Wieczna przyjemność

Wieczna przyjemność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najdroższe nowe pióro sprzedane w Polsce kosztowało 36 tysięcy złotych
Pióro świadczy o zamożności i klasie bardziej niż dobry samochód czy elegancki krawat. Polscy przedsiębiorcy, znani aktorzy i politycy wiedzą, że ich rozmówca coraz częściej spogląda na to, co trzymają w dłoni. Pospolity długopis dyskwalifikuje. Miłośnicy piór twierdzą jednak, że kochają je za przyjemność, którą dają przy kreśleniu liter. - Prosta litera "l" napisana długopisem jest cienką, bezduszną kreską. Nakreślona piórem nabiera kształtów. U góry gruba, na dole, przy zawijasie, robi się szczupła, piękna - przekonuje Wojciech Bazarnik, prezes Polskiego Klubu Miłośników i Kolekcjonerów Piór i szef firmy Bazarnik. - Pióro lubi zawijasy, pozwala na subtelności; w zależności od nacisku stalówki zmienia się nawet kolor liter. Sprawia ono, że nawet brzydkie pismo wygląda ładnie.

Czy dlatego ludzie wydają na wieczne pióro kilka, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych? - Przede wszystkim pełni ono funkcję reprezentacyjną. Świadczy o klasie. A tę poznaje się po szczegółach: zegarku, biżuterii i właśnie piórze - mówi Beata Łuczyńska z miesięcznika "Top Class", pisma miłośników rzeczy pięknych i luksusowych. Szczególną rolę pióra odgrywają w biznesie i polityce - to nimi podpisuje się wielomilionowe kontrakty i dokumenty najwyższej rangi. - Piórem sygnuję kontrakty powyżej siedmiu tysięcy złotych - śmieje się Andrzej Pągowski, grafik. W swojej kolekcji ma ich dwadzieścia. I niechętnie się z nimi rozstaje. - Nie mogę patrzeć, jak moje pióro wędruje na jakieś poszarpane serwetki. Pióra odgrywają ogromną rolę w kontaktach z cudzoziemcami, których wzrok od razu pada na to, czym się pisze. Większości Polaków nadal jest to obojętne - zauważa Andrzej Pągowski. - Ostatnio na ulotce znanego polityka, nienagannie ubranego, zauważyłem pospolity długopis. Kompromitował go, niszczył cały efekt. A wystarczyłoby pióro poprawnej jakości - dodaje Wojciech Bazarnik.
O klasie pióra świadczy przede wszystkim marka. Większość ma charakterystyczne skuwki, które mogą wystawać z kieszeni marynarki. Montblanc zdobi swe wyroby (nie tylko pióra, także zegarki, portfele, organizery...) symbolem śnieżynki. Wyznacznikiem jakości jest też ręczne wykonanie. Chodzi zarówno o nacięcie na stalówce, jak i o złożenie pióra. Równie ważne jak technika produkcji są użyte materiały: srebro, złoto lub - najbardziej przyjazna palcom, bo szybko rozgrzewająca się pod wpływem dotyku - laka. Nie tylko kolekcjonerzy zwracają uwagę na limitowane serie. Im mniej piór określonego typu na rynku, tym wyższa cena. Im niższy numer, tym pióro cenniejsze. I tu zaczyna się wyścig. Na jedyny sprowadzany do Polski egzemplarz zapisuje się kilka osób. Ostatnio zaledwie pięć piór "Jubileum 2000" firmy Aurora trafiło do Polski. Najczęściej pióro z pierwszym numerem z nowej, nawet najkrótszej serii producenci ofiarowują Janowi Pawłowi II. Dumnie prezentują się pióra znanych w świecie wytwórców, popularyzujące Polskę: "Lech Wałęsa" firmy Omas (wyprodukowane z okazji dziesiątej rocznicy obalenia porządku jałtańskiego w limitowanej serii 1989 sztuk) czy "Fryderyk Chopin" Montblanc, które miało być typowo polskie. Polskie pióro powinno być spokojne, najlepiej czarne i stosunkowo ciężkie - przekonywały badania rynku. To typowe pióro prezesa banku, nie pasujące do szefa agencji reklamowej. Powoli zdystansowało ono na polskim rynku wcześniejszy model - Classic Montblanc. Firma ta ma dziś w Polsce pięćdziesiąt autoryzowanych sklepów. Czternaście z nich znajduje się w Warszawie, gdzie zresztą sprzedaje się najwięcej tego typu wyrobów. - Polski klient robi się coraz bardziej wymagający i snobistyczny. Kupuje coraz droższe produkty. I przede wszystkim pióra. Najbardziej popularny jest kolor czarny. To też świadczy o przywiązaniu do tradycji i elegancji - mówi Izabela Gałęza z firmy Legic (przedstawiciel m.in. Montblanc, Dunhill).
Jesteśmy przywiązani do kilku znanych nam od lat marek - Pelikan, Parker, Waterman, Montblanc. Są rodziny, które z pokolenia na pokolenie wręcz celebrują pisanie piórem tej samej marki. W zawieruchach historii pióro łatwiej było ocalić niż cenne obrazy czy meble. - W czasie powstania warszawskiego mój ojciec nosił swoje dwa cenne pióra w marynarce. Mam je do dziś - mówi mecenas Edward Wende. Uważa jednak, że pióro bardzo łatwo zgubić. Często przy podpisywaniu listy obecności w Sejmie jest proszony o pożyczenie "czegoś do pisania". - Ludzie nieświadomie chowają później pióro kieszeni. Mam już na to sposób. Pożyczam pióro, ale skuwkę trzymam w ręce - śmieje się Edward Wende. Na co dzień pisze podarowanym mu