani Albright nie była postacią nieznaną na amerykańskiej scenie politycznej i w kręgach międzynarodowej dyplomacji. Na początku lat 90. była związana z Wilson Center i z Ośrodkiem Międzynarodowych Studiów Strategicznych, wykładała na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie, miała rozległe kontakty w Partii Demokratycznej. W 1984 r. Madeleine Albright objęła stanowisko doradcy ds. polityki zagranicznej Geraldine Ferraro, kandydatki na stanowisko wiceprezydenta u boku ubiegającego się o prezydenturę Waltera Mondale?a. W 1988 r. została starszym doradcą ds. międzynarodowych w kampanii Michaela Dukakisa, co spowodowało oziębienie jej stosunków z dawnym mentorem, prof. Zbigniewem Brzezińskim (promotorem jej pracy magisterskiej), który w wyborach w 1988 r. poparł George?a Busha, republikańskiego konkurenta Dukakisa. W latach 1993-1996 dała się poznać jako zdecydowana i świetnie przygotowana oratorsko ambasador Stanów Zjednoczonych w ONZ. Potrafiła sprecyzować i przedstawić amerykańskiemu społeczeństwu uzasadnienie poczynań USA na arenie międzynarodowej. Właśnie te dwa talenty - umiejętność współżycia z ludźmi i komunikowania się zarówno z mediami, jak i ze społeczeństwem (zamiast formułowania wielkich teorii politycznych) - są w opinii ekspertów największymi atutami Madeleine Albright. Krytycy, którzy szczególnie nasilili ataki na sekretarz stanu, kiedy Bill Clinton podjął decyzję o rozpoczęciu nalotów na Jugosławię, sarkastycznie określają jej styl uprawiania polityki mianem "dyplomacji kąsania dźwiękami" (sound-bite diplomacy). Zarzucają jej też niespójność.


Burzliwa historia rodziny ukształtowała sposób myślenia o polityce Marie Korbel, dziś Madeleine K. Albright

