Grzęzawisko

Dodano:   /  Zmieniono: 
W nowej ustawie o restrukturyzacji służby zdrowia najbardziej zadbano o wierzycieli



Normalnemu człowiekowi trudniej zrozumieć sytuację w służbie zdrowia, niż uzyskać pomoc lekarską. Ostatnio połączone siły opozycji: PO, PiS, PSL i LPR, wspierane przez Samoobronę, odrzuciły w Sejmie prezydencki projekt restrukturyzacji finansowej ZOZ i uchwaliły własną ustawę, przedstawianą jako najlepsze lekarstwo na problemy służby zdrowia.
Cudowny lek to nie jest, skoro sami autorzy deklarują chęć poprawienia zapisów w Senacie. Minister zdrowia Marek Balicki zarzuca nowej ustawie "siedem grzechów głównych", na czele ze śmiertelnym, jakim jest brak mechanizmów zabezpieczających szpitale przed ponownym zadłużaniem, co - jego zdaniem - otwiera drogę do dzikiej ich prywatyzacji.
Jak najgorzej wyraża się o ustawie prof. Katarzyna Tymowska, niezależny ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego. Ustawa - w jej przekonaniu - zawiera zapisy korzystne przede wszystkim dla wierzycieli, którzy będą mogli odzyskiwać długi bez żadnych ograniczeń. Jednocześnie zobowiązania będą nadal rosły, ponieważ nie przyjęto żadnych zasad wymuszających restrukturyzację zadłużenia. Według prof. Tymowskiej, mimo zasilenia służby zdrowia ponad 2 mld zł po kilkunastu miesiącach szpitale znowu będą mieć kłopoty z płynnością finansową.
Wmawia się nam, że opozycja, forsując swoje zapisy, chciała wyjść naprzeciw postulatom strajkujących pracowników służby zdrowia. Do tego, że najbardziej zadbano o wierzycieli, nikt się nie przyznaje. Tylko jednej z ekip telewizyjnych udało się sfilmować lobbystkę właścicieli długów cichaczem opuszczającą pomieszczenie klubu, który walnie przyczynił się do uchwalenia nowej regulacji. Jest też znamienne, że ustawę krytykuje prof. Zbigniew Religa, którego o sympatię do lewicy posądzić nie sposób.
W tej sytuacji trudno się oprzeć wrażeniu, że ostatnie działania nie meliorują, lecz jeszcze bardziej zabagniają i tak przypominającą trzęsawisko służbę zdrowia. Ugrupowania opozycyjne, które wkrótce mogą wygrać wybory, zachowują się niezwykle krótkowzrocznie. Działają w myśl zasady: im gorzej, tym lepiej. Taka taktyka może o parę procent poprawić wynik wyborczy, ale spowoduje jeszcze większy bałagan, który przyjdzie sprzątać po przejęciu władzy.
Najczarniejszym punktem owego trzęsawiska są intrygi knute przez ludzi związanych z jednym z byłych ministrów zdrowia, który od chwili swej dymisji wprost obsesyjnie nienawidzi Marka Balickiego. Niczym świąteczne prosię kaszą faszeruje on media kolejnymi sensacjami na temat obecnego szefa resortu. Część z tych bzdur przechodzi przez redakcyjne sita i pojawia się na łamach różnych pism. Balicki jak może prostuje te niegodziwości, ale wiadomo, że całego ciskanego w ten sposób błota nikt nie jest w stanie zetrzeć.
Więcej możesz przeczytać w 16/2005 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 16/2005 (1168)