egzemplarzem Montblanc. Jest tak cenne, że zgłosił je w sejmowym spisie korzyści majątkowych. Mimo przywiązania do tradycji, Polacy coraz częściej sięgają jednak po marki, które niedawno pojawiły się w naszym kraju - Aurora, Montegrappa, Visconti, Omas. Rynek oferuje 17 marek - wszystkie liczące się na świecie. W ofercie każdej z nich jest od kilkunastu do kilkudziesięciu modeli. Te z kolei produkowane są nawet w kilkudziesięciu wersjach kolorystycznych. Najdroższe nowe sprzedane w Polsce pióro kosztowało 36 tys. zł. Była to złota wersja "Tertio Millenio" firmy Montegrappa, limitowanej serii liczącej tylko sto egzemplarzy. Pióro ozdobione jest miniaturą witraża "Le Grazie", ukazującego Ducha Świętego. Wykonane zostało z osiemnastokaratowego złota, perłowego celuloidu, koralu i kornelianu. Rekordem jest jednak sprzedanie na aukcji charytatywnej pióra "Lech Wałęsa" za 52 tys. zł. I u nas zaczyna się bowiem moda na oddawanie piór na cele dobroczynne. Tak zlicytowano też pióro Waterman 100, którym prezydent Aleksander Kwaśniewski sygnował konstytucję. Pióro jest idealnym prezentem, szczególnie dla mężczyzn. Trudniej jest bowiem kupić dla nich luksusowy przedmiot. Zresztą - jak przekonują kolekcjonerzy - panie mniej o pióra dbają. Wrzucają je niedbale do torebki, zapominają o wkładaniu do etui, czyszczeniu, przemywaniu stalówki. Coraz częściej markowe pióro jest prezentem dla osiemnastolatków, którzy piszą nim później maturę. - Nie należy przywiązywać się do piór, ale kupować wciąż nowe, zachwycające modele. W ten sposób tworzy się kolekcja - mówi Wojciech Bazarnik, którego zbiór liczy ponad 500 piór. Kolekcjonerzy niechętnie pokazują jednak swe zbiory. Twierdzą, że upublicznienie ich wiązałoby się z koniecznością wstawienia krat w oknach i wynajęcia ochrony. Wyjątkowym wydarzeniem będzie wystawa "Pióro wieczne dziełem sztuki", która będzie otwarta tylko przez dwa dni (20-21 listopada) w warszawskiej Galerii Zapiecek - patronami medialnymi ekspozycji są tygodnik "Wprost" i "Gazeta Wyborcza".
Wystawionych zostanie ponad pięćset starych piór z kolekcji prywatnych i kilkanaście niezwykle cennych współczesnych egzemplarzy. A także przybory do pisania, kałamarze. Będzie można podziwiać zarówno rozwiązania techniczne, jak i materiały, z których wykonano pióra - od wszelkiego rodzaju żywic, lak, emalii, po srebro, złoto i kamienie szlachetne. Zaprezentowane zostaną tak unikatowe egzemplarze jak pióro Montblanc nr 12, uznane za jedno z najbardziej poszukiwanych na świacie, Waterman ze szklanym zbiorniczkiem na atrament (pierwowzór dzisiejszego pióra na "naboje atramentowe"), Wahl Eversharp-Doric ze złotą stalówką regulowaną na dziewięć grubości kreski czy zbiór stalówek firmy Perry&Co. z czasów wiktoriańskich. A wśród poloników - kolekcje piór polskiej produkcji z lat międzywojennych firmy "Kawuska" i pióro Heleny Modrzejewskiej. - Z pióra zawsze się ucieszę. Sam też je często daję - mówi Pągowski, który obdarowuje egzemplarzem Montblanc wszystkich awansujących pracowników.
Do najcenniejszych piór zalicza "Casanovę" firmy Visconti. Najbardziej lubi jednak model "Agatha Christie" z limitowanej serii Montblanc, ozdobiony wężem z rubinowymi oczami. - To było jedyne pióro, które naprawdę musiałem mieć - mówi. Ma też słabość do kałamarzy. Na jego biurku stoją aż cztery. Pągowski należy do Polskiego Klubu Miłośników i Kolekcjonerów Piór, którego członkami są między innymi Lech Wałęsa, Andrzej Zakrzewski, Andrzej Blikle, Marcin Święcicki, Lucjan Kydryński, Edward Wende. Comiesięczne spotkania służą także wymianie uwag na temat stalówek, tłoczków, atramentów. Prezentowane są także nowe modele, czasami nowe kolekcje. Elitarny klub liczy około stu osób. Jedna z zasad klubowych brzmi: "Nie kupuj pióra na całe życie, ciesz się jego pięknem przez chwilę. Sięgnij po nowe, a stare zachowaj dla swoich wnuków". - Miłość do piór w czasach komputerów jest paradoksem. Lubimy pióro, bo jest nostalgiczne - uważa Zbigniew Piotrowski z firmy Bazarnik, członek klubu. Mówi się nawet o teorii spowolnienia: używając pióra, zatrzymujemy na chwilę czas. - Pisanie piórem wymaga zastanowienia. Zanim postawi się pierwsze litery, trzeba wykonać kilka czynności: odkręcić skuwkę, starannie przyłożyć stalówkę. Niepostrzeżenie robi się z tego rytuał - potwierdzają inni członkowie klubu. Nadaje to temu przedmiotowi osobisty charakter. - List napisany piórem albo przynajmniej nim podpisany jest wyrazem szacunku do danej osoby - mówi Andrzej Blikle. Na co dzień używa jednak komputera. - Piórem piszę dla przyjemności. Lubię, gdy stalówka stawia lekki opór, a jednocześnie płynie równo po papierze - mówi Blikle.


Więcej możesz przeczytać w 47/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.