W ONZ ta była emigrantka z Czechosłowacji dała się poznać jako najbardziej zdecydowany i konsekwentny rzecznik amerykańskiego zaangażowania w świecie i obrońca praw człowieka. Pani Albright konsekwentnie domagała się operacji NATO w Bośni oraz stworzenia trybunałów ds. zbrodni wojennych na Bałkanach i w Ruandzie. Kiedy po wyborach do Kongresu w 1994 r. republikanie zdobyli kontrolę nad obiema izbami, a jednocześnie przybyło zwolenników izolacjonizmu, Madeleine Albright starała się przekonać zarówno Kongres, jak i zwykłych obywateli, dlaczego cele i zasady amerykańskiej polityki zagranicznej powinny odbiegać od postulatów izolacjonistów. Swoją zdecydowaną krytyką reżimu Fidela Castro zjednała sobie wpływowe politycznie środowisko kubańskich uchodźców na Florydzie. Z kolei zabiegi o zablokowanie ponownego wyboru ówczesnego sekretarza generalnego ONZ, Boutrosa Ghali, zaskarbiły jej sympatię wielu republikanów, m.in. senatora Jesse?ego Helmsa, ultrakonserwatysty i zaciekłego przeciwnika politycznego Clintona, który jest przewodniczącym wpływowej senackiej Komisji Stosunków Międzynarodowych. W Waszyngtonie zaczęto mówić, że Madeleine Albright jest jedynym "prawdziwym mężczyzną" w administracji Clintona (Bill Clinton uczynił z funkcji stałego przedstawiciela Stanów Zjednoczonych w ONZ stanowisko zaliczane do nomenklatury gabinetu).
Zatwierdzenie Madeleine Albright na stanowisko sekretarza stanu było w Senacie formalnością, a Jesse Helms - pałający ogromną niechęcią do Departamentu Stanu - prześcigał się w komplementach pod adresem przyszłej szefowej amerykańskiej dyplomacji: nazwał ją "nieustępliwą i dzielną kobietą". W ciągu pierwszych miesięcy po zaprzysiężeniu Madeleine Albright przykuwała uwagę społeczeństwa i mediów znacznie częściej i intensywniej niż jej poprzednik, oschły i ostrożny do przesady Warren Christopher (w Departamencie Stanu nazywano go "wujaszkiem Wanią") w ciągu czterech lat swojego urzędowania. Nowa sekretarz stanu szybko zyskała poważanie wśród swoich francuskich, rosyjskich, chińskich, a nawet arabskich kolegów. Jej osobiste zaangażowanie i znajomość Kongresu miały decydujące znaczenie przy ratyfikowaniu przez Senat wniosku o przyjęcie Polski, Węgier i Czech do NATO oraz przy zaakceptowaniu tej decyzji przez Moskwę (jako zła koniecznego). Wpłynęły także na skłonienie zasłuchanego w sondaże opinii publicznej Billa Clintona do podjęcia zdecydowanych kroków na Bałkanach. Operacja w Kosowie - przeprowadzona w imię obrony praw człowieka w miejscu, gdzie interesy Stanów Zjednoczonych nie były bezpośrednio zagrożone - zyskała miano "wojny Madeleine".
Lista porażek pani Albright jest także długa. Senat odrzucił na przykład traktat o globalnym zakazie prób atomowych, a Stany Zjednoczone nadal zalegają ze spłatą składek w ONZ. Pani Albright - podobnie jak początkowo prezydent Bill Clinton - była zwolenniczką podpisania traktatu o zakazie stosowania min lądowych, jednak w ostatecznej batalii zwyciężyło stanowisko Pentagonu, który przekonał prezydenta, że bez min lądowych Stany Zjednoczone nie są w stanie powstrzymać potencjalnej agresji Korei Północnej na jej południowego sąsiada. Saddam Husajn, dyktator, który często był przedmiotem retorycznych ataków pani Albright, kiedy była ona ambasadorem w ONZ, nadal stanowi zagrożenie dla świata, a trwanie obecnej formy rządów w Iraku przypomina, że potęga Stanów Zjednoczonych jest ograniczona. W niełatwych stosunkach z Pekinem obok pochwał - z reguły kierowanych pod adresem Billa Clintona i jego doradcy ds. bezpieczeństwa państwa Samuela Bergera, chwalonych za wznowienie dialogu przerwanego po zbombardowaniu przez Stany Zjednoczone ambasady chińskiej w Belgradzie - pojawiają się nagany kierowane z kolei pod adresem pani Albright. Zarzuca się jej, że krytyce łamania praw człowieka na Bałkanach, na Kubie, w Iraku i Iranie nie towarzyszy równie żarliwa krytyka łamania praw człowieka w Chinach. W ostatnich miesiącach Madeleine Albright w gruncie rzeczy stała się rzecznikiem Billa Clintona, który - jak każdy ustępujący ze stanowiska prezydent - aktywność na arenie międzynarodowej stara się wykorzystać do zbudowania korzystnego wizerunku swojej prezydentury. Dlatego właśnie Bill Clinton, a nie Madeleine Albright, odgrywa od pewnego czasu główną rolę w negocjacjach bliskowschodnich oraz próbach rozstrzygnięcia konfliktu w Irlandii Północnej. "Postronnej osobie może się wydawać, że Madeleine Albright ťzaginęła w działaniach zbrojnychŤ. Jej ludzie zajmują się konkretnymi sprawami, jednak opinia publiczna ma wrażenie, że całym widowiskiem dyryguje Samuel Berger" - powiedział Robert Zoellick, wykładowca politologii, a w przeszłości podsekretarz stanu w MSZ, gdy departamentem tym kierował James Baker (za prezydentury George?a Busha). Madeleine Albright nigdy nie miała i nie ma łatwego zadania: prezydencki skandal seksualny poważnie nadwerężył autorytet głowy państwa (także poza granicami kraju), a Amerykanie cieszący się z siedmiu lat nieprzerwanego wzrostu gospodarczego nie są przesadnie zainteresowani problemami polityki międzynarodowej. Dodatkowo po zakończeniu zimnej wojny z jej dwubiegunowymi prostymi podziałami świat stał się o wiele bardziej skomplikowany i niebezpieczny. Nic dziwnego, że popularności pani Albright w społeczeństwie i poza granicami kraju nie zawsze towarzyszyły skuteczne działania.
Losy Madeleine Albright mogłyby być podręcznikową ilustracją życiorysów milionów mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej: urodzonych w nie istniejących już państwach, uciekinierów przed zagrożeniem totalitarnym ze Wschodu i Zachodu, osób, których biografie są często wypadkową zbiegów historycznych okoliczności. Albright często żartobliwie mówi o sobie, że jest córką byłego dyplomaty byłej Czechosłowacji w byłej Jugosławii. Burzliwa historia rodziny na zawsze ukształtowała jej sposób myślenia o polityce. Kiedy miała niespełna dwa lata, w roku 1939, jej rodzina uciekła z opanowanej już przez faszystów Czechosłowacji - przez Jugosławię i Grecję do Anglii. Po wojnie Korbelowie wrócili do Czechosłowacji i na placówkę w Belgradzie, skąd musieli jednak ponownie ucie- kać - tym razem przed totalitaryzmem sowieckim, po przewrocie komunistycznym w Czechosłowacji w 1948 r. Kilkunastu członków jej rodziny, w tym dziadkowie , zasymilowani czescy Żydzi, zginęło w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej. Przyszła sekretarz stanu, urodzona 15 maja 1937 r. w Pradze jako Marie Korbel, dopiero po latach dowiedziała się, że jej przodkowie - zarówno po stronie ojca, jak i matki - byli Żydami. Ucieczki z Jugosławii i Czechosłowacji oraz postać ubóstwianego ojca Josefa (Josepha) Korbela, czeskiego dyplomaty, a pod koniec życia wykładowcy i dziekana uniwersytetu w Denver, miały olbrzymi wpływ na poczynania Madeleine Albright, kiedy w styczniu 1997 r. objęła ster amerykańskiej polityki zagranicznej. "Moje myślenie ukształtowało Monachium, podczas gdy większość mojej generacji została ukształtowana przez Wietnam" - powiedziała Madeleine Albright w wywiadzie dla dziennika "The New York Times", mając na myśli konferencję w Monachium, która była ukoronowaniem polityki ustępstw wielkich mocarstw europejskich wobec Hitlera. Przekonanie, że ustępstwa wobec dyktatorów prowadzą tylko do dalszych ustępstw, określało postawę Madeleine Albright wobec Iraku, Kuby oraz konfliktu na Bałkanach.

Więcej możesz przeczytać w 47/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.