Klimow liczył na to, że w Dniu Wolności zdoła zebrać na demonstracji przeciwko Łukaszence pół miliona ludzi. Mówił wtedy nawet o początku białoruskiej rewolucji. Akcji nie poparły jednak opozycyjne partie polityczne.
Po tej demonstracji, w której uczestniczyło jedynie kilkaset osób, zatrzymano 24 manifestantów, skazując ich na pobyt w areszcie od 3 do 15 dni. Klimowowi grozi natomiast kara do trzech lat więzienia.
Białoruska opozycja od czasów pieriestrojki co roku organizuje 25 marca akcje mające upamiętnić rocznicę proklamowania w roku 1918 Białoruskiej Republiki Ludowej. Demonstracje na tak zwany Dzień Wolności organizował zazwyczaj Białoruski Front Narodowy, najstarsza organizacja opozycyjna.
Białoruskie władze i oficjalni komentatorzy traktują często Białoruską Republikę Ludową jako twór białoruskich nacjonalistów wspartych przez Niemców. Obecne białoruskie władze odwołują się do historii radzieckiej Białorusi.
Sprawujący na Białorusi dyktatorskie rządy prezydent Łukaszenka stale powtarza, że w kraju nie dojdzie do żadnej rewolucji. Skrytykował ostro sekretarz stanu USA Condoleezzę Rice, która w środę powiedziała, że Białoruś jest "ostatnią dyktaturą w Europie Środkowej" i, że "nadszedł czas zmian" w tym kraju.
ks, pap